Sacha Baron Cohen, znany z komediowych ról w hitach "Borat" i "Bruno", zagra legendarnego muzyka Freddiego Mercury'ego. Film biograficzny, do którego zdjęcia rozpoczną się w przyszłym roku, opowie przede wszystkim o napiętych stosunkach wokalisty z kolegami z zespołu Queen.
Plany nakręcenia filmu opowiadającego o życiu Freddiego Mercury'ego zdradził producent Graham King.
- Prowadził tak bujne i ekstrawaganckie życie, a jednocześnie był skryty i nieśmiały. Kontaktował się ze światem za pomocą fantastycznej muzyki i koncertów, na których zmieniał się w kogoś innego. To będzie trudne, by to wszystko poskładać w całość i oddać złożoność jego natury – powiedział.
W rolę wokalisty zespołu Queen wcieli się Sacha Baron Cohen, znany głównie z komedii "Borat" i "Bruno", którego wkrótce zobaczymy w roli Saddama Hussajna.
Film, który będzie nosił tytuł "Mercury", opowie nie tylko o ekscentrycznym wizerunku idola, który otwarcie przyznawał się do biseksualizmu i nieprzestrzegania ścisłych konwenansów, prowadząc rozwiązłe i wystawne życie, a w 1991 roku zmarł chory na AIDS. - Nie chciałem, żeby to był film tylko o AIDS. Skupiłem się na trudnych relacjach Mercury'ego z kumplami z zespołu: Brianem Mayem, Rogerem Taylorem i Johnem Deaconem – zapewnił scenarzysta Peter Morgan.
"Ukradli mi show"
Na pewno film odniesie się do kultowego dziś występu jednego z największych wokalistów muzyki rozrywkowej – do koncertu charytatywnego "Live Aid" w 1985 roku.
Queen dali wówczas 20-minutowy koncert, którego głównym bohaterem był Mercury. Elton John, który miał wejść na scenę w następnej kolejności, narzekał: "Ukradli mi show", a organizator Bob Geldof stwierdził, że Mercury urodził się właśnie po to, żeby śpiewać przed 1,6 miliardami ludzi, którzy oglądali koncert w telewizji.
Zdjęcia do filmu rozpoczną się w przyszłym roku.
Źródło: New Musical Express, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe