Karetka pogotowia z pacjentką w środku nie mogła wyjechać z prywatnej posesji, konieczna była pomoc strażaków. Pilny transport do szpitala w Zakopanem został opóźniony o kilkadziesiąt minut ze względu na zbyt strome - jak na możliwości pojazdu - wzniesienie. "Zdarzenie nie zagroziło życiu i zdrowiu pacjentki" - zapewnia szpital.
W poniedziałek, tuż przed południem, strażacy zostali wezwani na ulicę Cyrhla w Zakopanem, by pomóc ratownikom medycznym w wyjeździe z prywatnej posesji. Jak poinformowała w komunikacie straż pożarna, zespół ratownictwa medycznego "nie mógł pokonać dużej stromizny i wyjechać z posesji z osobą poszkodowaną, wymagającą pilnego transportu do szpitala".
Strażacy użyli wyciągarki
Jak powiedział nam starszy kapitan Andrzej Król-Łęgowski, rzecznik prasowy zakopiańskiej straży pożarnej, cała akcja - od wyjazdu strażaków do ich powrotu do remizy - trwała około pół godziny.
- Poszkodowana kobieta w podeszłym wieku znajdowała się w pojeździe, pod opieką ratowników. Z informacji, które posiadamy, wcześniej zasłabła z powodu problemów natury kardiologicznej - przekazał nam Król-Łęgowski.
By wyciągnąć karetkę na jezdnię i umożliwić jej powrót do szpitala, strażacy użyli wyciągarki.
Szpital: zdarzenie nie zagroziło życiu i zdrowiu pacjentki
Spytaliśmy przedstawicieli szpitala powiatowego w Zakopanem, czy w karetce doszło do awarii. - Nie mam takiej informacji. Ratownicy poinformowali, że w miejscu interwencji był bardzo stromy podjazd, a ich karetka ma napęd na jedną oś. W takim terenie problem z przejazdem miałaby nawet karetka z napędem na cztery koła - tłumaczy Stanisława Czubernat z działu organizacji i nadzoru zakopiańskiej placówki. Przedstawicielka szpitala zaznacza, że karetka jest nowa, została kupiona w ubiegłym roku.
Czubernat dodaje, że "zdarzenie nie zagroziło życiu i zdrowiu" pacjentki, która trafiła pod opiekę lekarzy. - W przyszłości jednak równie stromy pojazd mógłby doprowadzić do tragedii - przyznaje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP Zakopane