Pomoc płynie do Ustrzyk Dolnych ze wszystkich stron i jest ogromna. Pomagają mieszkańcy, lokalni i zagraniczni przedsiębiorcy, inne samorządy. Wszyscy starają się jak najlepiej wesprzeć tych, którzy uciekają przed wojną w Ukrainie. A ci, którzy koordynują tę akcję, podkreślają: nie działajmy na własną rękę, by nie utrudniać innym niesienia pomocy.
Do Ustrzyk Dolnych na Podkarpaciu trafiają ci uchodźcy, którzy przekraczają granicę w Krościenku. Jak podkreślał w rozmowie z TVN24 Bartosz Romowicz, burmistrz Ustrzyk Dolnych, "tak zorganizowanej akcji niesienia pomocy Ukraińcom w Polsce chyba jeszcze nie było nigdy".
Burmistrz podkreślił, że jest dumny z tego, jak na potrzebę pomocy zareagowali mieszkańcy jego miasta. – Są codziennie setki osób, które nam pomagają, zaczynając chociażby od strażaków ochotników, którzy przyjechali do nas z całej Polski dzięki kontaktom przyjaciół z samorządu. Są tu osoby, które na co dzień uczą się w Polsce, a pochodzą z Ukrainy i pomagają. Są zwykli mieszkańcy, którzy z odruchu serca przychodzą i pytają, co trzeba zrobić. My tylko staramy się tę całą akcję koordynować, ukierunkować, żeby to poszło sprawnie. A ogrom pomocy i kontaktów jest powalający. Najlepszym przykładem tego jest to, że bateria w moim telefonie wytrzymuje średnio dwie godziny, bo dzwoni co chwilę, a w pierwszych dniach naszej akcji nie milknął wcale. Telefony są z całej Polski i ze świata. Chociażby jak dziś wstałem, to zobaczyłem wiadomość, że przedsiębiorca z Niemiec chce przyjechać i coś sfinansować. Takie kontakty cieszą, bo możemy pomóc tym ludziom – mówi Romowicz.
"Nie działajmy na własną rękę, by nie utrudniać innym niesienia pomocy"
Mieszkańcy Ustrzyk też dzwonią do burmistrza z najróżniejszymi propozycjami pomocy. Wielu oferuje mieszkania, inni odpowiadają na apele o konkretną pomoc, zamieszczane w mediach społecznościowych. – Wczoraj na przykład potrzebowaliśmy dwóch hal magazynowych, żeby gromadzić dary. Potrzebne są kontenery sanitarne. I dzwonią przedsiębiorcy, mówią: "ja ci to sfinansuję", "ja ci to wynajmę na miesiąc". Dzwonią też przyjaciele z samorządów z całej Polski, oferujący wsparcie finansowe – wylicza Romowicz. Jednocześnie apeluje, by każdą propozycję pomocy kierować do koordynatorów i nie działać na własną rękę. – Pomoc jest wspaniała, ale ta, która nie jest z nami skoordynowana, jest utrudnieniem.
Czytaj też: Pomoc dla obywateli Ukrainy. Na jakich warunkach można wjechać do Polski i gdzie można uzyskać pomoc?
Obejrzyj całą rozmowę z Bartoszem Romowiczem:
Transport z Ustrzyk
Romowicz wyjaśnia, że dla uchodźców Ustrzyki są "przede wszystkim przystankiem w podróży". Większość nie planuje zatrzymać się tam na dłużej. – Jesteśmy największym miastem w pobliżu granicy, ale mamy ograniczone możliwości magazynowania żywności, czy chociażby ograniczoną liczbę parkingów.
Jak zaznacza rozmówca TVN24, "każdy dzień przynosi lepsze rozwiązania", pomoc staje się lepiej zorganizowana. Obecnie przy przejściu granicznym na parkingu funkcjonuje miejsce obsługi podróżnych. To ważne, bo na co dzień przejście w Krościenku nie ma tak rozbudowanej infrastruktury jak np. Medyka.
- Mamy ten problem, że komunikacja w Bieszczadach jaka jest każdy wie, autobusów jest niewiele, i na przykład w weekend wydostać się z Ustrzyk do Krakowa lub Rzeszowa graniczy z cudem. Więc pewna część osób, które są u nas, z chęcią by wyjechała, ale nie ma takiej możliwości. Staramy się zrobić wszystko, żeby to umożliwić, dziś na przykład wyruszy pierwszy pociąg z granicy, ma być około godziny 14, w kierunku Sanoka i dalej, do Krakowa. To umożliwi obywatelom Ukrainy wyjazd w Polskę i dalej – mówi burmistrz.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24