Jako pierwsi w Polsce, górnicy w galowych mundurach, ich bliscy oraz mieszkańcy Wieliczki i turyści uczestniczyli w sobotę rano w podziemnej pasterce, odprawianej w kaplicy św. Kingi, w kopalni soli. Uroczystość jest wyjątkowa nie tylko dlatego, że odbywa się wcześnie rano, ale przede wszystkim - sto metrów pod ziemią. Pierwsi chętni zjechali na dół już o 6 rano.
Jak podkreślają górnicy, dzięki porannej pasterce mają przywilej powitania jako pierwsi w Polsce dzieciątka w żłóbku. Dla wielu z nich świętowanie Bożego Narodzenia rozpoczyna się właśnie od porannej mszy.
Nabożeństwo rozpoczęło się o godz. 7.30, ale zainteresowanie uczestnictwem w podziemnej pasterce okazało się tak duże, że zjazdy szybem Daniłowicza rozpoczęły się już o godz. 6.15.
- Aniołowie przynieśli światło, które prowadziło pasterzy i królów do Betlejem, do dzieciątka. My dziś również przyszliśmy do groty, która jednoczy nas jak ta betlejemska. Jezus najprawdziwiej przychodzi do naszych serc, dusz, umysłów przez Eucharystię. Napełnijmy serca pokojem – mówił w homilii kapelan wielickich górników franciszkanin o. Ludwik Kurowski.
Wieloletnia tradycja
Po mszy wszyscy łamali się opłatkami, składając świąteczne życzenia i śpiewając kolędy, do których grała reprezentacyjna orkiestra dęta kopalni soli "Wieliczka".
Górnicy wieliccy, z powodu trudnej i niebezpiecznej pracy w podziemiach, byli bardzo pobożni. Pracę zaczynali od modlitwy. Co najmniej od XV wieku budowali pod ziemią kaplice i miejsca kultu.
Zarejestrowano ich łącznie ok. 40, do dnia dzisiejszego zachowało się 26.
Regularne nabożeństwa w kopalni zaczęto odprawiać w XVII wieku w kaplicy św. Antoniego. Uzyskano na nie pozwolenie stolicy apostolskiej, a także zgodę króla Augusta II Sasa. Monarcha nie tylko zaaprobował podziemne msze, ale też przeznaczył 300 zł pensji dla "kapelana dolnego", który miał im co rano przewodniczyć.
Gdy Polska znalazła się pod zaborami (1772 r.), władze austriackie zakazały codziennych nabożeństw. Od 1777 r. dozwolone były msze trzy razy w tygodniu, potem jedynie kilka razy w roku, m.in. w Wigilię Bożego Narodzenia. Zgodnie z tradycją 24 grudnia nie prowadzono pod ziemią najcięższych robót, ograniczając się tylko do tych absolutnie niezbędnych.
Solne figury
Pierwszą podziemną pasterkę w wielickiej kopalni odprawiono na początku XX wieku. Po przerwie w czasach komunistycznych wróciła do kopalni w 1980 r.
Zwyczaj podziemnej pasterki trwa, podtrzymywany przez współczesnych górników.
Kaplica św. Kingi to najpiękniejsza spośród kaplic podziemnej Wieliczki. W całości wykuta w soli nawiązuje do groty w Betlejem. Pierwsze figurki szopki betlejemskiej umieścił na skalnej półce przy północnym ociosie (ścianie) świątyni w 1903 r. górnik-rzeźbiarz Józef Markowski. Kolejne postaci pojawiły się dopiero w 1920 r. Pierwotnie drewniane, w późniejszych latach zostały zastąpione solnymi kopiami - wykonał je inny utalentowany górnik Mieczysław Kluzek.
Pasterka pod ziemią to nie jedyna okazja do modlitwy w wielickiej kopalni. Msze święte w kaplicy św. Kingi odbywają się każdej niedzieli oraz w święta górniczych patronek: św. Barbary i św. Kingi (4 grudnia i 24 lipca).
Podziemne pasterki odbywają się również w kopalni soli w Bochni. Tradycja podziemnych pasterek sięga tam 1865 r., kiedy poświęcono podziemną kaplicę i nadano jej imię bł. Kingi. Po przerwie spowodowanej wybuchem II wojny i czasami komunistycznymi na nowo zaczęły być odprawiane w 1980 r.
Autor: mmw/r / Źródło: PAP / TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków