Zanim w samochód nauki jazdy uderzył pociąg, instruktor zdążył wysiąść. 18-letnia kursantka nie. Dziewczyna zginęła. Teraz prokuratura zdecydowała się zmienić zarzut dla mężczyzny.
Początkowo instruktor nauki jazdy miał odpowiadać za sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym. Kiedy jednak akt oskarżenia przeciwko niemu trafił do sądu, ten zauważył, że zarzut jest nietrafiony.
- Po pierwsze, o katastrofie w rozumieniu Kodeksu karnego możemy mówić wówczas, gdy to zdarzenie zagraża albo zdrowiu i życiu wielu ludzi, albo mieniu w wielkich rozmiarach. Prokurator w akcie oskarżenia nie wskazał, która z tych okoliczności miała miejsce – mówił pod koniec stycznia Bogdan Kijak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.
Tymczasem w wypadku zginęła jedna osoba - młoda kobieta - i zniszczony został samochód nauki jazdy. Prokuratura zaapelowała o zgłaszanie się ewentualnych innych osób poszkodowanych w zdarzeniu, ale odzewu nie było.
Zmiana zarzutu
Dlatego teraz śledczy podjęli decyzję o zmianie kwalifikacji czynu na spowodowanie śmiertelnego wypadku. Ta zmiana nie wpłynie na wymiar potencjalnej kary, a jedynie na to, który sąd zajmie się sprawą: za spowodowanie wypadku kierowca będzie odpowiadał przed sądem rejonowym, a za nieumyślne sprowadzenie katastrofy odpowiadałby przed okręgowym. W obu przypadkach może mu grozić do 8 lat więzienia.
Na razie jednak prokuratura musi się wstrzymać ze wszystkimi czynnościami. – Kolejnym krokiem jest poinformowanie oskarżonego o zmianie zarzutu, a z powodu epidemii nie możemy tego zrobić. Ten pan musiałby przyjechał do nas do prokuratury, a obowiązuje zakaz przemieszczania się – tłumaczy Jan Ziemka, prokurator prowadzący sprawę. Zapewnia jednak, że kiedy tylko "sytuacja wróci do normy" sprawa ruszy dalej.
Tragedia na torach
Do wypadku doszło pod koniec sierpnia 2018 roku na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Szaflarach (Małopolska).
Komisja Badania Wypadków Kolejowych przygotowała raport, w którym znajdują się między innymi informacje o tym, jak przebiegał egzamin i co działo się w samochodzie oraz w lokomotywie pociągu, na chwilę przed zdarzeniem.
18-latka podchodziła do egzaminu na prawo jazdy po raz czwarty. "Z nagrań rejestratora znajdującego się w pojeździe są wyraźnie słyszalne głębokie oddechy zdającego egzamin, a każde zaliczenie kolejnego manewru kończy się westchnieniem ulgi: "aaaa….". Przed rozpoczęciem jazdy egzaminacyjnej na drodze publicznej, egzaminator poucza egzaminowanego o zasadach przeprowadzenia egzaminu, w trakcie czego egzaminowany stwierdza, że "ostatnio jak zadał pytanie, to oblał", po czym dodaje z głębokim oddechem "może się tym razem uda" – czytamy w raporcie.
Jednocześnie egzamin odbywał maszynista kierujący pociągiem relacji Chabówka – Zakopane. W kabinie obecny był też maszynista-opiekun, z pełnymi uprawnieniami i 38-letnim stażem pracy. W chwili zauważenia samochodu na przejeździe jeden z mężczyzn powiedział "ch** głupi stanął na torach". Później słychać sygnał ostrzegawczy pociągu i uderzenie w samochód.
Pociąg oraz pchany przez niego wrak "elki" zatrzymały się dopiero 120 metrów za przejazdem.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24