Do tragicznego wypadku podczas egzaminu na prawo jazdy doszło pod koniec sierpnia 2018 roku na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Szaflarach (woj. małopolskie). Samochód prowadzony przez 18-latkę zatrzymał się na przejeździe kolejowym. Po chwili w pojazd wjechał pociąg. Egzaminator zdążył uciec z samochodu, zostawiając w nim kursantkę. Wypadek nagrały kamery pobliskiego monitoringu.
- Prokuratura oskarża egzaminatora o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Ten czyn jest zagrożony karą od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia – informował we wrześniu 2019 prokurator Jan Ziemka z Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu.
"Postępowanie dowodowe jest niekompletne"
Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu. Jednak - jak tłumaczy sędzia Bogdan Kijak, rzecznik prasowy sądu - uznano, że postępowanie dowodowe nie zostało przeprowadzone w sposób kompletny.
- Po pierwsze o katastrofie w rozumieniu Kodeksu karnego możemy mówić wówczas, gdy to zdarzenie zagraża albo zdrowiu i życiu wielu ludzi, albo mieniu w wielkich rozmiarach. Prokurator w akcie oskarżenia nie wskazał, która z tych okoliczności miała miejsce. Drugi powód to brak opinii biegłego z zakresu kolejnictwa. Trzecia rzecz to konieczność przeprowadzenia uzupełniającej opinii biegłego z zakresu ruchu drogowego – wylicza Kijak. Jak tłumaczy rzecznik, w opinii biegłego zabrakło szczegółowej analizy czasowo-przestrzennej zdarzenia.
Po postanowieniu sądu prokurator złożył zażalenie, w którym stwierdził, że wymienione przez sąd braki nie zachodzą. Sąd Apelacyjny w Krakowie jednak częściowo przychylił się do opinii Sądu Okręgowego w Nowym Sączu i sprawa wróciła na etap postępowania przygotowawczego.
- Sąd apelacyjny nie podzielił oceny sądu okręgowego dotyczącej opinii biegłych, żadnych braków w tym zakresie nie stwierdził – wyjaśnił Jan Ziemka, prokurator prowadzący postępowanie.
Szukają innych poszkodowanych
Teraz prokuratura zwraca się do osób, które również mogły zostać poszkodowane w wypadku w Szaflarach o zgłaszanie się. Robi to na polecenie sądu, które z kolei wynika z kwalifikacji czynu w akcie oskarżenia (sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym). Jest jednak mało prawdopodobne, że ktoś się zgłosi - jeśli nie pojawią się inni poszkodowani, zdarzenie prawdopodobnie zostanie uznane za wypadek.
– Sąd zalecił nam zadanie tego pytania. Jeśli nikt się nie zgłosi, będziemy rozważać zmianę kwalifikacji czynu – zapowiada Ziemka.
Ta zmiana nie wpłynie na wymiar potencjalnej kary, a jedynie na to, który sąd zajmie się sprawą – za spowodowanie wypadku kierowca będzie odpowiadał przed sądem rejonowym, a za nieumyślne sprowadzenie katastrofy - przed okręgowym. W obu przypadkach może mu grozić do 8 lat więzienia.
Autorka/Autor: wini/ks
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24