"Autor tego dzieła powinien trafić do szpitala psychiatrycznego" – zżyma się na chaotycznie ustawione słupki krakowski radny. Urzędnicy odpowiadają: ustawiliśmy nowe, a jeszcze nie zabraliśmy starych.
Osobliwa "instalacja" znajduje się w Krakowie u zbiegu ulic Rydla i Krzywy Zaułek. Podczas gdy część słupków oddziela chodnik od jezdni, dwa z nich znajdują się na środku przestrzeni przeznaczonej dla pieszych. Osoby, które chcą przejść w tym miejscu, muszą poruszać się slalomem.
Skąd takie rozwiązanie? Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu uspokaja, że to tylko tymczasowa sytuacja. – To są słupki w trakcie przekładania. Te, które stoją w poprzek chodnika, są tam od kilku lat, miały uniemożliwiać kierowcom wjeżdżanie na chodnik – tłumaczy Michał Pyclik, rzecznik prasowy ZIKiT-u. I dodaje: - Teraz kierowcy najprawdopodobniej już się tego oduczyli, więc wstawiliśmy słupki przy brzegu jezdni. Tych pozostałych po prostu jeszcze nie zdążyliśmy wymontować.
Były parkingi, są słupki
Na "słupkowe szaleństwo" uwagę zwrócił Paweł Bystrzyński, radny krakowskiej dzielnicy Dębniki. Samorządowiec obfotografował krakowskie słupki, a zdjęcia opublikował na swoim blogu Love Estate Kraków.
Bystrzyński nie szczędzi słów krytyki dla wprowadzanej w Krakowie korekty oznakowania stref płatnego parkowania, w skutek której do końca października zostanie zlikwidowanych tysiące miejsc postojowych w całym mieście. Tam, gdzie dotychczas były parkingi, teraz pojawiają się biało-czerwone słupki. Radny porównuje akcję do… "nalotów dywanowych". "Kraków musi być mistrzem Polski w walce z autami" – ironizuje samorządowiec.
"Przejście jest trudne, ale przynajmniej możliwe"
Paweł Bystrzyński krytykuje nie tylko liczbę słupków (jak zaznacza, na samym Starym Mieście jest ich ponad pięć tysięcy), ale też sposób ich zainstalowania. Rzeczywiście, większość stoi dość daleko od krawędzi jezdni. Jeśli w dodatku chodnik jest wąski, spacerowicze muszą mocno lawirować.
- Piesi mogli mieć pół metra więcej chodnika ale po co przecież wiadomo, że to ściema z tą troską o szerokość chodnika dla pieszych – ocenia radny.
Okazuje się jednak, że na odległość słupków od jezdni ZIKiT ma niewielki wpływ. – To jest tak zwana krawędź skrajni. Nic – słupki, latarnie, znaki drogowe – nie może znajdować się bliżej niż pół metra od krawędzi jezdni. W ten sposób pieszym faktycznie może być trudniej przejść, ale gdyby w tym miejscu stały zamiast słupków samochody, to przejście byłoby w ogóle niemożliwe – zauważa rzecznik ZIKiT.
Autor: wini//ec / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: loveestate.blox.pl | Paweł Bystrowski