Na posiedzeniu niejawnym w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi zapadła decyzja o uchyleniu immunitetu byłemu prezesowi Sądu Apelacyjnego w Krakowie, Krzysztofowi S. Jednocześnie sąd nie wyraził zgody na jego zatrzymanie i ewentualne aresztowanie. O to wnioskowało prokuratura, która chce postawić mu zarzuty. To kolejny element śledztwa w sprawie korupcji w krakowskim sądzie.
Wniosek o uchylenie immunitetu byłego prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie złożyła Prokuratura Regionalna w Rzeszowie.
Wnioskowała też oraz o zgodę na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Krzysztofa S. Na to jednak sąd się nie zgodził.
Jak wyjaśnił rzecznik Sądu Apelacyjnego w Łodzi sędzia Piotr Feliniak, poniedziałkowa decyzja tego sądu oznacza, że Prokuratura Regionalna w Rzeszowie, która prowadzi śledztwo dotyczące korupcji w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie może b. prezesowi tego sądu postawić zarzuty. Brak zgody na zatrzymanie i ewentualne aresztowanie sędziego oznacza, że Sąd Apelacyjny w Łodzi uznał, że można czynności procesowe przeprowadzić bez zatrzymywania sędziego.
Rzecznik zwrócił uwagę, że poniedziałkowa uchwała jest nieprawomocna. Obie strony mogą się od niej odwołać do Sądu Najwyższego.
Jednocześnie ze względu na zawiłość sprawy SA postanowił odroczyć sporządzenie uzasadnienia do dnia 27 marca wyłączając jego jawność.
Decyzja Sądu Dyscyplinarnego przy łódzkim SA zapadła na posiedzeniu niejawnym. Łódzki sąd został wyznaczony do rozpoznania tej sprawy przez prezesa Sądu Najwyższego.
Prokuratura chce postawić zarzuty
Śledczy chcą postawić S. zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przyjęcia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 376 tys. 300 złotych i przekroczenia w ten sposób uprawnień związanych z pełnioną przez siebie funkcją oraz uczestniczenia w tzw. praniu brudnych pieniędzy.
Naczelnik Wydziału ds. Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie prok. Grzegorz Zarański wyjaśniał podczas składania wniosków do sądu, że dopiero uchylenie immunitetu otworzy prokuraturze drogę do postawienia zarzutów b. prezesowi.
16 grudnia 2016 r. minister sprawiedliwości odsunął w związku ze sprawą S. od czynności służbowych. Podawano wówczas, że z ustaleń śledczych wynika, iż mógł on "dokonać czynów przestępczych, godzących w powagę sądu i istotne interesy służby oraz podważających społeczne zaufanie do całego wymiaru sprawiedliwości".
"Nie dopuściłem się działań przestępczych"
Kilka dni później prezes podał się do dymisji, oświadczając, że informacje o tym, iż mógł wiedzieć lub mieć związek z procederem, są nieprawdziwe. W oświadczeniu stwierdził m.in.: "Nie dopuściłem się żadnych działań przestępczych, nie mam nic do ukrycia i jestem zdeterminowany do obrony swojego dobrego imienia".
Podkreślił także, że wypowiedzi m.in. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz informacje zawarte w komunikatach resortu i prokuratury odbiera jako personalny atak na siebie i "pretekst do przeprowadzenia kolejnego zamachu na niezależne sądownictwo".
W styczniu br. SA w Łodzi, po wysłuchaniu S. i zapoznaniu się z materiałami nadesłanymi przez Prokuraturę Regionalną w Rzeszowie, podjął decyzję o dalszym zawieszeniu sędziego w wykonywaniu obowiązków do 12 kwietnia.
W ubiegłym tygodniu w sprawie dotyczącej korupcji w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie aresztowanych zostało dwóch biznesmenów. To przedsiębiorcy Michał Ch. i Dariusz H. zaangażowani – według prokuratury - w zorganizowany proceder przestępczy skutkujący przywłaszczeniem na szkodę Sądu Apelacyjnego w Krakowie przeszło 17 milionów złotych.
Wcześniej Prokuratura Regionalna w Rzeszowie przedstawiła zarzuty jeszcze jednemu przedsiębiorcy - Tomaszowi D. Jemu, obok udziału w tej samej grupie przestępczej, zarzucono przywłaszczenie na szkodę SA w Krakowie co najmniej 460 tysięcy złotych
Według ustaleń śledztwa, grupa działała co najmniej od stycznia 2013 r. do listopada 2016 r. w Krakowie oraz w innych miejscowościach. Na jej czele stał inny podejrzany w tej sprawie - Andrzej P., były dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Zarzuty i areszt
W skład grupy mieli wchodzić również była główna księgowa tego sądu – Marta K., były dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa - Marcin B. oraz przedsiębiorcy, którzy wystawiali na rzecz sądu fikcyjne faktury VAT i inne dokumenty poświadczające rzekome wykonanie zleceń na rzecz SA w Krakowie, w celu uzyskania nienależnych środków pieniężnych: Katarzyna N. i Jarosław T.
Wszystkim postawiono zarzuty przywłaszczenia na szkodę SA w Krakowie kwot sięgających nawet przeszło 17 mln zł. Zarzuty dotyczą również czynów o charakterze korupcyjnym. Wszyscy ci podejrzani przebywają w aresztach.
Ustalenia ze śledztwa mają też wskazywać, że w ostatnich kilku latach wokół sądu stworzono sieć wielu firm, powiązanych kapitałowo, towarzysko i rodzinnie z byłym dyrektorem Sądu Apelacyjnego w Krakowie oraz byłym dyrektorem Centrum Zakupów dla Sądownictwa, realizujących głównie fikcyjne zamówienia na świadczenie usług, analizy i opracowania. Według ustaleń SA w Krakowie zawierał z zewnętrznymi firmami liczne umowy o świadczenie fikcyjnych usług. Firmy te zlecały następnie zamówione przez SA usługi pracownikom tego sądu, w tym jego ówczesnemu prezesowi.
Miało się to dziać w latach 2013-16. Według PK z pozyskanych dowodów wynika, że również w sądach, w których przeprowadzono przeszukania pod koniec grudnia, mogły mieć miejsce nieprawidłowości w zakresie zlecania usług podmiotom zewnętrznym, występującym jako kontrahenci krakowskiego SA.
- Poważne wątpliwości budzą opiewające na kilkaset tysięcy złotych umowy o dzieło zawierane przez Prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie z zewnętrznymi kontrahentami tegoż sądu - informowała 28 grudnia PK.
Autor: mmw/gp / Źródło: PAP / TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24