Ekspertyzy biegłych dotyczące policyjnej interwencji w Radymnie na Podkarpaciu, w trakcie której zmarł 42-letni mężczyzna, nie dają jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy zachowanie policjantów mogło przyczynić się do śmierci pokrzywdzonego. Prokuratura, która bada, czy funkcjonariusze swoim zachowaniem nie przekroczyli uprawnień i nie przyczynili się do śmierci 42-latka, zleciła uzupełnienie dokumentów.
Biegli mieli za zadanie ocenić, czy policjanci zachowali się prawidłowo, zastosowali prawidłową taktykę i technikę w czasie interwencji i czy była ona uzasadniona. Mieli też ocenić, czy funkcjonariusze mogli zachować się w inny sposób, np. nie stosować chwytów obezwładniających, a użyć innych środków przymusu bezpośredniego.
Opinie niejednoznaczne, wymagają uzupełnienia
- W naszej ocenie opinie wymagają uzupełnienia. Chcemy, by biegli wypowiedzieli się konkretnie co do taktyki i techniki, jaka została zastosowana przez funkcjonariuszy - powiedziała nam Beata Starzecka, zastępca prokuratora okręgowego w Przemyślu.
Jak dodała, wnioski biegłych należy też uzupełnić o nowe materiały, które, w czasie kiedy nad opiniami pracowali eksperci z Centrum Szkolenia Policji w Legionowie oraz Straży Granicznej, wpłynęły do przemyskiej prokuratury. A są to m. in. szczegółowe wyniki sekcji zwłok i wyniki badań histopatologicznych zabezpieczonych podczas sekcji zwłok zmarłego 42-latka.
- Biegłym w wyciągnięciu konkretnych wniosków ten materiał dowodowy na pewno pomoże - uważa Beata Starzecka.
Jak powiedziała nam prokurator, śledczy chcą też przesłuchać biegłego patomorfologa, który wykonywał sekcję zwłok zmarłego 42-latka.
Wstępne ustalenia biegłych: zatrzymanie krążenia w mechanizmie zadławienia
We wstępnej opinii z sekcji zwłok, o której prokurator Starzecka informowała we wrześniu, biegły patomorfolog stwierdził wylewy krwawe w obrębie krtani i tarczycy. Stwierdził także złamanie rożka kości gnykowej. - W ocenie biegłego obrażenia narządów wewnętrznych noszą cechy duszenia. Przyczyną zgonu mężczyzny było zatrzymanie krążenia w mechanizmie zadławienia. Do zgonu przyczyniło się zastosowanie chwytu obezwładniającego zastosowanego przez jednego z funkcjonariuszy - mówiła wówczas prokurator Beata Starzecka powołując się na ustalenia biegłych.
Jak ustalili śledczy, chwyt obezwładniający zastosowany przez jednego z interweniujących policjantów trwał nieco ponad 70 sekund.
Prokuratura nie wyklucza jednak, że do zgonu 42-latka przyczyniły się także inne czynniki, jak choroba, spożyty alkohol czy inne środki odurzające.
Przekroczenie uprawnień i nieumyślne spowodowane śmierci
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Przemyślu. Toczy się z artykułu 231 paragraf 1 Kodeksu karnego oraz 155 Kodeksu karnego. Pierwszy dotyczy przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, drugi nieumyślnego spowodowania śmierci.
- Przedmiotem postępowania jest przekroczenie uprawnień przez interweniujących funkcjonariuszy policji, którego skutkiem jest nieumyślne spowodowanie śmierci osoby, co do której interwencja została podjęta - informuje Starzecka.
Jak podkreśla prokurator, postępowanie toczy się w sprawie, nie przeciwko osobie, co oznacza, że nikt nie usłyszał zarzutów.
- Cały czas trwają bardzo intensywne czynności ukierunkowane na wyjaśnienie przyczyn i okoliczności zdarzenia - zapewnia prokurator Beata Starzecka. Pomóc ma w tym m.in. monitoring zabezpieczony z wnętrza sklepu, z którego policjanci wyprowadzili 42-latka oraz zapis z kamer budynku znajdującego się obok sklepu. Kamera, jak informuje prokurator, obejmowała swoim zasięgiem miejsce zdarzenia i zarejestrowała policyjną interwencję.
Jak informują śledczy, w pierwszej fazie wobec 42-latka interweniowało dwóch funkcjonariuszy. - Ze względu na fakt, że mężczyzna był znany organom ścigania, nie była to wobec niego pierwsza interwencja, na miejsce zadysponowano dodatkowy patrol - relacjonuje przemyska prokurator. Policjanci przyjechali na miejsce, kiedy interweniujący funkcjonariusze prowadzili już reanimację 42-latka.
42-latek już wcześniej bywał agresywny, miał grozić krewnej
Mężczyzna miał być już wcześniej agresywny. Prowadzone było wobec niego postępowanie, które dotyczyło kierowania gróźb karalnych wobec krewnej i uszkodzenia mienia. Jak informowała przemyska prokuratura, ze względu na chorobę mężczyzny, zakończyło się umorzeniem i skierowaniem do Sądu Rejonowego w Jarosławiu wniosku o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci umieszczenia go w zamkniętym ośrodku leczniczym.
Sąd wydał decyzję 9 września. Trzy dni później, 12 września mężczyzna miał ponownie pokłócić się z krewną. Jak ustalił dziennikarz portalu tvn24.pl. 42-latek miał pojawić się przed domem rodziny z siekierą, to dlatego kobieta wezwała pomoc.
Na miejsce skierowanych zostało kilka patroli policji. 42-latek miał zostać zatrzymany w w okolicy sklepu spożywczego mieszczącego się przy ulicy Złota Góra w Radymnie. - Co ważne, według zgłoszenia mężczyzna był agresywny, a później, podczas zatrzymania, zapierał się nogami. W trakcie schodzenia ze schodów doszło do upadku, mężczyzna leżał na policjancie, funkcjonariusz został też przez tego mężczyznę przyciśnięty do ściany budynku. Istotna była też dysproporcja w wadze i wzroście między pokrzywdzonym a funkcjonariuszami - mówiła w rozmowie z dziennikarzem portalu tvn24.pl prokurator Beata Starzecka.
To właśnie na schodach wobec 42-latka miał być użyty chwyt obezwładniający. Kiedy stracił przytomność, policjanci zaczęli go reanimować i wezwali karetkę. Lekarze przez około godzinę walczyli o życie 42-latka, ale pomimo ich wysiłków, życia mężczyzny nie udało się uratować.
Dwa policjanci biorący udział w interwencji zostali na trzy miesiące zawieszeni w czynnościach służbowych. Okoliczności policyjnej interwencji bada Policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych .
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24