Rosjanie forsują pomysł budowy pomnika żołnierzy Armii Czerwonej na Cmentarzu Rakowickim. Uważają, że w jednej z kwater leżą "zamordowani w polskich obozach koncentracyjnych" jeńcy. Choć polska strona powiedziała stanowcze "nie", to Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne nadal zbiera pieniądze na budowę monumentu i stosuje szantaż emocjonalny. Małopolski wojewoda chce zbadania mogiły, by sprawdzić, kogo tam pochowano.
- Zanim zapadnie decyzja o sposobie upamiętnienia żołnierzy Armii Czerwonej zmarłych w obozie w Dąbiu w latach 1919-20, konieczne są badania, które wyjaśnią, kto leży w zbiorowej mogile na Cmentarzu Rakowickim - mówi wojewoda małopolski Jerzy Miller.
Na początku października rosyjskie media poinformowały, że Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne chce postawienia na Cmentarzu Rakowickim pomnika upamiętniającego rosyjskich jeńców. Pomysł ten skrytykowali wtedy szef MSZ Grzegorz Schetyna i władze Krakowa.
W mogile pochowano nie tylko Rosjan
Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w piśmie do ambasadora rosyjskiego Siergieja Andriejewa wyraziła negatywną opinię na temat budowy pomnika, motywując to m.in. faktem, że miejsce, gdzie miałby on powstać, leży w części Cmentarza Rakowickiego objętej wpisem do rejestru zabytków, a ponadto "jest miejscem faktycznego pochówku nie tylko żołnierzy Armii Czerwonej, lecz także żołnierzy i osób cywilnych różnych narodowości".
- Dopóki nie sprawdzimy, kto jest tam pochowany, nie zrobimy żadnego kroku. Musimy spokojnie przedrzeć się przez archiwa, żeby wyjaśnić, jakich narodowości byli żołnierze pochowani w zbiorowej mogile na Cmentarzu Rakowickim - mówi Miller. Dodaje, że liczy na pomoc Instytutu Pamięci Narodowej i historyków z krakowskich uczelni.
Miller chce komisji międzynarodowej
- Dopiero mając te informacje, będzie można podjąć decyzję, jaką formę ma przybrać upamiętnienie tych osób - podkreśla Jerzy Miller. - Prawdopodobnie zaproponujemy powołanie międzynarodowej komisji w tej sprawie, złożonej z przedstawicieli narodów, której obywatele leżą w tej mogile - dodaje.
Według danych posiadanych przez Zarząd Cmentarzy Komunalnych w Krakowie w zbiorowej mogile z czasu wojny polsko-bolszewickiej, znajdującej się w pasie nr 71 i 72 na Cmentarzu Rakowickim, którą interesowali się Rosjanie, pochowanych jest 1,3 tys. osób różnych narodowości, z których ok. 180 to jeńcy bolszewiccy.
- Należy wziąć pod uwagę, że na tym cmentarzu spoczywają jeńcy różnych narodowości - mówi Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert. - Koncepcja wojewody małopolskiego, który jest odpowiedzialny za to miejsce, zakłada godne upamiętnienie pomnikowe wszystkich pochowanych tam jeńców - dodaje Kunert. Jak tłumaczy, ewentualnie później można by pomyśleć o jakichś indywidualnych upamiętnieniach. - Nasz sprzeciw nie dotyczył samego projektu upamiętnienia, ale jego niesłychanie rozbuchanej formy i treści, jakie miałyby się na nim znaleźć - wyjaśnia Kunert.
"Ludzie, którzy odmawiają postawienia pomników poległym żołnierzom, będą smażyć się w piekle"
We wtorek rosyjskie media przytoczyły wypowiedź ministra kultury Władimira Medinskiego, który jest również przewodniczącym Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego. - Czy nie ma sprawy bardziej świętej niż ustanowienie znaku upamiętniającego na cmentarzu, gdzie spoczywa wiele tysięcy naszych jeńców wojennych? - pyta rosyjski minister kultury.
- Przypomnę, że na terytorium Polski zginęło, według różnych szacunków, od 60 do 100 tys. radzieckich jeńców wojennych. Ginęli w nieludzkich warunkach polskich - nazwijmy te rzeczy po imieniu - obozów koncentracyjnych. Ta tragiczna historia jest naszą wspólną historią. Ludzie, którzy odmawiają postawienia pomników poległym żołnierzom, będą smażyć się w piekle - oświadczył Medinski.
Sprawę jeńców badał Czerwony Krzyż
Na początku października polskie MSZ upubliczniło dokumenty dot. jeńców radzieckich w Polsce w latach 1919-1921, które pochodzą z archiwum Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Genewie. Wynika z nich jednoznacznie, że w Polsce nie było celowej eksterminacji jeńców Armii Czerwonej.
Sprawa jeńców radzieckich w Polsce budziła zainteresowanie zarówno Czerwonego Krzyża, jak i Komisji Epidemiologicznej Ligi Narodów. Przedstawiciele tych instytucji wizytowali obozy, w których przetrzymywano jeńców radzieckich, i opisywali w raportach panujące w nich warunki i problemy, z jakimi zmagały się władze polskie.
W wyniku wojny polsko-bolszewickiej w latach 1919-1921 do niewoli trafili żołnierze walczący po obydwu stronach frontu. Naukowcy szacują, że w chwili zawieszenia działań wojennych (pod koniec 1920 r.) w Polsce znajdowało się około 80-85 tys. jeńców bolszewickich.
Umierali od chorób
Tragicznym aspektem była wysoka śmiertelność jeńców spowodowana głównie epidemiami panującymi w zniszczonej wojną Polsce. Kwestia ta była badana przez polskich i rosyjskich historyków. Według polskich ocen liczba zmarłych w całym okresie działania obozów wyniosła ok. 16-17 tys.
Historycy rosyjscy szacują zaś liczbę ofiar na 18-20 tys. Według badaczy przyczyną zdecydowanej większości zgonów jeńców Armii Czerwonej sprzyjającą szerzeniu się epidemii i chorób były złe warunki sanitarne panujące w obozach, trudna sytuacja gospodarcza państwa polskiego u zarania niepodległości, problemy z aprowizacją, nie zaś celowa eksterminacja wziętych do niewoli żołnierzy.
Autor: KMK / Źródło: TVN 24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne