Fragmenty greckich amfor, naczyń, kilkanaście scytyjskich grocików do strzał i ozdoby z brązu to kolejne odkrycia archeologów z Uniwersytetu Rzeszowskiego w Chotyńcu (Podkarpackie) w czasie badań grodziska sprzed około 2,5 tysiąca lat należącego do Scytów.
W ubiegłym roku archeolodzy odkryli w Chotyńcu grecką amforę datowaną na okres od drugiej połowy VII do VI wieku przed naszą erą. To pierwsze w Polsce takie znalezisko i - jak oceniają naukowcy - zabytek wielkiej wagi.
Wykopaliska w Chotyńcu prowadzone są od czerwca ubiegłego roku i wciąż trwają.
W tym czasie natrafiono tam na pozostałości aglomeracji kilkunastu osad skupionych wokół grodziska należącego do Scytów - koczowniczego ludu wojowników, którzy od VIII do IV wieku przed naszą erą stworzyli imperium od Azji aż po Europę. To najdalej na północny zachód Europy wysunięte pozostałości tego typu.
Zmienią mapy historyczne?
Rzecznik Uniwersytetu Rzeszowskiego Maciej Ulita poinformował, że obecnie ekipa archeologów z Uniwersytetu Rzeszowskiego kontynuuje podjęte w ubiegłym roku badania w Chotyńcu na tzw. zolniku, zlokalizowanym na grodzisku z wczesnej epoki żelaza (VII-V wiek p.n.e.).
- Z każdą zdjętą warstwą ziemi okazuje się, że odkryta siedziba ludów scytyjskich skrywa niejedną tajemnicę. Sensacją ubiegłego roku była grecka amfora na wino, która będąc jedynym takim artefaktem na ziemiach polskich, stała się znakiem rozpoznawczym ekspedycji chotynieckiej – przypomniał Ulita.
Dodał, że odkrycia te mogą doprowadzić w konsekwencji do zmian map historycznych tej części Europy.
Mieszkał tu ktoś ważny
Szef zespołu archeologów, prof. Sylwester Czopek jest zdania, że na wyciąganie jednoznacznych wniosków jest jeszcze zbyt wcześnie.
- Ale kolejne znajdowane artefakty pozwalają zakładać, że w Chotyńcu mieszkał ktoś bardzo ważny, bo dla zwykłych Scytów nikt nie sprowadzałby greckiego wina - zauważył profesor.
Obecnie odsłaniane i badane są trzy kolejne części zolnika, zamykające całość tego miejsca kultowo-obrzędowego.
Wyjątkowy obiekt
Ulita wyjaśnił, że był to obiekt usytuowany na specjalnie usypanym wyniesieniu, o średnicy około 30 metrów, na którym dokonywano cyklicznych obrzędów połączonych z rytualnymi ucztami. Stąd też obecność tam licznych zwierzęcych kości, które pozostały po jedzeniu, fragmentów rozbijanych naczyń, leżących w warstwach z charakterystyczną spalenizną i popiołem (tzw. zołą z jęz. rosyjskiego, stąd nazwa zolnik).
Całość otoczona była prawdopodobnie koncentryczną ścianą lub inną konstrukcją, której pozostałością jest gliniana polepa.
Ta swoista architektura jest zupełną nowością, a poczynione szczegółowe obserwacje umożliwią w przyszłości zrekonstruowanie tego wyjątkowego, a na ziemiach polskich jedynego obiektu - podkreślił rzecznik uczelni.
"Zanosi się na sensację"
W czasie obecnych wykopalisk archeolodzy odkryli kilka kolejnych fragmentów greckich amfor, kilkanaście typowych dla Scytów grocików z brązu do strzał, a także ozdoby z brązu: szpile, paciorki, pierścienie, duży fragment naszyjnika; liczne fragmenty naczyń, wykonanych w charakterystycznym stylu, typowym dla leśno-stepowej prowincji scytyjskiej.
Badania potrwają do października. Zdaniem archeologów można się spodziewać kolejnych interesujących odkryć, bo "najciekawsze, najstarsze warstwy czekają dopiero na eksplorację”.
- Nie chcę jeszcze zdradzać zbyt wiele, ale zanosi się na prawdziwą, naukową sensację - zapowiedział prof. Czopek.
Wykopaliska są prowadzone ze środków Narodowego Centrum Nauki, w ramach trzyletniego programu badawczego całej, dużej aglomeracji chotynieckiej (oprócz grodziska, to co najmniej kilkanaście otaczających go osad), funkcjonującej we wczesnej epoce żelaza, jako najdalej położona na zachód enklawa świata scytyjskiego.
Autor: wini/pm / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Uniwersytet Rzeszowski