Prokuratura postawiła zarzut spowodowania wypadku Krzysztofowi K., prezesowi miejskiej spółki Nova z Nowego Sącza. Mężczyzna miał spowodować wypadek, a potem oddalić się z miejsca zdarzenia. Został zatrzymany kilometr dalej i odmówił poddania się badaniu alkomatem. Śledczy czekają teraz na wyniki badań jego krwi. K. nie przyznaje się do winy. Do sprawy odniósł się prezydent miasta: "takich wypadków zdarzają się tysiące".
9 listopada, kilka minut po godzinie 17.30, na ulicy Barskiej w Nowym Sączu zderzyły się dwa samochody osobowe. Gdy na miejsce przyjechały służby ratunkowe, peugeot leżał na dachu w rowie. Kierująca tym pojazdem 52-letnia kobieta została ranna i trafiła do szpitala. Z samochodu wydostała się o własnych siłach. Podróżowała sama.
Mercedes stał na jezdni. W okolicy nie było jednak kierowcy.
Czytaj też: Pijany zderzył się z oplem i skończył w rowie. Prawo jazdy stracił kilka miesięcy wcześniej
- Kierowca mercedesa po zdarzeniu oddalił się, jednak bardzo szybko został zatrzymany przez policjantów - poinformowała nas komisarz Justyna Basiaga, rzeczniczka nowosądeckiej policji. Mężczyzna wpadł w ręce mundurowych około kilometra od miejsca zdarzenia - tę informację potwierdziła nam prokuratura.
Okazało się, że to prezes miejskiej spółki Nova Krzysztof K.
Prokuratorski zarzut
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, kierowca mercedesa z nieznanych przyczyn miał zjechać ze swojego pasa ruchu i doprowadzić do zderzenia z nadjeżdżającym z naprzeciwka peugeotem.
Po zatrzymaniu odmówił poddania się badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, więc został przewieziony do szpitala, gdzie pobrano od niego krew do badań.
- Sprawcy zostały przedstawione zarzuty. Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień - poinformowała nas prokurator rejonowa w Nowym Sączu Sylwia Lenart-Cabała. Na tę chwilę Krzysztof K. ma odpowiadać z artykułu 177 Kodeksu karnego, czyli za spowodowanie wypadku komunikacyjnego. Grozi mu trzech lat więzienia. Mężczyźnie odebrano prawo jazdy.
Śledczy nie otrzymali jednak na razie wyników badań toksykologicznych. Prokuratorzy nie odnoszą się na razie do wątku ewentualnej ucieczki z miejsca wypadku.
K. wciąż pracuje
Mimo zarzutu dotyczącego wypadku Krzysztof K. wrócił do pracy. Skontaktowaliśmy się z sekretariatem spółki Nova, tam jednak powiedziano nam, że "prezes nie będzie komentował swoich prywatnych spraw w spółce". Odpowiedzieliśmy, że nie jest to prywatna sprawa prezesa. W odpowiedzi usłyszeliśmy: - A jakby pan miał prywatny wypadek, to co? W pracy też by od pana chcieli coś egzekwować? To jest jego prywatna sprawa. Prezes nie skomentuje, nie podejdzie do telefonu - stwierdziła przedstawicielka spółki. Potwierdziła jednocześnie, że Krzysztof K. przebywa na terenie firmy.
Zadzwoniliśmy więc na prywatną komórkę Krzysztofa K., który odesłał nas do swojego adwokata.
- Potwierdzam, że Krzysztof K. usłyszał zarzut dotyczący spowodowania w dniu 9 listopada zdarzenia drogowego. Trwa postępowanie dowodowe, złożyliśmy wniosek o dostęp do akt. Panu Krzysztofowi K. nie postawiono zarzutu prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środków odurzających, jak również nie postawiono mu zarzutu zbiegnięcia z miejsca wypadku - powiedział w rozmowie z tvn24.pl mecenas Daniel Augustyn.
Augustyn potwierdził też, że K. nie przyznał się do czynu i odmówił składania wyjaśnień. Nie chciał odpowiedzieć jednak na szereg innych pytań, między innymi na to, czy prezes prowadził samochód pod wpływem alkoholu, a nawet czy to on siedział za kierownicą mercedesa. - Mogę jedynie potwierdzić, że odbyły się badania krwi - powiedział mecenas Augustyn.
Opozycja chce "jasnego stanowiska". Prezydent zabrał głos
Do zarzutu stawianego prezesowi spółki komunalnej nie chcą odnieść się władze miasta. Wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się przed publikacją artykułu z prezydentem Nowego Sącza. Ludomir Handzel nie odebrał jednak telefonu, nie odpisał też na wiadomość SMS.
- Żądamy jasnego stanowiska ze strony władz miasta i rady nadzorczej spółki w sprawie prezesa. Doniesienia o panu prezesie są bardzo niepokojące i z troski o renomę miasta oczekujemy, że prezydent przedstawi konkretną informację w tej sprawie - powiedział nam radny PiS Michał Kądziołka.
Po publikacji naszego artykułu Handzel odniósł się do sprawy, gdy zapytał go o nią jeden z mieszkańców podczas cotygodniowego "czatu z prezydentem" na Facebooku. - Z tego, co wiem, pan prezes nie przyznał się do winy. To znaczy, że prawdopodobnie dopiero biegli orzekną, po czyjej stronie jest wina (...). Przemieszczał się prywatnym samochodem, poza godzinami pracy. Nie postawiono mu także zarzutu bycia pod wpływem (...) alkoholu i narkotyków (...). Jest to sytuacja godna ubolewania, bo takich wypadków zdarzają się tysiące na terenie Polski (...). Nie ma informacji na temat tego, że spowodował wypadek, nie ma decyzji sądu, nie ma informacji ani zarzutu związanego z zażywaniem substancji zabronionych - powiedział prezydent Nowego Sącza.
Handzel dodał, że to sąd jest od tego, by sprawę ocenić.
- Przed sesją rady miasta próbowaliśmy zasięgnąć informacji od radnych tworzących większość, jednak nabrali wody w usta. Nikt nie chciał tej sprawy komentować. Urząd miasta bardzo krótko zakomunikował nam jedynie, że samochody miejskie w ostatnim czasie nie miały wypadku, a ratusz nie monitoruje działalności podległych pracowników w godzinach prywatnych - dodał radny Kądziołka. Komunikat o takiej treści ratusz w Nowym Sączu wysyłał również lokalnym dziennikarzom.
Szef klubu radnych Koalicja Nowosądecka Ludomira Handzla, Krzysztof Ziaja, nie chciał odnieść się do sprawy. Ziaja przez krótką chwilę zasiadał w radzie miasta razem z Krzysztofem K. - Dopóki nie zapoznam się z oficjalnym stanowiskiem policji czy prokuratury, nie będę tej sprawy komentował. Nie znam szczegółów - powiedział nam radny.
Jak wynika z ubiegłorocznego sprawozdania finansowego, Krzysztof K. ma mercedesa GLC z 2017 roku. Za używany egzemplarz tego samochodu sprzed około siedmiu lat trzeba obecnie zapłacić między 100 a 150 tysięcy złotych - wynika z ofert zamieszczonych w serwisach motoryzacyjnych.
Nie pierwszy zarzut Krzysztofa K.
Krzysztof K. jest jednym z najbliższych współpracowników prezydenta Ludomira Handzela. W 2018 roku K. został miejskim radnym, jednak szybko zrezygnował z mandatu na rzecz posady w spółce komunalnej.
To nie pierwszy raz, kiedy prezes Novej usłyszał zarzuty. W lipcu 2023 roku - jak informowała "Gazeta Krakowska" - ruszył proces, w którym Krzysztof K. jest oskarżony m.in. o niewłaściwe przyjmowanie odpadów i składowanie ich bez zezwolenia poza czaszą wysypiska. Część tych odpadów miała być groźna dla środowiska. Z naszej informacji wynika, że proces ten jeszcze się nie zakończył.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Nova, KM PSP w Nowym Sączu