22-latka napisała na jednym z portali społecznościowych, że nie stać jej na utrzymanie 2-letniego dziecka i za 2 tys. złotych oferuje jego sprzedaż. O wpisie inni użytkownicy zaalarmowali policjantów. Im kobieta tłumaczyła, że to tylko głupi żart. Teraz zajmie się nią prokurator.
Wpis 22-latki pojawił się na jednym z portali społecznościowych.
"Chłopczyk, 2 lata, brązowe oczy. Stan bardzo dobry+ (posiada kilka siniaków i zadrapań). Niestety nie stać mnie już na jego utrzymanie, a zasiłku nie dostaję więc posiadanie go wgl mi nie się opłaca. Nie oddam gdzieś tam bo chcę aby część poniesionych kosztów mi się zwróciła" - informowała w swoim ogłoszeniu kobieta (pisownia bez zmian).
Inni użytkownicy portalu, wstrząśnięci ogłoszeniem, zaalarmowali policję. Sprawa trafiła do funkcjonariuszy zajmujących się zwalczaniem cyberprzestępczości.
- Podczas sprawdzeń okazało się, że osoba zamieszczająca ofertę próbowała zachować anonimowość poprzez korzystanie z konta zarejestrowanego na nieprawdziwe dane i z aplikacji służącej do anonimizacji w sieci – tłumaczą funkcjonariusze.
"To był żart"
Mimo prób zachowania anonimowości, 22-latkę udało się odnaleźć w powiecie suskim. W domu policjanci zastali również 2-letniego chłopca, jego starszego brata i ojca dzieci. Opis z ogłoszenia odpowiadał wyglądowi 2-latka.
Kobieta przyznała, że w sieci rzeczywiście taki wpis zamieściła. Stwierdziła jednak, że to tylko głupi żart, który miał sprowokować dyskusję. Wskazuje na to też cena, podana prze kobietę - 2137 złotych.
Teraz materiały w tej sprawie oceni prokurator.
Autor: mmw/gp/wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Archwium TVN24 / Małopolska Policja