Urzędnicy z podkrakowskich Myślenic opiniowali wnioski fundacji, w której zarządzie zasiadała ich przełożona - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Organizacja w ciągu niecałych trzech lat otrzymała kilkadziesiąt tysięcy złotych w miejskich dotacjach. W sprawie jest też wątek polityczny i przewrót przed wyborami.
Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała, jak gmina Myślenice dysponowała publicznymi środkami dla organizacji pozarządowych w latach 2021-2024. Kontrolerzy sprawdzali, w jaki sposób urzędnicy przyznają dotacje NGO-som, kto decyduje o wsparciu i kto je otrzymuje.
W jednym przypadku ten, kto decydował, był niepokojąco blisko tego, kto otrzymywał. Ze sporządzonego po kontroli NIK raportu wynika, że jedna organizacja - fundacja Owocna, istniejąca od 2021 roku - w latach 2021-2023 zainkasowała ponad 40 tysięcy złotych na szereg projektów.
W środę 13 listopada wysłaliśmy do gminy Myślenice pytanie, jakie wsparcie finansowe otrzymała w ostatnich latach fundacja, jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Z danych "Wyborczej" z wiosny tego roku wynika, że od początku swojej działalności fundacja Owocna otrzymała z urzędu łącznie 67 tysięcy złotych, z czego 36,5 tysiąca złotych w roku 2023. Według NIK w ramach konkursów otwartych fundacja Owocna dostała blisko 42 tysiące złotych, a w ramach inicjatyw lokalnych - 11,5 tysiąca złotych.
"W Gminie nie przyjęto rozwiązania zakazującego składania wniosków przez organizacje, w których zarządach uczestniczyliby pracownicy Urzędu" - podkreślili kontrolerzy.
Owocna współpraca fundacji z gminą
W zarządzie fundacji Owocna zasiadają dwie osoby. To Barbara Bylica, która przez ostatnie lata była naczelniczką wydziału promocji w myślenickim urzędzie miasta i gminy, a także Małgorzata Miszczak, pełniąca przez kilka miesięcy na przełomie lat 2023 i 2024 funkcję wicedyrektorki Myślenickiego Ośrodka Kultury i Sportu.
Myślenicami od 2018 roku rządzi były poseł Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Szlachetka. W kampanii wspierała go m.in. była premier Beata Szydło. To jednak przede wszystkim człowiek Daniela Obajtka, z którym drogi skrzyżowali w miejscu, które późniejszego prezesa Orlenu, a dziś europosła PiS, politycznie ukształtowało. W Pcimiu, w którym Obajtek został wójtem, a potem uczynił Szlachetkę swoim zastępcą. Wcześniej politycy zaczynali w radzie gminy Pcim. Obaj pochodzą z Myślenic.
Gdy przestali razem pracować, Jarosław Szlachetka spędził dwie kadencje w sejmiku i jedną w Sejmie, a potem został frontmanem myślenickiego PiS. Barbara Bylica, społeczniczka bez przeszłości politycznej, została w jego administracji naczelniczką Wydziału Promocji, Współpracy i Sportu.
W kwietniu 2021 roku Bylica założyła razem z Miszczak fundację Owocna, którą burmistrz przez blisko trzy lata chętnie wspierał. Owocna zorganizowała za miejskie pieniądze m.in. dwa koncerty poświęcone papieżowi Janowi Pawłowi II (główny ciężar finansowania spadł jednak na urząd marszałkowski), film promujący Myślenice, biesiadę integracyjną dla lokalnej społeczności, wycieczki po ciekawych miejscach w gminie czy konkurs dla szkół. Słowem: Owocna zajęła się m.in. promocją regionu.
W większości przypadków wyglądało to tak: fundacja składała do urzędu wnioski o dofinansowanie, urzędnicy je oceniali, burmistrz zatwierdzał i do organizacji płynęły środki na określony projekt.
W końcu była i nagroda, przyznana fundacji przez Szlachetkę w 2023 roku za "zaangażowanie w aktywne wspieranie różnorodnych form sztuki i twórczości poprzez organizację licznych wydarzeń kulturalnych" w wysokości pięciu tysięcy złotych.
Kontrolerzy NIK stwierdzili jednak, że w skład komisji, która weryfikowała i oceniała wnioski fundacji, wchodzili pracownicy podlegli Barbarze Bylicy. Naczelniczce wydziału promocji, a jednocześnie współzałożycielce fundacji. Naczelna Izba Kontroli uznała, że w przypadku niektórych złożonych projektów złamano przepisy kodeksu postępowania administracyjnego w związku z ustawą o działalności pożytku publicznego.
W wystąpieniu pokontrolnym NIK, skierowanym do burmistrza Szlachetki, czytamy, że "pracownicy byli w zależności służbowej od naczelnika tego wydziału, tak więc powinni być wyłączeni z dokonywania ocen w celu zachowania obiektywizmu".
"NIK zwraca uwagę, że pracownicy wydziału pozostają w zależności służbowej od naczelnika tego wydziału, tak więc rozstrzyganie kwestii w sprawach dotyczących bezpośredniego przełożonego może wpłynąć na prawa i obowiązki pracownika"
To najpoważniejsze nieprawidłowości z kontroli NIK. Kontrolerzy ujawnili jednak również, że "urząd nie przeprowadził żadnej kontroli realizacji zadania publicznego". Oznacza to, że formalnie nie sprawdzano, czy projekty, na które przeznaczano miejskie środki, faktycznie były wykonywane w stu procentach i jakie były ich efekty.
Gmina wprowadzi zalecenie NIK
Burmistrz Myślenic odpiera zarzuty NIK i twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Z samorządowcem rozmawialiśmy w piątek 15 listopada - jeszcze tego samego dnia na oficjalnym koncie Szlachetki na platformie X pojawił się komunikat uprzedzający o "rewelacjach medialnych", rzekomo "inspirowanych" przez lokalną opozycję. W tym kontekście polityk stwierdził - przed publikacją artykułu - że "obserwujemy próby manipulacji i szukania sensacji przez opozycję".
Odnosząc się do wykrytych nieprawidłowości burmistrz zapewnił w rozmowie z tvn24.pl: "zrobimy wszystko, żeby do takich sytuacji w kolejnych latach nie dochodziło".
- Pani naczelnik wyłączała się z oceny wniosków dotyczących Fundacji. Pomimo stwierdzonych niepoprawności NIK jednoznacznie stwierdził, że rozliczanie udzielonego dofinansowania przez gminę realizowane było w sposób prawidłowy i zgodny z przepisami prawa. Zgodnie z wnioskami izby wprowadziliśmy pewne mechanizmy, aby w przyszłości nie narażać się na podobne błędy - stwierdził burmistrz.
Jakie to mechanizmy? - Między innymi zostały doprecyzowane zapisy w oświadczeniach o bezstronności członków komisji. Wyraziliśmy wprost oczekiwania do naszych pracowników wydziału promocji, aby dokonali wyboru: albo praca w urzędzie, albo praca dla organizacji pozarządowej, żeby to w jasny sposób oddzielili.
Zmiany w oświadczeniach o bezstronności, które podpisują członkowie komisji konkursowych, to jeden z wniosków NIK do burmistrza Myślenic. Kontrolerzy stwierdzili, że formularz trzeba zmienić tak, by osoby pozostające w stosunku nadrzędności służbowej nie oceniały projektów organizacji, którymi kierują poza pracą w urzędzie.
"Nie czuję się winna". Ale burmistrz obwinia
Współzałożycielka fundacji Owocna w rozmowie z nami - podobnie jak burmistrz - nie ma sobie nic do zarzucenia. - Nie tylko pracownicy mojego wydziału zasiadali w komisji oceniającej wnioski. Byli to również zastępca burmistrza, członkowie organizacji pozarządowych czy radni. Skład tej komisji się zmieniał - stwierdziła była naczelniczka.
- Nie czuję się winna. To burmistrz ostatecznie decydował, komu przyznaje pieniądze. Gdy fundacja Owocna składała wnioski, wyłączałam się z obrad. Uczestniczyłam w nich wtedy, kiedy nie było projektów naszej fundacji - podkreśliła Barbara Bylica. Dodała, że nie każdy projekt fundacji otrzymywał wsparcie finansowe gminy.
- Te nieprawidłowości dotyczą etyki poszczególnych pracowników, szczególnie jednej, która u nas już nie pracuje. To przede wszystkim pytanie do tych osób - dodał Jarosław Szlachetka, odnosząc się do tego, czy ma sobie coś do zarzucenia. Stwierdził jednocześnie, że uwagi NIK dotyczą obszarów, "które wymagają standardowych usprawnień", co jest - jak twierdzi - "naturalnym elementem pracy każdej instytucji publicznej".
Nóż w plecy burmistrza
Choć linia obrony jest podobna, między Bylicą a Szlachetką jest teraz przepaść. Naczelniczka nie pracuje już w myślenickim urzędzie, ale nie z powodu nieprawidłowości. Społeczniczka przed wyborami samorządowymi w 2024 roku dokonała wolty, zwracając się przeciwko swojemu szefowi i startując do wyścigu o fotel burmistrza z własnego komitetu KWW Owocnie dla Gminy. Bylica wybory przegrała. Teraz jest sekretarzem gminy Raciechowice nieopodal Myślenic. Wybory wygrał tam bezpartyjny Robert Żurek, który pokonał dotychczasowego wójta Wacława Żarskiego z PiS.
Kandydatura naczelniczki nie spodobała się, rzecz jasna, Szlachetce "Kiedy na ostatniej prostej zwraca się przeciwko tobie jeden z najbliższych współpracowników, któremu ufałeś, tworzyłeś wspólną wizję rozwoju Myślenic, z którym przez lata działałeś w jednej drużynie, tak po ludzku jest ci po prostu przykro" - napisał o Bylicy w kwietniu bieżącego roku.
Trudno więc dziwić się, że teraz to na fundację burmistrz próbuje zepchnąć całą odpowiedzialność za wykryte nieprawidłowości. - Pytania powinny być kierowane przede wszystkim do fundacji Owocna, mimo iż nie mogę pozbyć się dziś wrażenia, że fundacja została założona wyłącznie z myślą o wyborach samorządowych -powiedział nam burmistrz. - W trakcie naszej pięcioletniej współpracy z panią naczelnik oczekiwałem profesjonalizmu. Przez ten okres spotykałem się z akceptacją prowadzonych działań. Tym bardziej zachowanie byłej naczelnik uznaje jako sprzeniewierzenie się wykonywanej pracy - dodał polityk PiS.
- Trudno nie zgodzić się z tym, że projekty które wspieraliśmy służyły mieszkańcom - zastrzegł Jarosław Szlachetka. O wartości projektów kontrolerzy NIK się nie wypowiedzieli.
PiS już nie chce koncertów papieskich
- Fundacja absolutnie nie miała podłoża politycznego - broni się Barbara Bylica. - Owocna funkcjonuje od 2021 roku, a wtedy polityka absolutnie nie grała nam w duszy. Nazwą komitetu nie odbiegałyśmy jednak od nazwy fundacji, bo chciałyśmy to, co dobre, prawdziwe i polskie przenosić na teren całej gminy. Polityka nie była i nie jest naszym celem, nie jesteśmy partią polityczną. Od ponad 10 lat działamy społecznie, a w 2021 roku, by profesjonalizować działania, powołałyśmy do życia fundację - podkreśliła była naczelniczka myślenickiego wydziału promocji.
W 2024 roku fundacja Owocna nie składała wniosków o dofinansowanie do gminy Myślenice, choć zamierza zrobić to w przyszłości. Zwracała się jednak do władz Małopolski (z PiS) z wnioskami o środki na kolejny koncert papieski w ramach dwóch naborów do Mecenatu Małopolski 2024. - Niestety jednak przeszły one bez echa, nie dostaliśmy wsparcia. Nie wykluczam, że była to decyzja polityczna. A koncert to piękna inicjatywa, która podobała się mieszkańcom. Nie poddajemy się jednak, szukamy środków u przedsiębiorców - powiedziała Bylica.
Watchdog Polska: rażący konflikt interesów
Odstawiając polityczne tło sprawy na bok, zastrzeżenia kontrolerów są wynikiem konkretnej postawy myślenickich urzędników. Według Katarzyny Batko-Tołuć, wiceprezeski i dyrektorki programowej Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, "problem przyznawania dotacji przez podmioty w konflikcie interesów to niestety kwestia bardzo w Polsce powszechna i wynik naszych niskich standardów".
- W przypadku fundacji Owocna grzechem pierworodnym jest zjawisko również powszechne, czyli bycie jednocześnie urzędnikiem i społecznikiem. To oczywiście realizacja podstawowej wolności do zrzeszania się, ale wtedy trzeba przyjąć konsekwencje i nie aplikować do urzędu o pieniądze, zwłaszcza jeśli decydują podwładni - skomentowała ekspertka.
Batko-Tołuć zaznaczyła jednocześnie, że "pieniądze nie były bardzo duże i były pewnie wydane na rzecz dobra wspólnego". - Ale to nie jest usprawiedliwienie dla urzędu, w którym oświadczenie o bezstronności przy ocenie jest fikcją. A jest nią, gdyż brakuje refleksji i pracy nad etyką pracowników. Tymczasem szkoda, która się tu wydarzyła, to utrata zaufania społecznego. Zarówno mieszkańcy, jak i pracownicy urzędu widzą, że w sytuacji rażącego konfliktu interesów nic się nie dzieje. Te zachowania są powielane i w tej sposób nikt nie wierzy w uczciwość władzy, zaufanie społeczne jest niskie. A niskie zaufanie to realna szkoda społeczna - skomentowała wiceprezeska Watchdog Polska.
Spytaliśmy, czy do gminy Raciechowice, w której teraz pracuje Barbara Bylica, trafiły w tym roku jakiekolwiek wnioski z fundacji Owocna lub czy organizacja ta otrzymała jakąś dotację. Kierownik referatu komunikacji społecznej Raciechowic Katarzyna Magdziarz poinformowała nas, że nie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Bartłomiej Plewnia, tvn24.pl, NIK