Maszyna do pisania marki Mercedes i archiwalne dokumenty pochodzące z kopalni soli – takie skarby krył tajemniczy sejf w bocheńskiej komendzie straży miejskiej. Jego otwarcie zajęło ponad 70 godzin. Jednak jeszcze nie wszystkie sekrety pancernej szafy ujrzały światło dzienne.
Komendant straży miejskiej w Bochni Krzysztof Tomasik ujawnił, na jakie znaleziska natrafiono po otwarciu tajemniczego sejfu znajdującego się w komendzie. – Maszyna do pisania marki Mercedes z 1936 roku, dokumenty pochodzące z kopalni soli z 1953 roku oraz dokumenty archiwalne z lat 1986-90 – wylicza.
Otwarcie sejfu niczym wspinaczka
Sam proces otwierania sejfu był nie lada wyzwaniem. Pierwsze próby otwarcia zostały podjęte 27 stycznia. Najpierw usiłował sobie z nim poradzić hobbysta, a następnie wyzwania podjął się zawodowiec.- Zakres pracy, która została tam wykonana był przeolbrzymi. Narzędzi było więcej niż widziałem w swoim życiu – zdradza. I dodaje, że dla kasiarza otwarcie sejfu było kwestią ambicji. – Sam stwierdził, że to jak wejście na ośmiotysięcznik- mówi komendant.
Sejf jest w bardzo dobrym stanie. - Drzwi nie skrzypią i nie wymagają żadnej konwersacji - podkreśla.
Wciąż kryje tajemnice
Jak sejf zostanie teraz wykorzystany? – Będzie służył do przechowywania dokumentów ścisłego zarachowania oraz środków przymusu bezpośredniego – mówi Tomasik.
Nie wiadomo, skąd sejf wziął się w budynku komendy. Bocheńska straż miejska przejęła sejf razem z nową siedzibą. Teraz, po wielu dniach prób, udało się go wreszcie otworzyć. Wcześniej w budynku znajdowały się kolejno: zespół szkół medycznych, zarząd kopalni i miejski dom kultury. Nie wiadomo, w którym momencie kasa pancerna została tam zamontowana. Wiadomo tylko, że ma około 100 lat.
Wciąż tajemnicą jest zawartość trzech znajdujących się w sejfie skarbczyków. Te wciąż nie zostały otwarte.
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków