Kilkaset osób przeszło przez Kraków w niedzielę po południu w marszu milczenia dla Dawida, ofiary napaści na ul. Grodzkiej. Zorganizowali go znajomi 23-latka, który w ubiegły weekend, broniąc narzeczonej, został dźgnięty nożem i zmarł. Krakowianie poprzez udział w marszu chcieli również wyrazić sprzeciw wobec innych aktów przemocy, do których ostatnio dochodzi w ich mieście.
- Nieważne czy znałeś Dawida, czy nie - to wydarzenie dotyczy nas wszystkich. Pokażmy wsparcie dla rodziny i narzeczonej Dawida, wyraźmy sprzeciw przemocy. Zwróćmy uwagę na narastający problem braku bezpieczeństwa w naszym mieście – apelowali znajomi młodego mężczyzny, którzy organizowali marsz.
Pochód wyruszył ok. godz. 17 spod Barbakanu. Na czele niesiono biały transparent z napisem "Dawid" i datami jego urodzin i śmierci. Młodzi ludzie z białymi kwiatami w rękach przeszli następnie ul. Floriańską, przez Rynek Główny, na ul. Grodzką, gdzie zginął 24-latek. Część z uczestników miała ze sobą świeczki i białe kwiaty, inni ubrali się na biało.
Pojawił się też m.in. kardynał Stanisław Dziwisz. Nawiązując do słów rodziców zmarłego studenta, którzy ogłosili, że przebaczają zabójcy dziecka i modlą się za jego nawrócenie, hierarcha powiedział: - Zachowanie rodziców jest niesłuchanie pozytywne. Dawid uchodzi już za bohatera odpowiedzialności i miłości. Pragnąłem wyrazić swoją solidarność z rodzicami Dawida oraz wszystkimi młodymi ludźmi, którzy przyszli, aby zaprotestować przeciwko przemocy (...). Dawid stał się przykładem i niejako "bohaterem" w obronie godności i szacunku dla towarzyszących mu koleżanek. Modliliśmy się także o pokojowe współżycie bez przemocy w naszym mieście i w ojczyźnie - dodał kardynał.
Wspominają ofiarę
Na ścianie budynku przy ulicy Grodzkiej, gdzie doszło do tragedii, przyklejono kartki, na których napisano m.in. "Bandyta wbijając nóż w serce Dawida, wbił go w serca nas wszystkich". Zapalono w tym miejscu znicze i złożono kwiaty.
Do tragicznego w skutkach ataku na 24-latka doszło w nocy z piątku na sobotę w ubiegłym tygodniu przy ulicy Grodzkiej w Krakowie. Chłopak wraz ze znajomymi świętował swoje urodziny.
Do grupy ludzi podszedł mężczyzna, który mijając się z nimi na ulicy, potrącił jedną z osób ramieniem. W efekcie wywiązała się sprzeczka, w trakcie której 35-latek ugodził Dawida. Rannego mężczyznę przewieziono do szpitala, ale nie udało się go uratować.
Przyznał się "ze względu na dowody"
Sąd w Krakowie zdecydował o aresztowaniu na 3 miesiące podejrzanego o śmiertelne pchnięcie nożem 24-letniego Dawida. Mężczyzna przyznał się do winy.
W chwili zatrzymania podejrzany 35-latek był pijany - miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Mężczyzna po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut zabójstwa. Grozi mu nawet dożywocie.
Autor: JUST,aj//kdj / Źródło: TVN24 Kraków