Nie żyje ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Miał 67 lat. Był polskim duchownym katolickim, publicystą i działaczem społecznym. – To był człowiek, który przez całe lata dostawał cięgi za to, że sprzeciwiał się niesprawiedliwości i piętnował przejawy zła, także w instytucji, do której sam należał i którą sam reprezentował - wspomina duchownego Maciej Gutowski, autor cyklu reportaży "Bielmo".
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski od początku 2023 r. walczył z nowotworem. Jego stan zdrowia pogorszył się w Boże Narodzenie i duchowny trafił do szpitala. O śmierci duchownego poinformował rzecznik kurii metropolitalnej w Krakowie ks. Łukasz Michalczewski.
"Z ogromnym bólem i głębokim żalem informujemy, że dzisiaj o 8:00 rano w szpitalu w Chrzanowie zmarł po ciężkiej chorobie nasz ukochany Przyjaciel i członek honorowy Stowarzyszenia "Wspólnota i Pamięć" ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie..." - czytamy na platformie X w komunikacie Stowarzyszenia "Wspólnota i Pamięć".
Tadeusz Isakowicz-Zaleski urodził się 7 września 1956 r. w Krakowie, w rodzinie ormiańskiej. W 1975 r. wstąpił do seminarium duchownego. Ukończył je po przymusowej dwuletniej przerwie na odbycie służby wojskowej. Święcenia kapłańskie przyjął w 1983 r. W czasie studiów związał się z demokratyczną opozycją, m.in. za Studenckim Komitetem Solidarności, a następnie z podziemną Solidarnością. W 1985 r. został dotkliwie pobity przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, co zostało udokumentowane w filmie Macieja Gawlikowskiego "Zastraszyć księdza". Był kapelanem strajku w Hucie im. Lenina w 1988 r. w Nowej Hucie.
W 1987 r. był jednym z założycieli Fundacji im. Brata Alberta, pomagającej osobom z niepełnosprawnością intelektualną.
W 2007 r. napisał głośną książkę "Księża wobec bezpieki. Na przykładzie archidiecezji krakowskiej", poświęconą problematyce inwigilacji duchowieństwa katolickiego przez peerelowską Służbę Bezpieczeństwa.
W 2021 r. Tomasz Terlikowski przeprowadził z ks. Isakowiczem-Zaleskim wywiad rzekę, w którym duchowny w sposób bardzo bezpośredni mówił m.in. o problemie homoseksualizmu części duchownych w Polsce i o skutkach niedokończonej lustracji w polskim Kościele.
Przedmiotem jego szczególnego zainteresowania było ludobójstwo dokonane przez rząd turecki w 1915 r. na Ormianach i ludobójstwo dokonane przez OUN-UPA w czasie II wojny światowej na Kresach Wschodnich. W 2008 r. napisał książkę "Przemilczane ludobójstwo na Kresach".
Kiedy w lipcu 2023 r. Konferencja Episkopatu Polski zorganizowała w Warszawie obchody 80. rocznicy rzezi wołyńskiej, podczas których przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki i arcybiskup większy kijowsko-halicki, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego Światosław Szewczuk podpisali wspólne oświadczenie "Przebaczenie i pojednanie", ks. Isakowicz-Zaleski nie przyjął zaproszenia na kościelne obchody. Wspólnie z rodzinami ofiar ludobójstwa wziął udział w proteście przed katedrą pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela, domagając się "godnego upamiętnienia ofiar od episkopatów w Polsce i Ukrainie".
Ks. Isakowicz-Zaleski był również rzecznikiem osób, które w dzieciństwie doświadczyły wykorzystywania seksualnego ze strony osób duchownych. W wywiadach wielokrotnie powtarzał, że jedynym sposobem na oddanie sprawiedliwości ofiarom jest powołanie w Polsce komisji, której zadaniem będzie wyjaśnianie przypadków pedofilii wśród duchowieństwa, złożonej z niezależnych, świeckich ekspertów.
W 2006 r. za działalność opozycyjną prezydent Lech Kaczyński odznaczył go Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
"Bezkompromisowy, niezwykle ciepły i zwyczajnie prosty"
- Zawsze był bardzo otwarty, miał otwarte drzwi na ludzi, zawsze pomagał. Zawsze podkreślał wdzięczność i zaufanie do pracy dziennikarza – mówi o zmarłym księdzu Maciej Gutowski z "Czarno na Białym", autor cyklu reportaży "Bielmo" pokazujących mechanizmy tuszowania przestępstw seksualnych w Kościele katolickim.
- Pamiętam taką historię sprzed kilku miesięcy - umówił się ze mną, kazał przyjechać po siebie pod szpital, bo miał już wtedy naświetlania. Wsiadł ze mną w samochód i spędził w tym samochodzie kilka godzin, potem ze dwie godziny na spotkaniu i drogę powrotną, mimo że był wyczerpany. Wszystko dlatego, że chciał osobiście poznać mnie z informatorem i być przy spotkaniu, żeby ten człowiek czuł się bezpiecznie. Po prostu on taki był: bezkompromisowy, niezwykle ciepły i zwyczajnie prosty – na pewno nie obraziłby się o to – opowiada Gutowski.
Jak podkreśla, ks. Isakowicza-Zaleskiego cechowała niezwykła odwaga. – To był człowiek, który przez całe lata dostawał cięgi za to, że sprzeciwiał się niesprawiedliwości i piętnował przejawy zła, także w instytucji, do której sam należał i którą sam reprezentował – podkreśla Gutowski, dodając, że wielokrotnie na różne sprawy mieli odmienne spojrzenia i spierali się o nie.
Zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. – W tym swoim spokoju miał niezwykłe poczucie humoru. Tego ludzie nie znali. Spędzając z nim godziny przy stole, przy którym zawsze było coś "na ząb", po prostu kładłem się ze śmiechu, kiedy swoim jednostajnym głosem opowiadał anegdoty ze swojego życia, także z trudnych momentów, tak jak gdyby przekazywał przepis na szarlotkę – wspomina Gutowski.
"Niewielu ma tyle odwagi i wiedzy co on"
Tomasz Terlikowski, dziennikarz RMF FM, nazywa ks. Isakowicza-Zaleskiego "wieloletnim nieformalnym rzecznikiem osób skrzywdzonych na różne sposoby w Kościele".
"Jako pierwszy mówił o lustracji, o skandalach seksualnych, o wykluczeniu. Jego głosu będzie naprawdę bardzo brakować, bo niewielu ma tyle odwagi i wiedzy co on. Wielu, w wielu miejscach odetchnęło z ulgą, że nie będzie już tego, który wygarnia prawdę w oczy" – napisał.
- Ksiądz Isakowicz-Zaleski potrafił krytykować bardzo ostro także tych, których cenił - podkreślił Terlikowski.
Jak dodał, podejmował "tematy najbardziej drażliwe - takie, których nikt inny nie chciał podejmować, i to na wiele lat przed tym, zanim zaczęli mówić o tym inni". - To dotyczy zarówno lustracji duchownych, jak i skandali seksualnych w Kościele, pedofilii, jak i obowiązkowego celibatu księży, którego był przeciwnikiem - on o tym wszystkim mówił bardzo jasno i bardzo dobitnie - stwierdził.
Przypomniał, że w czasach PRL duchowny był prześladowany i kilkakrotnie pobity przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. - Ksiadz Isakowicz-Zaleski, jeśli się w coś angażował, to na całego. Tak było z działalnością opozycyjną. Tam, gdzie jego zdaniem nie było sprawiedliwości, nie było prawdy, gdzie trzeba było walczyć o wartości - tam wkraczał, tam zaczynał działać. Jego każde zaangażowanie było zaangażowaniem moralnym - podkreślił.
Według publicysty, to właśnie ze względu na zaangażowanie w opozycję demokratyczną PRL, po 1989 roku ks. Isakowicz-Zaleski miał zupełnie inne spojrzenie na kwestię lustracji niż wielu duchownych.
Terlikowski przypomniał, że kiedy ks. Isakowicz-Zaleski zobaczył niesprawiedliwość, jaka spotykała osoby molestowane seksualnie przez duchownych, znów "nie mógł pozostać obojętnym".
- To właśnie on był przez wiele lat nieformalnym rzecznikiem osób skrzywdzonych przez molestowanie seksualne w Kościele. To do niego, zanim powołane zostały rozmaite instytucje, a czasem nawet wtedy, kiedy one już istniały, zgłaszali się ludzie, którzy zostali przez duchownych skrzywdzeni, bardzo często wykorzystani seksualnie, ale nie tylko. On im pomagał, on prowadził te sprawy, on je ujawniał i doprowadzał do tego, że zostały w jakiś sposób załatwione - mówił.
Zaznaczył, że ks. Isakowicz-Zaleski był historykiem, a przedmiotem jego szczególnego zainteresowania było ludobójstwo Ormian i ludobójstwo dokonane przez OUN-UPA w czasie II wojny światowej na Wołyniu. - Do tych kwestii miał stosunek bardzo osobisty. To była historia jego rodziny - jego ojciec uciekał z Wołynia, a pradziadkowie byli duchownymi ormiańskimi i grekokatolickimi. Ludobójstwo Ormian to był element jego DNA, dlatego w tych kwestiach ks. Isakowicz-Zaleski był bardzo uparty i niechętnie przyjmował argumenty drugiej strony - ocenił.
Zdaniem Terlikowskiego, ks. Isakowicz-Zaleski "żywił głębokie przekonanie, że o tych kwestiach za mało się mówi". - W kwestii Wołynia nie zawsze się z nim zgadzałem. Uważałem, że jego działania były zbyt ostre, niebiorące pod uwagę skomplikowanej rzeczywistości. Mimo to, zawsze miałem świadomość, że gdyby nie ten jego upór, to zdecydowanie, ta bezkompromisowość, to w innych sprawach także niewiele udałoby mu się zrobić - stwierdził.
Dodał, że choć większość ludzi kojarzy ks. Isakowicza-Zaleskiego jako działacza społecznego, który podejmuje się rozwiązania najtrudniejszych spraw, to ten aspekt był jedynie częścią jego działalności.
- Centrum jego życia, niemal od samego początku posługi kapłańskiej, były osoby z niepełnosprawnością intelektualną. On im oddał swoje życie - zastrzegł. Przypomniał, że ks. Isakowicz-Zaleski w 1987 r. był jednym z założycieli Fundacji im. Brata Alberta, pomagającej osobom z niepełnosprawnością intelektualną. Prowadził również kilkadziesiąt innych ośrodków w całej Polsce.
- On żył na co dzień z osobami z niepełnosprawnością intelektualną. Mieszkał z nimi w ośrodku w Radwanowicach. Tam rozmawiał z nimi, śmiał się z nimi, odprowadzał ich na drugą stronę, mówił im o śmierci ich bliskich. To było coś dla niego bardzo ważnego, co zostało trochę przesłonięte przez jego zaangażowanie w życie publiczne - ocenił.
Zdaniem Terlikowskiego, zaangażowanie na rzecz osób z niepełnosprawnością intelektualną wyrastało właśnie z "ogromnej empatii i wrażliwości na ludzką krzywdę", jaka cechowała ks. Isakowicza-Zaleskiego. Jak podkreślił, ks. Isakowicz-Zaleski był "duchowym synem ks. Franciszka Blachnickiego, dla którego sprawiedliwość i prawda to wartości fundamentalne". - Na jego życiorys trzeba patrzeć jak na pewną całość. Człowiek, który przeżył to, co on przeżył ze strony bezpieki, naprawdę miał odwagę potrzebną do tego, by nie obawiać się, co mu może zrobić metropolita krakowski lub ktokolwiek inny - zaznaczył.
Jak dodał, sam zapamiętał go przede wszystkim ze spotkań, podczas których wspólnie przygotowywali książki. "Za niektóre z nich przyszło mu zapłacić cenę w Kościele" - podkreślił na Facebooku.
"Był cholerykiem, czasem trudno się z nim rozmawiało, nie dawał się przekonać, ale był chodzącą emocją i empatią. Będzie go bardzo brakować" - zakończył.
"Był bezkompromisowy w sprawach, w których wielu osobom brakowało odwagi"
Księdza żegnają m.in. polscy politycy.
"Zmarł ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Kustosz pamięci o ofiarach ludobójstwa na Wołyniu, duszpasterz osób niepełnosprawnych, który zawsze stawał po stronie słabszych i pokrzywdzonych, działacz antykomunistyczny i ceniony publicysta. Niech spoczywa w pokoju…" - napisał wicepremier i Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.
"Jestem mu wdzięczny za niezłomną postawę w czasach totalitaryzmu i za zaangażowanie w dzieła miłosierdzia. Niech spoczywa w Pokoju!" - czytamy we wpisie Pawła Kowala, posła Koalicji Obywatelskiej.
"Odszedł ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Krakowianin, zaangażowany w pomoc biednym i osobom z niepełnosprawnościami, pisarz, poeta i publicysta" - czytamy w komentarzu Aleksandra Miszalskiego, posła KO z Krakowa.
"Ks. Isakowicz-Zaleski był bezkompromisowy w sprawach, w których wielu osobom brakowało odwagi. Walczył o prawdę ws. zbrodni wołyńskiej" - przypomina Ewa Zajączkowska-Hernik, rzecznik prasowa Konfederacji.
"Ksiądz, patriota, człowiek wielkiego serca. Wielka strata, naprawdę wielka" - napisał Marek Jakubiak, poseł PiS.
"Ostatni ksiądz w Polsce, który nie bał się głośno mówić o niegodziwościach Kościoła i o tym, że powinno dojść do rozdziału państwa od KK" - napisał Jacek Nizinkiewicz z "Rzeczypospolitej".
"Nie zawsze było nam po drodze, bywało, że publicznie polemizowaliśmy. Wspierał ubogich. Był człowiekiem nieugiętym" – napisał Ryszard Czarnecki z PiS.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Gągulski/PAP