Papier toaletowy, chusteczki i inne toaletowe nieczystości wpłynęły do Wisły u samych stóp Wawelu. Ścieki z dwóch kolektorów burzowych przy bulwarze Czerwieńskim dostały się do rzeki podczas długotrwałych opadów. Według władz miasta zrzuty zapobiegły podtopieniom i były przeprowadzone legalnie. Zdaniem aktywistów, do takich sytuacji dochodzi jednak po każdym ulewnym deszczu, co rodzi pytania o stan Wisły w centrum miasta. - Gdyby sprawdzić, jak wygląda dno rzeki, przypominałoby wysypisko - mówi nam wędkarz Igor Kochanowicz.
Pływające między barkami podpaski, smród fekaliów towarzyszący spacerom po bulwarze Czerwieńskim i widok na Wawel z papierem toaletowym na pierwszym planie. Ścieki pływające po Wiśle w ścisłym centrum Krakowa zaniepokoiły mieszkańców, którzy zgłosili sprawę aktywistom - a ci zawiadomili służby.
W niedzielę (6 sierpnia) po południu na miejsce skierowani zostali między innymi strażacy, pracownicy Wód Polskich i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie (WIOŚ).
"Nie stwierdzono skażenia"
- O sprawie dowiedziałem się od jednego z mieszkańców, który przechodząc przez okolicę, zauważył wystający z kratek papier toaletowy i mokre chusteczki. Pływały tam kilogramy obrzydliwych odpadów między innymi z toalet - mówi nam Paweł Chodkiewicz, strażnik rzek WWF, który w niedzielę zawiadomił o sprawie służby.
- Strażacy dokonali analizy fizyko-chemicznej pobranych w tym miejscu próbek wody. Nie stwierdzono skażenia - zaznacza w przesłanym nam oświadczeniu Emilia Król z Urzędu Miasta Krakowa.
Ścieki dostały się do Wisły za pośrednictwem dwóch przelewów burzowych.
Jak wyjaśnia Bartosz Jastrzębski z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie (RZGW, Wody Polskie), przelewy burzowe, z których do Wisły wydostały się zanieczyszczenia, należą do Wodociągów Miasta Krakowa. W obu przypadkach gmina ma pozwolenie wodnoprawne na dokonanie maksymalnie 10 zrzutów ścieków w ciągu roku. Zwykle ścieki odprowadzane są do oczyszczalni, jednak przy mocnych opadach kanalizacja jest przepełniona i mieszanina deszczówki z odpadami trafia do rzeki. Według Jastrzębskiego statystyki zrzutów przeprowadzonych w ciągu ostatniego roku znane będą we wrześniu.
- Podpaski, pieluchy, papier toaletowy, patyczki do uszu. Widać tam wszystko, co znajduje się w domowej kanalizacji, nie tylko fekalia, ale też chemia gospodarcza, środki do dezynfekcji czy przetykania rur, czyli bardzo ostre substancje. A ludzie łowią w tej rzece ryby, pływają kajakami. Nie powinno tak być - komentuje wędkarz Igor Kochanowicz.
Wodociągi: zrzuty zapobiegły podtopieniom domów i ulic
Jednak, jak przekonują pracownicy krakowskich wodociągów, gdyby przelewy nie zadziałały, nadmiar wody połączonej ze ściekami dostałby się przez włazy kanalizacyjne na ulice, cofałby się też do budynków, gdzie zalewałby piwnice. - Taka sytuacja to realne ryzyko sanitarne i zagrożenie wystąpienia znacznych strat materialnych. Dlatego tak ważne jest sprawne odprowadzenie nadmiaru wody z terenów zurbanizowanych - odpowiada na nasze pytania Monika Kupnicka z Wodociągów Miasta Krakowa.
- Sprawne działanie kanalizacji ogólnospławnej, a przede wszystkim przelewów burzowych, podczas ostatnich ulewnych deszczy, zapobiegło podtopieniom domów i ulic Krakowa - podkreśliła Kupnicka.
Jak zaznacza Bartosz Jastrzębski z Wód Polskich, rozwiązaniem problemu raz na zawsze byłoby rozdzielenie kanalizacji na dwa osobne systemy: burzowy - w którym płynęłaby wyłącznie deszczówka - oraz sanitarny, odprowadzający ścieki. To jednak, w ocenie Wód Polskich, zadanie wyjątkowo drogie.
- W zasadzie wyłącznie najbogatsze państwa skandynawskie radzą sobie dobrze z tym problemem, ponieważ posiadają wystarczające środki finansowe na tak duże i drogie inwestycje. Po prostu miasto (...) musiałoby zbudować odpowiednią infrastrukturę, koszty której na ten moment trudno nawet oszacować - ocenia Jastrzębski.
Dwa kolektory, które prowadzą ścieki do Wisły, obsługują mieszkańców ścisłego centrum Krakowa. - Mając na uwadze charakter zabudowy odwadnianego terenu, nie jest możliwe, z punktu widzenia technicznego i ekonomicznego, rozdzielenie kanalizacji ogólnospławnej na sanitarną i deszczową - dodaje Monika Kupnicka z Wodociągów.
W sprawie ścieków w Wiśle skierowaliśmy także pytania do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie. Czekamy na odpowiedź.
Dno Wisły jak wysypisko?
Ostatni zrzut nieczystości do Wisły u stóp Wawelu nie jest jednak odosobnioną sytuacją. - Trudno jest powiedzieć dokładnie, jaka jest częstotliwość tych zrzutów, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że dzieje się to po każdym ulewnym deszczu. W zeszłym roku, ściągając zestaw sumowy z odcinka Wisły w Nowej Hucie, wyjąłem siedem sztuk podpasek - wspomina wędkarz Igor Kochanowicz. - Gdyby sprawdzić, jak wygląda dno rzeki, przypominałoby wysypisko - dodaje.
- Problem jest nie tylko z tymi dwoma kolektorami, podobne zrzuty odbywają się na przykład poniżej stopnia Dąbie, gdzie po każdym większym opadzie z kolektora lecą fekalia, kostki toaletowe i papier. Cztery czy pięć razy zgłaszaliśmy takie zrzuty w ciągu ostatniego roku - opowiada Paweł Chodkiewicz z WWF.
Jak wyjaśniają urzędnicy, krakowskie wodociągi realizują działania "zmierzające do poprawy funkcjonowania sieci kanalizacyjnej i zabezpieczenia przed negatywnymi skutkami zjawisk atmosferycznych". - Obejmują one między innymi budowę kanałów odciążających, zbiorników retencyjnych, wdrażanie zaawansowanych systemów sterowania siecią czy remonty poprawiające hydraulikę sieci. Wodociągi Miasta Krakowa jako pierwsze w Polsce rozpoczęły montaż w przelewach burzowych urządzeń, służących ograniczeniu krotności (częstotliwości - red.) uruchomień przelewów oraz podczyszczających ścieki zrzucane do odbiornika z elementów stałych za pomocą kraty mechanicznej - informuje Monika Kupnicka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Chodkiewicz