Wjechał na pas dla autobusów, wyprzedził jeden samochód i z impetem wjechał w nastolatka przechodzącego po pasach - opowiada tvn24.pl Rafał, świadek zdarzenia i autor nagrania przesłanego na Kontakt24. Jakby tego było mało, kierowca BMW rannego chłopaka "zapakował" do samochodu i zawiózł na pogotowie.
Rozpędzone auto wjechało w dwóch nastolatków w poniedziałek około godziny 18.20 na ulicy Andersa w Krakowie.
Kierowca po zmianie świateł wjechał na pas przeznaczony dla autobusów. Tym pasem wyprzedził żółtego volkswagena. Nie udało mu się jednak wyhamować przed przejściem dla pieszych, na którym było dwóch nastoletnich chłopaków. Jeden z nich zdołał uciec, drugi został potrącony - relacjonuje w rozmowie z tvn24.pl Rafał.
Przyznaje, że kierowca zatrzymał się i tłumaczył, że "do wyhamowania zabrakło mu dwóch metrów".
"Na siłę wpakowali go"
Poszkodowanym chłopakiem zajęli się świadkowie. Wezwano pogotowie i policję.
- Stan chłopaka był dość poważny. Z głowy w dwóch miejscach leciała mu krew, nie był w stanie stać na nogach. Położyliśmy go w pozycji bezpiecznej, jednak kierowca BMW upierał się, że zabierze potrąconego do szpitala. W końcu kierowca i jego pasażer na siłę wpakowali chłopaka do BMW - opowiada Rafał. Twierdzi, że kierowca pozostał głuchy na prośby i argumenty innych świadków, by nie ruszać nastolatka do czasu przyjazdu lekarzy. I dodaje jeszcze, że auto miało rozbitą przednią szybę.
Zatrzymane prawo jazdy
- Kierowca BMW przywiózł poszkodowanego do szpitala i tam oczekiwał na przyjazd policji - potwierdza w rozmowie z TVN24 Barbara Szczerba z Komendy Miejskiej Policji w Krakowie.
Funkcjonariusze zabezpieczyli nagranie ze zdarzenia.
- Kierujący w chwili wypadku był trzeźwy. Zatrzymaliśmy mu prawo jazdy. Kwalifikacja prawna będzie uzależniona od obrażeń, jakie stwierdzi lekarz u poszkodowanego - dodaje Szczerba.
"Poważny błąd"
Czy kierowca mógł dodatkowo narazić zdrowie potrąconego chłopaka, nie czekając na karetkę, tylko zabierając go do swojego samochodu?
- Kierowca wraz z pasażerem popełnili poważny błąd - ocenia Robert Gałązkowski, dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
I dodaje: - W wyniku potrącenia u nastolatka mogło dojść do urazów: czaszkowo-mózgowego, kręgosłupa, miednicy. Transport nieprzystosowanym samochodem może spowodować pogłębienie tych urazów. Postawa świadków, czyli ułożenie chłopaka w pozycji bezpiecznej i oczekiwanie na przybycie zespołu ratownictwa medycznego, była jak najbardziej słuszna.
Autor: kk/i / Źródło: Kontakt24, TVN24 Kraków