Roboty segregujące śmieci, leczące ludzi, a nawet siejące trawę i tresujące muchy - takie prace młodych pacjentów z plasteliny zostaną przeniesione pędzlami na "Obraz w Pigułce". Prace dzieci wiernie naniosą na specjalnie przygotowane płótno wolontariusze pod okiem pomysłodawcy i inicjatywy, prof. Marcina Kowalika z krakowskiej ASP. Gotowy obraz zostanie zawieszony w szpitalu dziecięcym.
Obraz w Pigułce to fundacja Marcina Kowalika, profesora krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W ramach projektu artysta spotyka się z dziećmi przebywającymi w szpitalach, przynosząc "codzienny, zewnętrzny świat i radość tworzenia" oraz pozwalając "doświadczyć cudownych właściwości sztuki".
W Małopolskim Centrum Rehabilitacji w Radziszowie - oddziale Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego im. św. Ludwika w Krakowie - w lipcowych warsztatach wzięło udział kilkanaścioro dzieci. - Największym zapałem do pracy twórczej pałają dziewczynki, tak zresztą jest na co dzień. Chłopcy jednak też się angażują, gdy widzą, że dziewczynki dobrze się bawią - przyznaje szpitalna opiekunka, pani Agata.
Czytaj też: Meble z Domu Literatury w rejestrze zabytków
Roboty przyszłości
Podczas każdego spotkania ze sztuką przedstawiciele fundacji zadają dzieciom temat, na podstawie którego młodzi pacjenci mają przygotowywać prace z plasteliny. Tym razem na kwadratowych podstawkach powstawały prace przedstawiające "roboty przyszłości".
- Tworzenie takiego obrazu składa się z kilku etapów, pierwszym są projekty plastelinowych robotów. W drugim etapie będziemy nanosić je pędzlami na obraz razem z wolontariuszami podczas kongresu fizyków medycznych - wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl prof. Marcin Kowalik.
Co będą malować fizycy medyczni? - Robota, który jest w stanie uzdrawiać chorych ludzi. Tu, na dole, są jego pacjenci - pokazuje swoją pracę Ola. Amelka przygotowała robota segregującego śmieci. Grupa chłopaków: automatycznego kibica. Pojawił się też robot-siewca. - Chodzi o to, żeby siał trawę w miejscach, w których została ona na przykład wypalona. Obok jest drugi robot, który tresuje muchy. Jak je wytresuje, będą mogły na przykład latać nad miastem, zdawać jakieś raporty, nagrywać - mówi autorka pracy. Jej koleżanka pokazuje niezwykle szczegółową, czarną sylwetkę z czerwonym sercem na metalowo-plastelinowym torsie, wokół którego kwitną kwiaty. - Mój robot ma za zadanie podlewać rośliny i pomagać im się rozwijać - opisuje.
Marcin Kowalik przyznaje, że dzieci czasem ciężko jest "wciągnąć w jakiś temat", ale "ale jeszcze trudniej jest namówić do chwycenia pędzla dorosłych". - Termin i miejsce jest już jednak ustalony, więc nie mogą się wymigać - śmieje się artysta. - Potem w fundacji trochę ten obraz poprawimy, a następnie gotowa praca wróci do szpitala św. Ludwika - dodaje.
Obraz w Pigułce
Marcin Kowalik prowadzi fundację od około 10 lat. Przez jego charytatywne warsztaty przewinęło się - jak mówi - powyżej trzech tysięcy dzieci. W ramach jego inicjatywy powstało około 100 obrazów, które wiszą w szpitalach m.in. w Krakowie, Poznaniu, Warszawie i Gdańsku.
- Nie raz, nie dwa dostałem taki feedback, szczególnie z bardziej zamkniętych oddziałów szpitalnych, że dzięki nam dzieci mogą robić bardziej plastyczne rzeczy. To dla nich źródło radości, dzięki któremu zapominają choć na chwilę o bólu, strachu, rozstaniu z rodzicami. Wiedzą też, że ich prace idą dalej, że ktoś będzie się tym potem zajmował, malował. To daje mi wielką satysfakcję z tego projektu - przyznaje prof. Kowalik.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Bartłomiej Plewnia, tvn24.pl