Był w izolacji domowej. Kiedy sanepid nie mógł skontaktować się z 59-letnim księdzem chorym na koronawirusa, do jego domu weszła policja. Funkcjonariusze zastali mężczyznę w bardzo złym stanie, kapłan zmarł w drodze do szpitala. Okoliczności jego śmierci chce zbadać teraz prokuratura w Bochni (woj. małopolskie).
Ksiądz Roman Kopacz zmarł we wtorek. Według informacji przekazywanych przez Joannę Paździo, rzeczniczkę wojewody małopolskiego bezpośrednią przyczyną zgonu nie była choroba wywołana przez koronawirusa. - Potwierdziły to przeprowadzone czynności wyjaśniające i ocena medyczna. Przypomnijmy. Mężczyzna, o którym mowa, po laboratoryjnym potwierdzeniu zakażenia koronawirusem przebywał w izolacji domowej, co oznacza, że wedle oceny lekarskiej nie było wskazań do jego hospitalizacji - podkreśla Paździo. Również rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie Dominika Łatak-Glonek podkreśliła, że mężczyzna przebywał w izolacji domowej, ponieważ lekarz, oceniając stan zdrowia kapłana, nie stwierdził potrzeby hospitalizacji. Sprawę jednak chce zbadać Prokuratura Rejonowa w Bochni. Śledczy, jak tłumaczy zastępca prokuratora rejonowego Barbara Grądzka, chcą przede wszystkim ustalić, czy decyzja o umieszczeniu w izolacji domowej osoby, u której stwierdzono koronawirusa była zasadna. - Na chwilę obecną śledztwo nie zostało formalnie wszczęte, ponieważ nie zachodzi uzasadnienie podejrzenia popełnienia przestępstwa - zaznacza prokurator Grądzka. Prokuratorzy na razie nie przesłuchali w tej sprawie żadnych świadków.
Nie miał siły mówić
Z 59-letnim proboszczem policja kontaktowała się dwukrotnie w poniedziałek. - Ksiądz się pokazał, nie zgłaszał problemów - mówi Łukasz Ostręga, rzecznik bocheńskiej policji. We wtorek sanepid zadzwonił na policję z informacją, że nie może się skontaktować z proboszczem i poprosił funkcjonariuszy o sprawdzenie, czy z chorym wszystko w porządku. Wysłanemu na plebanię patrolowi nikt nie otwierał drzwi. Funkcjonariusze ustalili, kto może mieć klucze do budynku. Odpowiednio zabezpieczony policjant wszedł do środka i zastał księdza leżącego w łóżku. - Jego stan był ciężki, był tak osłabiony, że nie mógł mówić. Wezwano pogotowie - relacjonuje rzecznik policji w Bochni. Medykom nie udało się uratować życia proboszcza – zmarł w trakcie próby przetransportowania do szpitala, po bezskutecznych reanimacjach.
***
Roman Kopacz był proboszczem parafii Matki Bożej Królowej Polski w Drwini od 2007 r., był także kapelanem strażaków gminy Drwinia. Pogrzeb duchownego odbył się w czwartek w Trzcinicy koło Jasła – w ograniczonym (by zapobiegać szerzeniu się epidemii) gronie rodzinnym. Z powodu śmierci ks. Romana Kopacza list do jego parafian wystosował biskup tarnowski Andrzej Jeż.
Źródło: TVN24 Łódź/PAP
Źródło zdjęcia głównego: GoogleMaps