31-latek z Podkarpacia usłyszał zarzut zabójstwa swojej szwagierki. Mężczyzna przyznał się do winy, jednak zaznaczył, że decyzję o zabiciu Jolanty Ś. podjął nagle, podczas kłótni z kobietą. 25-latka była w zaawansowanej ciąży. Jak informują śledczy, wszystko wskazuje na to, że to G. był ojcem dziecka.
Dotychczas podczas składania wyjaśnień Grzegorz G. przekonywał śledczych, że wcale nie zabił Jolanty Ś. Jej śmierć miała być skutkiem nieszczęśliwego upadku z nasypu autostradowego. 31-latek przekonywał, że jedynie ukrył ciało zmarłej. Policjantom tłumaczył, że "spanikował".
Jednak po sekcji zwłok okazało się, że 25-latka została zamordowana. Była wtedy w ciąży. Prawdziwa okazała się jedynie informacja o ukryciu zwłok przez Grzegorza G.
Dopiero po usłyszeniu zarzutów G. przyznał, że zabił swoją ciężarną szwagierkę. – Powiedział, że zabicie 25-latki to była nagła decyzja, kiedy para pokłóciła się o to, jak dalej postąpią – relacjonuje Ewa Romankiewicz, rzecznik prasowy rzeszowskiej prokuratury okręgowej. Według śledczych wszystko wskazuje na to, ze to właśnie Grzegorz G. był ojcem dziecka Jolanty Ś. Jednak na potwierdzenie tej informacji przy pomocy badań trzeba jeszcze zaczekać.
Teraz 31-latkowi grozi dożywocie. Mężczyzna przebywa w tymczasowym areszcie.
Poszukiwania
Ciężarna 25-latka zaginęła w maju, jednak jej matka zawiadomiła policję o nieobecności córki dopiero w sierpniu. Wtedy też młodsza z kobiet miała wyznaczony termin porodu. – Matka długo nie wiedziała o zaginięciu swojej córki, ponieważ nie mieszkały razem i nie miały bliskich relacji – tłumaczy Romankiewicz.
Policjanci zaczęli szukać zaginionej. W międzyczasie matka 25-latki dostała sms-a z jej numeru telefonu. Dziewczyna miała w nim twierdzić, że urodziła i sprzedała dziecko, a sama nie chce być znaleziona. Jak się później okazało, wiadomość wysłał jej zabójca. Sama 25-latka już wtedy nie żyła.
W toku śledztwa zainteresowanie policjantów wzbudził szwagier Jolanty Ś. Na tym etapie policjantom nie udało się jednak udowodnić mu winy i mężczyzna nie został zatrzymany. - Nie zdołano zgromadzić dowodów, które pozwoliłyby postawić Grzegorzowi G. zarzut popełnienia przestępstwa – tłumaczy Marta Tabasz-Rygiel, rzeczniczka prasowa podkarpackiej komendy policji.
Przyznał się do zarzutów
Poszukiwania Jolanty Ś. trwały do końca listopada. To wtedy żona podejrzewanego Grzegorza G., a zarazem siostra zaginionej 25-latki, zgłosiła zaginięcie swojego męża. Mężczyzna był w tym czasie poszukiwany w związku z kradzieżą mienia znacznej wartości. Z firmy, w której pracował, przywłaszczył sobie urządzenia warte ponad 500 tys. zł.
Na przełomie listopada i grudnia policjanci namierzyli i zatrzymali 31-latka. - Zabezpieczono przy nim dużą kwotę pieniędzy, pochodzącą ze sprzedaży skradzionych rzeczy – informuje Tabasz-Rygiel.
G. przyznał się do kradzieży. Prokuratura informuje, że mężczyzna w ten sposób chciał uzyskać środki na ucieczkę.
Podczas składania wyjaśnień podejrzany poinformował policjantów, że wie, gdzie znajduje się ciało zaginionej Jolanty Ś. Kierując się jego wskazówkami policjanci znaleźli ciało kobiety. Było zakopane w jednym z podkarpackich lasów.
Autor: wini/kv / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Archiwum