Mieszkańcy Podkarpacia liczą straty po nawałnicy, która przeszła przez region w nocy z piątku na sobotę. To między innymi zerwane mosty, uszkodzone drogi i zniszczone domy. - Te skutki były niewyobrażalne - mówił dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej PSP Przeworsk brygadier Dariusz Homa. Na Podkarpacie została wysłana specjalistyczna trzecia kompania przeciwpowodziowa "Woda" z Centralnego Odwodu Operacyjnego.
Najbardziej ucierpiały powiaty: przemyski, przeworski, łańcucki i rzeszowski. Strażacy interweniowali ponad 400 razy, ewakuowano kilkaset osób. Woda zalała drogi, domy, budynki gospodarcze, szkoły, strażnice OSP, studnie. Tam, gdzie już ustąpiła, odsłoniła ogromne zniszczenia.
- W miejscowości Kańczuga i w miejscowości Siedleczka zostało zalanych około 200 domów, w większości to są domy podpiwniczone, również kilka zakładów produkcyjnych. Te skutki były niewyobrażalne - mówił bryg. Dariusz Homa, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej PSP Przeworsk.
Dodał, że bardzo intensywne opady były w górnych częściach powiatu przeworskiego. - Woda bardzo szybko spływała i gromadziła się w zlewnie, stąd gwałtowny wzrost wód i bardzo katastroficzne skutki - tłumaczył.
"Czekamy, jak rozwinie się sytuacja z pogodą"
W sobotę starszy kapitan Krzysztof Batorski poinformował, że decyzją Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej na Podkarpacie wyjechała specjalistyczna trzecia kompania przeciwpowodziowa. - Z Centralnego Odwodu Operacyjnego Komendanta Głównego stanowisko kierowana zadysponowało kompanię "Woda" - powiedział Batorski. Dodał, że "Woda" składa się z 33 ratowników w 13 pojazdach.
Rzecznik wskazał, że kompania ta jedzie jako wsparcie dla pracujących na miejscu strażaków. - Czekamy jak rozwinie się sytuacja z pogodą - przekazał.
Trwa szacowanie strat
Jak podkreślał Bogusław Urban, starosta powiatu przeworskiego, wciąż trwa szacowanie strat. - To będzie trudny dzień dla mieszkańców. Trwa wypompowywanie wody z zalanych domostw. Fala miała około metra wysokości. Woda jeszcze jest w piwnicach, w budynkach mieszkalnych – mówił starosta.
Według starosty poważny problem stanowi polder, który znajduje się w Siedleczce w gminie Kańczuga. - On zatrzymał wodę, natomiast fala była tak duża, że woda się przelała i stąd podtopienia w Kańczudze. Można dzisiaj szacować, że jest trochę uszkodzony i mamy obawy, żeby nie było dalszych opadów deszczu, bo groziłoby to dalszymi podtopieniami – powiedział Urban.
Jak zaznaczył, woda z polderu jest "intensywnie spuszczana", aby można było jeszcze zatrzymać wodę, gdyby znów wystąpiły ulewy.
"Najgorsze, że to było w nocy"
Mieszkańcy podtopionych rejonów nocowali między innymi u swoich najbliższych i w lokalnej szkole. Teraz ci, którzy mogą, wracają do swoich domów. Wspominają koszmar minionej nocy.
- Padało po południu, naprawdę ulewa była, a potem przestało. Tylko z gór przyszła duża woda, a najgorsze jest to, że to było w nocy, było ciemno, światło wyłączyli. I tak stoi człowiek na balkonie, a ta woda szumi tylko jak morze – opisywała jedna z mieszkanek Kańczugi. Jak dodała, fala była tak silna, że między innymi przewróciła lodówkę.
Poszkodowanym w nawałnicach mieszkańcom powiatu pomagają strażacy, policja, żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej.
Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24