Rodzice niemowlęcia, które zmarło w sobotę we wsi Brzezowa na Podkarpaciu, usłyszeli zarzuty narażenia dziecka na niebezpieczeństwo. Jak poinformowała prokuratura, 22-letnia kobieta i 24-letni opiekowali się pięciomiesięczną córką w stanie upojenia alkoholowego. Gdy do ich domu przyjechały służby, matka miała 1,5 promila alkoholu w organizmie, a ojciec jeden promil. - Pili na pewno wieczorem lub nocą, ich stan wskazywał na wypicie niemałej ilości alkoholu - powiedziała nam prokurator Grażyna Krzyżanowska. Śledczy zawnioskowali o areszt.
Rodzinna tragedia na Podkarpaciu. W sobotę (19 sierpnia) około godziny 9 rano służby zostały wezwane do wsi Brzezowa (gmina Nowy Żmigród, powiat jasielski), gdzie w jednym z domów doszło do śmierci pięciomiesięcznego dziecka.
Jak informowała nas w weekend policja, na numer alarmowy zadzwonił jeden z członków rodziny. W budynku nie przebywały inne dzieci.
Czytaj też: Była z rodzicami na plaży, nagle zasłabła. Wyjaśniają przyczyny śmierci 11-letniej dziewczynki
Zarzuty dla rodziców zmarłego niemowlęcia
Rodzice - 22-letnia matka i 24-letni ojciec - zostali tego samego dnia zatrzymani przez policjantów. - W chwili sprawowania opieki byli pod wpływem alkoholu. Kobieta miała w organizmie 1,5 promila alkoholu, a ojciec jeden promil. Pili na pewno wieczorem lub nocą przed zdarzeniem, a nie rano, jednak ich stan wskazywał na wypicie niemałej ilości alkoholu - powiedziała nam prokurator Grażyna Krzyżanowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Jaśle.
W związku z tym w poniedziałek po południu rodzice usłyszeli zarzut dotyczący narażenia dziecka, nad którym sprawowali opiekę, na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. To przestępstwo zagrożone karą od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Prokuratura zawnioskowała do sądu o tymczasowe aresztowanie pary na okres miesiąca. Sąd nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie.
Zarzuty mogą się zmienić w toku postępowania. Przyczyny śmierci dziewczynki będą znane po sekcji zwłok, która odbędzie się w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie we wtorek.
Nie było sygnałów o przemocy
- Na ciele dziecka nie było widocznych żadnych obrażeń, które świadczyłyby o przemocy. Nie wykluczamy śmierci łóżeczkowej, natomiast nie można też wykluczyć innej przyczyny - przekazała prokurator Krzyżanowska. Dodała, że wezwane na miejsce służby podjęły próbę reanimacji, jednak już wtedy na ciele niemowlęcia widoczne były plamy opadowe, świadczące o śmierci organizmu.
Do nagłej śmierć łóżeczkowej (SIDS) dochodzi, gdy dziecko poniżej pierwszego roku życia umiera podczas snu, a przyczyny śmierci nie da się jednoznacznie ustalić.
Szefowa jasielskiej prokuratury podkreśliła, że przed tragedią policjanci nie interweniowali wobec zatrzymanych rodziców. Nie wszczęto wobec nich także procedury niebieskiej karty. Nie było żadnych sygnałów, by w domu dochodziło do przemocy, rodzina nie była też objęta wsparciem ośrodka pomocy społecznej. - Nie jest to rodzina dysfunkcyjna - zaznaczyła prokurator Krzyżanowska.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock