Strażak ze śmiertelną raną głowy leżał na ulicy. Śledczy o trzech wersjach

00
Biały Dunajec (woj. małopolskie)
Źródło: Google Earth Pro

25-letni Paweł, strażak z OSP w Białym Dunajcu na Podhalu, mógł doznać śmiertelnych obrażeń między domem, remizą a miejscem zamieszkania "osoby podejrzewanej" o przyczynienie się do jego śmierci. To jedna z trzech wersji tragicznych wydarzeń rozważanych przez zakopiańską prokuraturę.

Kluczowe fakty:
  • 25-letni druh OSP w Białym Dunajcu zmarł w sierpniu ubiegłego roku. Wcześniej w remizie doszło do awantury, w trakcie której strażak został uderzony.
  • Biegli badają, jak powstał u strażaka śmiertelny w skutkach uraz. Prokuratura mówi o trzech możliwościach. Dwie z nich zakładają nieszczęśliwy wypadek.
  • Po raz pierwszy śledczy mówią o "osobie podejrzewanej" w tej sprawie. Nie oznacza to jeszcze postawienia zarzutów, bo nie jest znany mechanizm powstania obrażeń.
  • Prawdopodobnie dopiero jesienią, po ponad roku śledztwa, prokuratura będzie w stanie rozstrzygnąć, która wersja zdarzeń jest właściwa.

Na początku sierpnia ubiegłego roku Podhalem wstrząsnęła wiadomość o dramatycznej bójce z udziałem druhów Ochotniczej Straży Pożarnej w Białym Dunajcu. Jeden z nich, 25-letni Paweł, został odnaleziony w nocy na ulicy.

Ciężko ranny strażak trafił do szpitala w Nowym Targu, gdzie zmarł dziesięć dni później. Przyczyną był krwiak podtwardówkowy.

Śledczy nie mają jednak wciąż pewności, jak powstał śmiertelny w skutkach uraz. Sam fakt, że wcześniej między mężczyznami doszło do bójki, nie jest rozstrzygający. Tym bardziej, że 25-latka znaleziono poza jednostką.

OSP w Białym Dunajcu
OSP w Białym Dunajcu
Źródło: TVN24

"Trzy możliwości" w sprawie śmierci strażaka

Jak przyznała w rozmowie z tvn24.pl prokurator rejonowa w Zakopanem Aneta Hładki, ustalanie najważniejszych faktów w śledztwie może jeszcze potrwać kilka miesięcy. Jak wyjaśniła, rozważane są trzy wersje zdarzenia, na skutek którego doszło u pokrzywdzonego do obrażeń skutkujących jego śmiercią.

- Pierwsza, że do obrażeń doszło w remizie na skutek upadku pokrzywdzonego i uderzenia głową o twarde podłoże spowodowanego ciosem. Druga, że do obrażeń skutkujących śmiercią doszło na skutek nieszczęśliwego wypadku, czyli upadku pokrzywdzonego spowodowanego utratą równowagi w miejscach nieobjętych monitoringiem, w drodze pomiędzy remizą, jego miejscem zamieszkania a miejscem zamieszkania osoby podejrzewanej i miejscem jego odnalezienia. I trzecia, że do obrażeń doszło na skutek uderzenia przez pokrzywdzonego głową o kamień w miejscu jego odnalezienia, którego przyczyną było uderzenie lub upadek spowodowany utratą równowagi - wymieniła prokurator Hładki.

To pierwszy raz, gdy śledczy mówią o osobie podejrzewanej w tym zdarzeniu. Na razie jednak nikt nie usłyszał żadnych zarzutów. - Zebrany na obecnym etapie materiał dowodowy daje podstawy do oceny, że przy przyjęciu, iż do powstania obrażeń u pokrzywdzonego doszło w remizie, to doszło do ich powstania na skutek działania jednej osoby, która zadała cios, w wyniku którego pokrzywdzony upadł na podłoże. Natomiast ustalenie czy uraz głowy, który był przyczyną zgonu, powstał w wyniku tego zdarzenia, czy też w innych okolicznościach będzie przedmiotem, kompleksowej opinii biegłych Zakładu Medycyny Sądowej - zaznaczyła prokurator rejonowa w Zakopanem.

Wersja z posadzką zakłada, że do urazu doszło na terenie remizy. Z kamieniem i "nieszczęśliwym wypadkiem" - że gdzieś po drodze, gdzie nietrzeźwy 25-latek sam stracił równowagę i uderzył się w głowę bez udziału innych osób.

Okolice remizy OSP w Białym Dunajcu
Okolice remizy OSP w Białym Dunajcu
Źródło: "Fakty" TVN

Nie ma mowy o bójce ani pobiciu

Śledztwo toczy się pod kątem artykułu 155 Kodeksu karnego, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci. Zarzutów nie usłyszał na razie nikt, łącznie z osobami biorącymi udział w bójce na terenie remizy. Dlatego, że w świetle prawa do żadnej bójki nie doszło. Choć jej nagranie widziało już całe Podhale, a Kodeks karny przewiduje karę zarówno za pobicie, jak i za bójkę. O co więc chodzi?

- Pojęcie bójki w rozumieniu potocznym różni się od definicji bójki lub pobicia w aspekcie wyczerpania znamion przestępstwa. Zarówno bójka jak i pobicie zakłada udział co najmniej trzech osób, przy czym w bójcie wszyscy jej uczestnicy są zarówno atakującymi jak i atakowanymi, natomiast w pobiciu jest przewaga strony atakującej. W niniejszej sprawie nie ujawniono dowodów, które pozwalałyby na przyjęcie, że doszło do bójki lub pobicia. Na nagraniu pochodzącym z wnętrza remizy a ujawnionym w przestrzeni publicznej widoczne jest, że atakującym była jedna osoba, osoba podejrzewana, która zadawała ciosy pokrzywdzonemu - powiedziała nam prokurator Hładki.

To, czego prokuratura jest właściwie pewna, to że 25-letni strażak nie zmarł w wyniku uderzenia w głowę na przykład pięścią lub narzędziem. Wykluczyli to biegli.

Nie wykluczyli jednak, że druh zmarł od uderzenia głową w kamień. Rodzina zmarłego - jak informuje Onet - nie dowierza w taką wersję wydarzeń, bo w momencie znalezienia 25-latka jego ranna część głowy znajdowała się po innej stronie niż kamień. Ten ostatni został zabezpieczony do badań. Jednak, jak podkreśliła prokurator Hładki, na przedmiocie nie stwierdzono żadnych śladów wskazujących na uderzenie głową. Jednocześnie dotychczas uzyskane opinie nie wykluczają takiej możliwości.

Kluczowe opinie dopiero jesienią

Prokuratura dysponuje już jedną, wstępną opinią Zakładu Medycyny Sądowej - to ona wskazała na to, że obrażenia strażaka powstały najprawdopodobniej w wyniku upadku. Ekspertyzę wydano na podstawie dokumentacji medycznej, oględzin i sekcji zwłok. Druga, kompleksowa opinia zakładu, będzie już opierać się na całości zgromadzonego w tej sprawie materiału. Zostanie zlecona prawdopodobnie latem.

Do prokuratury trafiła już także opinia z pracowni audiowizualnej, która zajęła się badaniem nagrania z remizy. Obraz wyostrzano i spowalniano, by jak najlepiej dostrzec wszystkie szczegóły, które zarejestrowała kamera.

Kolejny biegły - lub najprawdopodobniej zespół biegłych - z Zakładu Medycyny Sądowej ma zostać powołany po tym, jak prokuratura otrzyma opinię dotyczącą badań toksykologicznych. Ma ona zostać dostarczona śledczym najpóźniej na przełomie czerwca i lipca. To oznacza, że prawdopodobnie dopiero jesienią prokuratura będzie mogła rozstrzygnąć, co wydarzyło się w Białym Dunajcu.

Prokuratura rozważa jeszcze powołanie biegłego z dziedziny aerodynamiki z Instytutu Ekspertyz Sądowych. Miałby on wypowiedzieć się na temat samego upadku. Eksperci z tego instytutu są powoływani nieraz w bardzo trudnych sprawach. Są w stanie ustalić na przykład, czy ktoś został wypchnięty z okna, czy też skoczył z niego sam.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: