- Nie zachował należytej ostrożności, mógł być pod wpływem narkotyków – tak o 26-letnim kierowcy forda mówi policja. Samochód, który prowadził mężczyzna, spadł ze skarpy. 16-letni autostopowicz został ranny, a pomocy udzielili mu dopiero strażacy.
Służby dostały zgłoszenie o wypadku w Bodzechowie (Świętokrzyskie) około pół godziny przed północą. Zawiadomił je najprawdopodobniej przypadkowy kierowca. Najprawdopodobniej, bo – jak informuje policja – dzwoniący nie przedstawił się.
Był trzeźwy, ale…
Pierwsi na miejscu byli strażacy. - Dojechaliśmy na miejsce zdarzenia, okazało się, że samochód spadł z około 15-metrowej skarpy. Jedna osoba leżała obok samochodu. Była przytomna, ale miała obrażenia. Udzieliliśmy pierwszej pomocy – informuje kpt. Sebastian Klaus z ostrowieckiej straży pożarnej.
Kierowcy przy samochodzie nie było. – Ustaliliśmy, że fordem kierował 26-letni mężczyzna, który oddalił się z miejsca wypadku. Znaleźliśmy go w jego miejscu zamieszkania około godziny szóstej rano – relacjonuje Sylwester Kaniewski z komendy policji w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Jak zaznacza rzecznik, mężczyzna w chwili zatrzymania był trzeźwy. – Wstępne badania wykazały jednak, że wcześniej, w momencie wypadku, mógł być pod wpływem narkotyków – zaznacza Kaniewski.
Jeszcze bez zarzutów
Według relacji policji 16-letni autostopowicz, który jechał z zatrzymanym, nie odniósł poważnych obrażeń. – Jest to najprawdopodobniej uszkodzenie ciała utrzymujące się poniżej siedmiu dni – wyjaśnia rzecznik.
Nastolatek trafił do szpitala, a kierowca na komendę policji. Nie usłyszał jeszcze zarzutów. – Prawdopodobnie będziemy iść w kierunku spowodowania wypadku i nieudzielenia pomocy. Zobaczymy też, co wykaże badanie pod kątem narkotyków – zapowiada Kaniewski.
Autor: wini/i / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: PSP Ostrów Świętokrzyski