16 grudnia krakowski sąd rozpozna zażalenia byłego senatora Aleksandra G., podejrzanego o podżeganie do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary, oraz jego obrońcy na zastosowanie przez sąd aresztu.
Były senator Aleksander G. został zatrzymany 4 listopada. Przedstawiono mu zarzut podżegania do zabójstwa Jarosława Ziętary. Podczas przesłuchania nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Za podżeganie do zabójstwa grozi kara od ośmiu lat więzienia do dożywocia.
Areszt do 4 lutego 2015 roku
6 listopada krakowski sąd wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu Aleksandra G. do 4 lutego 2015 r. Sąd, opierając się m.in. na zeznaniach jednego ze świadków incognito, uwzględnił argumenty prowadzącej śledztwo prokuratury apelacyjnej w Krakowie. Uznał, że za koniecznością stosowania aresztu przemawia zarówno wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanego mu przestępstwa, jak i zagrożenie surową karą oraz obawa matactwa, a nawet ukrywania się lub ucieczki. Stwierdził zarazem, że stan zdrowia podejrzanego nie stanowi przeciwwskazań do aresztowania.
Dwa zażalenia
Zażalenie na to postanowienie nadesłał do sądu zarówno sam podejrzany, jak i jego obrońca. W odręcznie napisanym piśmie Aleksander G. wnosi o uchylenie postanowienia i zastosowanie dozoru policji twierdząc, że jest niewinny i nie zachodzi ani obawa matactwa, ani utrudniania postępowania.
Jego obrońca również wnosi o uchylenie aresztu i zastosowanie zakazu opuszczania kraju połączonego z zatrzymaniem paszportu, oraz ewentualnie dozorem policji. Zdaniem adwokata, sąd niesłusznie przyjął, że podejrzany będzie zakłócał tok postępowania, ukrywał się lub podejmie ucieczkę z tego powodu, że grozi mu surowa kara. Niesłusznie też uznał, że należy zastosować najsurowszy środek, czyli areszt. Obrońca podnosi ponadto, że sąd ograniczył prawo do obrony, odrzucając wniosek obrońcy o zarządzenie przerwy lub odroczenie posiedzenia aresztowego na 45 minut, by mógł on zapoznać się z aktami sprawy.
Dlaczego zginął Ziętara?
Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 r. w drodze do pracy.
Zdaniem prokuratury Aleksander G. podżegał do zabójstwa dziennikarza w czerwcu 1992 r. Mogło to mieć związek z zainteresowaniami w ramach tzw. dziennikarstwa śledczego Jarosława Ziętary różnego rodzaju działalnością gospodarczą, w tym tzw. szarą strefą.
Prowadząca początkowo śledztwo w tej sprawie poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany; śledztwo dwukrotnie umarzano, bo nie udało się odnaleźć ciała. W kwietniu 2011 r. redaktorzy naczelni największych polskich gazet zaapelowali do władz i prokuratury o ujawnienie wszystkich okoliczności zaginięcia Ziętary i śledztwo w tej sprawie. Wcześniej apelowali o to członkowie Społecznego Komitetu "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary". Spowodowało to analizę śledztwa w Prokuraturze Generalnej i przekazanie go do Krakowa.
W toku śledztwa krakowska prokuratura zmieniła kwalifikację prawną z uprowadzenia na zabójstwo. Przemawiały za tym - zdaniem prokuratury - analiza materiału dowodowego, przyjęte na tej podstawie wersje śledcze oraz fakt, że nie ustalono miejsca pobytu zaginionego.
Ciała dziennikarza nigdy nie odnaleziono
Prokuratura zbierała także informacje na temat niezidentyfikowanych zwłok znalezionych od września 1992 do grudnia 1993 na terenie kilku województw. Sprawdzono ok. 20 przypadków; w jednym przeprowadzono badania DNA, ale badane zwłoki nie były zwłokami Ziętary.
We wrześniu tego roku prokuratura ustaliła rysopis mężczyzny zza wschodniej granicy Polski, który może mieć związek z zabójstwem Ziętary. Jak informowano wtedy, na początku lat 90. XX w. mężczyzna ten był widywany w Poznaniu w towarzystwie polskiego biznesmena. Po zatrzymaniu Aleksandra G. prokuratura potwierdziła, że osoba widniejąca na portrecie pamięciowym była widziana w towarzystwie Aleksandra G.
Autor: gp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Kraków