Sąd Okręgowy w Krakowie skazał Brunona Kwietnia na karę łączną 13 lat więzienia. Były pracownik Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie został uznany za winnego przygotowywania zamachu terrorystycznego na Sejm w 2012 roku, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią.
Wyrok zapadł w poniedziałek. Za nakłanianie dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu sąd wymierzył oskarżonemu kary po 8 lat pozbawienia wolności. Za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP wymierzył karę 7 i pół roku, za nielegalne posiadanie broni karę 5 lat, a za handel nią kary po 2 lata. Łączny wyrok to 13 lat więzienia.
Kara jest zgodna z wnioskiem prokuratora, który w mowie końcowej również wnosił o uznanie winy Kwietnia i wymierzenie mu kary łącznej 13 lat więzienia. Podnosił m.in., że "plan Brunona Kwietnia był realny i możliwy do przeprowadzenia", i że Kwiecień "dysponował niezbędną wiedzą, możliwościami i urządzeniami oraz dokonał niezbędnych ustaleń i przygotowań".
Chciał uniewinnienia
Obrońcy wnosili o uniewinnienie oskarżonego, twierdząc, iż padł on ofiarą nielegalnej gry operacyjnej ABW. Z ostrożności procesowej, gdyby sąd uznał inaczej, wnosili o nadzwyczajne złagodzenie kary. Świadkami incognito w procesie byli m.in. agenci ABW, którzy pod przykryciem współpracowali z Kwietniem pod koniec jego działalności.
Także oskarżony w mowie końcowej wskazywał, że jest niewinny i padł ofiarą prowokacji ABW. Polemizował z zarzutami, subiektywnie oceniał dowody i podawał nowe wersje niektórych zdarzeń, np. na temat swojej broni i filmowania okolic Sejmu. Wniósł o uniewinnienie, ale w przypadku, gdyby został skazany - o jak najniższy wymiar kary.
Kwiecień: to była prowokacja
- Pan prokurator jest podobno przerażony, że do wybuchu mogło dojść, ale zapomniał o tym, że gdyby nie aktywna postawa agenta, to zamachu by nie było – powiedział w swojej mowie końcowej Brunon Kwiecień, proponując "Oskara dla agentów". Powołał się na "dowody nieprawidłowości", jakie jego zdaniem wyszły podczas procesu przed sądem - tj. "fałszerstwa i manipulacje ABW przy zeznaniach świadków".
Prokurator prowadzący śledztwo przekonuje jednak, że Brunon Kwiecień kłamie, żeby wykluczyć się z grona podejrzanych.
- Biegli wprost wskazali, że Brunon Kwiecień nie ma poczucia winy. Przerzuca odpowiedzialność na inne osoby - tłumaczy prokurator Mariusz Krasoń.
Wybuch w trakcie posiedzenia Sejmu
Brunon Kwiecień odpowiadał przed sądem za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią. Według śledczych doktor chemii, ówczesny pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych na bazie saletry, umieszczonych w pojeździe skot. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.
W śledztwie Kwiecień przyznał się do tego, że przygotowywał i opracowywał zamach na gmach Sejmu, natomiast nie poczuwa się do winy i twierdzi, że inspirowała go inna osoba. Nie przyznał się do podżegania studentów ani do posiadania broni i handlu nią. Przed sądem wyraził zgodę na publikowanie jego wizerunku i pełnych danych osobowych.
Autor: wini/kv / Źródło: TVN24 Kraków / PAP