- Po raz pierwszy od czasów Bronisława Komorowskiego kandydat związany z PO wygrał w Kielcach w pierwszej turze wyborów prezydenckich. W 2020 roku w drugiej turze Rafał Trzaskowski tylko nieznacznie przeskoczył Andrzeja Dudę.
- Mieszkańcy Kielc przyznają, że województwo świętokrzyskie jest bastionem PiS. A jak jest w samym mieście? - Mieszka tu dużo "konserw" - słyszymy od kielczan.
- Widoczne jest utrwalenie dominacji partii prawicowych, które były bardzo aktywne w terenie - ocenia politolożka. Uważa, że działacze KO odpuścili sobie ścianę wschodnią.
Województwo świętokrzyskie nie jest dobrym poligonem w wyborczej walce dla Koalicji Obywatelskiej. W pierwszej turze tegorocznych wyborów prezydenckich Karol Nawrocki uzyskał tu drugi najwyższy wynik w kraju, zaraz po województwie podkarpackim – 39,94 proc.
W Iwaniskach, w powiecie opatowskim, Nawrocki mógł liczyć na prawie 55 proc. głosów – Rafał Trzaskowski z kolei ledwo przekroczył barierę 10 proc. Znacząco wyprzedził go Sławomir Mentzen z poparciem 18,5 proc. Ponad połowę głosów kandydat PiS dostał także w Tarłowie i w kilku gminach pod Kielcami: w Bielinach, Łagowie, Mniowie i Rakowie.
Stolica województwa stanowi jednak wyraźny wyjątek na tle regionu. Przewagą ośmiu punktów procentowych w Kielcach prowadził w pierwszej turze Rafał Trzaskowski, który uzyskał wynik 36,5 proc. Karol Nawrocki dostał 28,5 proc. Trzeci był Sławomir Mentzen – 11,4 proc., czwarty – Grzegorz Braun (6,2 proc.), piąty Hołownia (5 proc.). Kolejne miejsca zajęli Adrian Zandberg (4,4 proc.) i Magdalena Biejat (4 proc.).
Trzaskowski zaczął tu kampanię przed drugą turą
Sytuacja, w której na pierwszym miejscu wyborczego podium w Kielcach stanął kandydat KO, wydarzyła się po raz pierwszy od czasów zwycięstwa Bronisława Komorowskiego w 2010 roku. Nawet wówczas jednak przewaga kandydata z Platformy nie była tak duża. Przynajmniej jeśli chodzi o punkty procentowe – do czego wrócimy.
Po raz pierwszy w historii III RP miastem rządzi kobieta (nie licząc trwających pół roku rządów Jolanty Daniel w 1994 r.), a zarazem polityczka związana z partią Donalda Tuska. W wyborach samorządowych z 2024 roku zwyciężyła Agata Wojda, uzyskując w drugiej turze 56,5 proc. głosów. Jej kontrkandydat, Marcin Stępniewski z PiS, dostał 43,5 proc. Sześć lat wcześniej kandydat KO Artur Gierada – dziś poseł tej formacji – dostał mizerne 7,4 proc. głosów. Szyki pokrzyżował mu partyjny kolega, ówczesny europoseł PO Bogdan Wenta, który dokonał wolty, wystartował wbrew władzom partii i wygrał.
Oczy Polski były zwrócone na Kielce już kilkanaście godzin po pierwszej turze tegorocznych wyborów prezydenckich, bo to w nich Rafał Trzaskowski w poniedziałek po głosowaniu dziękował za głosy i prosił o kolejne w drugiej turze. Rozdawał mieszkańcom drożdżówki i jabłka. Towarzyszyła mu w tym prezydentka miasta Agata Wojda.
Czy Kielce się liberalizują? A może wcale nie, bo gdyby zliczyć głosy kandydatów prawicowych, ich wspólny wynik wynosi około 47 procent – czyli dokładnie tyle, ile przed pięcioma laty osiągnął w mieście Andrzej Duda? Czy wynik pierwszej wskazuje na zmianę nastrojów w stolicy regionu?
Spytaliśmy o to mieszkańców Kielc, których czasem nazywa się "scyzorykami" - między innymi przez wzgląd na rozwijany w regionie na przełomie XIX i XX wieku przemysłowi metalowemu. I oczywiście w nawiązaniu do słynnego utworu Liroya.
Wyborca Nawrockiego: pod rządami Tuska nasz przemysł umiera
- Jesteśmy taką trochę enklawą, w Świętokrzyskiem wszędzie rządzi PiS. Jednak u nas też w dwóch poprzednich wyborach wygrywał Duda - mówi nam spotkana w centrum miasta 40-letnia kielczanka, pani Małgorzata. Przyznaje, że nie wiedziała, na kogo głosować w pierwszej turze. Nie ufa politykom. Uważa, że każdy "chce tylko dostać się do koryta". – Mieszkańcy Kielc są dość zamknięci, mieszka tu dużo "konserw". "Kolorowi ludzie" muszą się stąd wyprowadzić, bo tu nie jest jak w innych dużych miastach – dodaje pani Małgorzata.
- Moim zdaniem Kielce są konserwatywne, a to rzadkość w dużych miastach. Może mniej niż reszta regionu – mówi pan Stanisław, wyborca Karola Nawrockiego. Ma za złe Koalicji Obywatelskiej, że – jak twierdzi – polski przemysł się zwija. Wskazuje na kielecką odlewnię Chemar, której upadłość w kwietniu ogłosił sąd. Jak wyliczała "Gazeta Wyborcza", dawniej spółka zatrudniała 5500 osób, a obecnie – około 100. - Pod rządami Tuska nasz przemysł umiera. Oni o to nie dbają. Wolą z zagranicy sprowadzać – żali się pan Stanisław. Choć to za rządów PiS, w latach 2020-2022, firma zanotowała ponad 10 mln złotych straty.
Chemar miał zostać sprzedany prywatnemu inwestorowi, ale jego ofertę odrzuciły władze państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu. Spotkało się to z oburzeniem świętokrzyskiej "Solidarności", według której decyzja oznacza "faktyczną likwidację firmy o 70-letniej tradycji".
- Karol Nawrocki będzie lepszym patriotą niż ten drugi, no bo ci z KO są pod nogą Niemców – dodaje pan Stanisław.
Właśnie w te struny uderzał podczas swojej wizyty w stolicy województwa świętokrzyskiego Nawrocki. 11 maja podczas spotkania z mieszkańcami Kielc wskazywał, że "nigdy nie będzie lokajem ani kamerdynerem spraw niemieckich". Zauważał też potrzebę rozwoju przemysłu zbrojeniowego – choćby dlatego, że w Kielcach odbywają się jedne z największych w Europie targów przemysłu obronnego, a w pobliskim Skarżysku-Kamiennej mieści się fabryka amunicji – Mesko.
Kielce podzielone. Pół na pół, ale ze wskazaniem
- Kielce są mniej za Nawrockim, co innego te wszystkie okolice – zastrzega pan Tomasz, wyborca Rafała Trzaskowskiego. – Pochodzę ze Starachowic, tam jest tylko PiS. Mimo tych wszystkich afer – żali się.
W powiecie starachowickim Karol Nawrocki uzyskał 38,3 proc. poparcia, a Rafał Trzaskowski – 26 proc. Pod Starachowicami – w gminach Brody, Mirzec i Pawłów, kandydat KO nie przekroczył nawet 20 proc. W miarę dobrze poszło mu tylko w Wąchocku.
Karolina, 22-letnia studentka, w pierwszej turze oddała głos na Adriana Zandberga. W drugiej zagłosuje – choć niechętnie – na Rafała Trzaskowskiego. Jej zdaniem Kielce stają się bardziej liberalne.
– Kiedyś były bardziej konserwatywne, chociaż się zmieniają. Teraz mamy liberalną prezydentkę. Ale region dalej głosuje na PiS. Mam rodzinę rozsianą po całym województwie i wszyscy są za nimi. Drugą część rodziny mam na Dolnym Śląsku i tam z kolei wszyscy są za KO – dodaje Karolina.
- Tu jest tak pół na pół, ze wskazaniem na Trzaskowskiego. Ja wychowałam się na wsi, a w Kielcach żyję od 50 lat. Tu jest dużo osób takich jak ja, z wiosek, które przeprowadziły się do Kielc, i to są w większości wyborcy Nawrockiego. Ja głosowałam na Magdę Biejat, bo jestem wdzięczna Lewicy za rentę wdowią. W drugiej turze poprę Trzaskowskiego, bo Nawrocki to kompromitacja – zapowiada podczas spaceru z dwoma psami pani Lidia, emerytowana dziennikarka lokalnej prasy.
Wyborców Sławomira Mentzena nie spotkaliśmy – choć to też jedyny kandydat, którego baner zobaczyliśmy na jednej z kamienic w centrum miasta. Podczas swojego wiecu 24 kwietnia sympatycy lidera Konfederacji zapełnili kielecki rynek. Jak zazwyczaj, byli to głównie młodzi ludzie.
Na żyletki w mieście scyzoryków
Przed drugą turą wyborów pozostaje niejasne, jak tym razem zagłosują Kielce – choć można się spodziewać, że kandydat KO zdobędzie nieznaczną przewagę nad Karolem Nawrockim. W 2020 roku prezydent Warszawy uzyskał 52 proc. głosów. Pięć lat wcześniej Bronisław Komorowski otrzymał zaledwie 601 głosów więcej od kandydata PiS.
Tym razem Trzaskowski startuje do drugiej tury z podobną bazą co przed pięciu laty: i wtedy, i teraz w pierwszym głosowaniu poparło go 35 tysięcy wyborców. Jego pierwsze miejsce wynika więc głównie z faktu, że najprawdopodobniej dawni wyborcy PiS powędrowali w Kielcach do Mentzena i Brauna, rozbijając głosy między kilku prawicowych kandydatów. Również Szymon Hołownia, Magdalena Biejat i Adrian Zandberg mają swój udział w wyborczym torcie – ale nie większy niż poparcie dla samego lidera Polski 2050 w ostatnich wyborach prezydenckich.
Politolożka o dobrej robocie PiS w regionie i "odpuszczeniu" przez KO
Prof. dr hab. Agnieszka Kasińska-Metryka, politolożka z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, mówi tvn24.pl, że według niektórych badań mieszkańcy województwa świętokrzyskiego są nawet bardziej konserwatywni od mieszkańców Podkarpacia. O liberalizacji nastrojów jej zdaniem nie ma raczej mowy.
- Widoczne jest utrwalenie dominacji partii prawicowych, które były bardzo aktywne w terenie, właśnie na poziomie powiat-gmina. I to procentuje. Ludzie patrzą na politykę przez pryzmat lokalny, poprzez pryzmat tego, co można zyskać, a co można stracić. Myślę, że polityka ogólnokrajowa w niewielkim stopniu decyduje o zmianach nastrojów i zmianach preferencji - oceniła prof. Kasińska-Metryka.
Politolożka zwróciła uwagę, że jej zdaniem w Kielcach nie następuje żadna znacząca zmiana preferencji wyborców. - Widać jednak odpływ osób młodych, które są zaczynem zmian, do innych miast. A osoby w wieku średnim i starsze mają dość niezmienne poglądy. Młodzi, którzy do Kielc przyjeżdżają, pochodzą z kolei z mniejszych miejscowości w regionie, to też specyficzny elektorat - oceniła naukowczyni.
- Województwo świętokrzyskie było dawniej bastionem lewicy. Od czasów Przemysława Gosiewskiego (który budował struktury PiS w tym regionie - red.) zaczęło się to zmieniać. Jesteśmy już za punktem krytycznym i teraz trwa konsekwentne i intensywne umacnianie się prawicy - zauważyła politolożka.
Prof. Kasińska-Metryka zaznaczyła, że poza Kielcami "jeżeli gdzieś był plakat Trzaskowskiego, to tylko na zasadzie dużego wyjątku". - Partyjne doły prawicy wykonały bardzo dobrą robotę. Mam wrażenie, że ściana wschodnia została odpuszczona przez te partie progresywne, a PiS to sprawnie wykorzystało. Dzieje się dużo na poziomie też populistycznych obietnic czy straszenia, co się stanie, kiedy Trzaskowski dojdzie do władzy, co będą odbierać strażakom, kołom gospodyń wiejskich i tak dalej - wyjaśniła politolożka z kieleckiej uczelni.
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: Bartłomiej Plewnia, tvn24.pl