Zło miało nie powrócić do świata żywych. Antywampiryczne groby na Śląsku to "fenomen"

Nie było osinowych kołków, ale i tak rewelacja
Nie było osinowych kołków, ale i tak rewelacja
Źródło: tvn24

Groby kopane na miarę, zero wyposażenia (jedynie haftka do zapięcia koszuli), a w nich skazańcy przy których zastosowano zabiegi wampiryczne. "Przeklęty cmentarz" odkryty w Gliwicach to fenomen, największy taki na świecie. – Zło miało nie wrócić do świata żywych – o genezie pochówków wampirycznych mówi w rozmowie z tvn24.pl dr Jacek Pierzak z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.

W grobach odkrytych na budowie trasy średnicowej w Gliwicach, których zdjęcia obiegły świat w czerwcu tego roku, leżały 44 osoby. 17 z nich miało odcięte głowy, położone między nogami, na dłoni albo na ramieniu. Dlaczego?

- Geneza pochówków wampirycznych opiera się na ludowych wierzeniach. Ofiarami takich praktyk padali ludzie chorzy, za niscy, za wysocy czy garbaci. Krótko mówiąc, różniący się w jakiś sposób od „normalnych”. Kiedy przychodziło zagrożenie w postaci np. morowego powietrza, potrzebowano kozłów ofiarnych, którymi bardzo często byli właśnie tacy Bogu ducha winni ludzie – mówi tvn24.pl archeolog dr Jacek Pierzak.

I dodaje: Ucięta głowa między nogami była jednym ze sposobów na to, żeby zło, które ci ludzie mieli mieć w sobie, nie powróciło do świata żywych.

W Gliwicach bez osinowych kołków w sercu

Tego typu groby są na całym świecie: w Egipcie, w Chinach, w całej Europie.

- Wszędzie takie traktowanie ludzi było spowodowane zwyczajnymi ludzkimi emocjami, strachem przed nieznanym. W wielu miejscach wykształciło się to niezależnie od siebie, dlatego rytuały nie są identyczne. Elementami, które nie występują w Gliwicach są np. „wgryzanie się w ziemię”, czyli układanie zwłok twarzą do gleby, wbijanie osikowych lub żelaznych kołków w serce albo wkładanie pomiędzy kręgi szyjne kamieni, żeby się nie zrosły – zauważa dr Pierzak.

„Przeklęty cmentarz” w Gliwicach pochodzi najprawdopodobniej z końca średniowiecza. – Specjaliści jego powstanie datują wstępnie na koniec XV lub początek XVI wieku. Zaznaczają, że na pewno, od XVI wieku, nie ma o nim nigdzie wzmianki, „został on więc zapomniany”.

Odkopano 17 grobów wampirycznych i 27 grobów zwyczajnych, w których – według archeologów - leżą ludzie zdegenerowani, biedota. Jak zdradza nam Pierzak, nie ma w nich żadnego wyposażenia, z wyjątkiem jednej haftki do zapięcia koszuli przy kobiecie

- Nie było tam też żadnej ingerencji w jamy grobowe. Wykopano je na miarę, więc dokładnie było wiadomo, kto będzie w nich leżał i jak zostanie pochowany. Gdyby nie obcięto im głów, zwłoki zwyczajnie by się nie zmieściły – opowiada archeolog.

Skazańcy, nie wampiry. I tak fenomen

Pierzak przypomniał, że początkowo naukowcy wysnuli dwie teorie, że były to pochówki skazańców albo groby wampiryczne. - Teraz mówimy po prostu o skazańcach, przy których zastosowano zabiegi antywampiryczne – informuje.

W czwartek Pierzak zdradził nam, że ludzie pochowani w grobach pod budowaną drogą zostali ścięci, najpewniej mieczem, a ich dekapitacji dokonał „kat fachowiec. CZYTAJ WIĘCEJ

- Tak rozbudowanego zestawu, jak 17 pochówków rytualnych z Gliwic nie ma nigdzie w Polsce. Prawdopodobnie również i na świecie. Nie mamy informacji w literaturze o większym zbiorze takich grobów – podkreśla dr Jacek Pierzak z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.

Podkreśla z całą mocą: Z punktu widzenia naukowego to naprawdę rewelacyjne odkrycie, fenomen.

Więcej szczegółów o skazańcach poznamy we wtorek, kiedy mają zostać opublikowane wyniki najnowszych ekspertyz. Wcześniej badacze zapowiadali, że może wyniki poznamy jeszcze w piątek.

Tu odnaleziono "Przeklęty cmentarz":

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: NS/EJ/iga / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: