Ojciec 12-latka, który jesienią w Nieledwi w Śląskiem śmiertelnie postrzelił swojego rówieśnika usłyszał dwa zarzuty. Główny to nieumyślne spowodowanie śmierci. Drugi dotyczy złego zabezpieczenia broni, z której padł śmiertelny strzał. Mężczyźnie grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Nie przyznał się i odmówił składania wyjaśnień. Przedstawił śledczym zaświadczenie, że leczy się psychiatrycznie.
O zarzutach poinformowało, jako pierwsze, RMF FM.
Broń nabita, źle schowana
Listopad 2015 roku, poniedziałek po godz. 15 w miejscowości Nieledwia w powiecie żywieckim. Dwóch 12-letnich chłopców bawiło się przed domem jednego z nich bronią myśliwską. Wtedy doszło do tragedii.
Jeden z chłopców, syn właściciela domu i broni, postrzelił śmiertelnie swojego rówieśnika. Chłopcy byli przyjaciółmi. Mieszkali blisko siebie. Chodzili do tej samej klasy. Śmiertelny okazał się jeden strzał w głowę.
Ojciec 12-latka jest myśliwym, broń posiadał legalnie. Jak ustalili śledczy, w chwili tragedii była nabita i znajdowała się w miejscu ogólnodostępnym. Według ustaleń śledczych stała strzelba stała w pokoju. Tymczasem przepisy nakazują posiadaczowi broni schować ją tak, by nie dostała się w ręce osób postronnych.
Autor: mag/gp / Źródło: RMF FM/ TVN 24 Katowice