Według ustaleń policji, podejrzany 29-latek przywiózł do Polski swoją ofiarę, gdy dziewczyna miała 17 lat. Oboje pochodzą z Bułgarii. - Opowiedziała, że pracowała 10 godzin dziennie. To jedna z tych dziewczyn, które stoją przy drodze. Musiała oddawać stręczycielowi wszystkie zarobione pieniądze, a on w zamian oferował jej pokój w tanim hotelu, jedzenie i ubrania. Wyliczyliśmy, że przez pięć lat wzbogacił się w ten sposób o cztery miliony złotych. To bardzo realna kwota - mówi policjant z Zabrza.
Policjanci zatrzymali 27 sierpnia w Warszawie 29-letniego obywatela Bułgarii. - Był w ambasadzie bułgarskiej, próbował załatwić dokumenty, by wywieźć do Bułgarii 22-letnią kobietę - mówi Sebastian Bijok, rzecznik policji w Zabrzu.
Mężczyzna usłyszał zarzuty handlu ludźmi i czerpania korzyści z nierządu na terenie Polski. Miał to robić w latach 2014 - 2019 w różnych miastach województwa śląskiego, ostatnio w Zabrzu. Do tej pory ustalono, że 22-latka była jego jedyną ofiarą.
Nie była pełnoletnia, nie znała języka
Funkcjonariusze mieli wcześniej kontakt z 22-latką, który nagle się urwał - właśnie z powodu próby wyjazdu z kraju. - W Zabrzu była od niedawna. Pokłóciła się ze stręczycielem, usiłowała zacząć życie od nowa, pracować niestety nadal w tym samym zawodzie, ale na własny rachunek, co oczywiście nie spodobało się 29-latkowi - opowiada Bijok.
Jak mówi, "policjanci wykorzystali ten konflikt, by nakłonić kobietę do zerwania zmowy milczenia". - To jedna z tych dziewczyn, które stoją przy drodze. Policjantom ciężko do nich dotrzeć. Cierpią na tak zwany syndrom sztokholmski - są związane ze swoimi stręczycielami, uzależnione od nich, bronią ich, traktują jak opiekunów, chociaż w zamian dostają tylko strach o to, co będzie, jak komuś powiedzą. Nie znają prawa, nie wiedzą, że im nic nie grozi, że one nie popełniają żadnego przestępstwa, bo w polskim prawie prostytucja nie jest zakazana, tylko czerpanie z niej korzyści przez inne osoby - mówi Bijok.
22-latka nawet nie znała dobrze języka polskiego. Była przesłuchiwana w obecności biegłego tłumacza języka bułgarskiego. 29-latek zabrał jej dokumenty tożsamości. Z jej zeznań wynika, że tylko on zarabiał na jej pracy. - Opowiedziała, że pracowała 10 godzin dziennie. Musiała oddawać stręczycielowi wszystkie zarobione pieniądze, a on w zamian oferował jej pokój w tanim hotelu, jedzenie i ubrania - relacjonuje policjant.
Na podstawie tych zeznań policjanci wyliczyli, że 29-latek zarobił na 22-latce cztery miliony złotych. - To bardzo realna kwota. On nie płacił podatków i to trwało pięć lat. Ona zaczynała, gdy nie była jeszcze pełnoletnia - dodaje Bijok.
Nie przyznaje się
29-latek został doprowadzony do prokuratury, gdzie prócz zarzutów zmuszania do prostytucji i stręczycielstwa (odpowiednio artykuł 203 i 204 Kodeksu karnego) usłyszał zarzut handlu ludźmi, ponieważ - jak wyjaśnia Bijok - 22-latka była przewożona z miejsca na miejsce w celu wykorzystywania jej.
Handlem ludźmi jest werbowanie, transport, dostarczanie, przekazywanie, przechowywanie lub przyjmowanie osoby z zastosowaniem: przemocy lub groźby bezprawnej, uprowadzenia, podstępu, wprowadzenia w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, nadużycia stosunku zależności, wykorzystania krytycznego położenia lub stanu bezradności, udzielenia albo przyjęcia korzyści majątkowej lub osobistej albo jej obietnicy osobie sprawującej opiekę lub nadzór nad inną osobą – w celu jej wykorzystania, nawet za jej zgodą, w szczególności w prostytucji, pornografii lub innych formach seksualnego wykorzystania, w pracy lub usługach o charakterze przymusowym, w żebractwie, w niewolnictwie lub innych formach wykorzystania poniżających godność człowieka albo w celu pozyskania komórek, tkanek lub narządów wbrew przepisom ustawy. Jeżeli zachowanie sprawcy dotyczy małoletniego, stanowi ono handel ludźmi, nawet gdy nie zostały użyte metody lub środki wymienione w pkt 1–6. Kodeks karny art 115 § 22
Mężczyzna nie przyznaje się do zarzutów. 29 sierpnia Sąd Rejonowy w Zabrzu zdecydował o trzymiesięcznym areszcie tymczasowym dla 29-latka.
Został aresztowany z obawy przed wyjazdem z Polski.
22-latce zaoferowano wsparcie w specjalnym domu dla kobiet, ale z informacji Bijoka wynika, że już z niego nie korzysta.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja