Sąd zmienił dzisiaj wyrok dla Huberta Ch., który zastrzelił instruktora na strzelnicy w Chorzowie. Miał odsiedzieć 25 lat, dostał dożywocie.
Proces przeciw Hubertowi Ch. toczył się po raz drugi. Mężczyzna został dzisiaj skazany na dożywocie z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 30 latach.
Wymierzona kara jest zgodna z wnioskiem oskarżenia. Obrona domagała się umorzenia postępowania - przekonywała, że Ch. cierpi na zaburzenia psychiczne i podczas zbrodni mógł być niepoczytalny.
Sąd podtrzymał także zadośćuczynienie dla rodziny zmarłego - po 50 tys. zł dla żony i dwójki dzieci.
Wyrok jest nieprawomocny.
Strzelił do instruktora kilkanaście razy
Hubert Ch., 25-letni mieszkaniec Kielc, najpierw przez dwie godziny korzystał ze strzelnicy. Potem kilkanaście razy strzelił w stronę instruktora - 50-letniego emerytowanego policjanta. Instruktor zmarł na miejscu.
Inny instruktor, który był wtedy na chorzowskiej strzelnicy i wyszedł tuż przed strzelaniną, mówił w TVN24, że żadna z przebywających tam osób nie zachowywała się podejrzanie. Dodał też, że do obiektu może wejść każdy, na przykład, by nauczyć się strzelać, wystarczy wpisać się do książki pobytu.
Kiedy strzały usłyszał właściciel budynku, również chwycił za broń i doszło do wymiany ognia. Padło kilkanaście strzałów. 25-latek został obezwładniony przez wezwanych na miejsce policjantów, gdy z bronią próbował wyjść z obiektu.
Z relacji świadków, przesłuchanych w trakcie procesu, wynika, że 25-latek chciał użyć broni ze strzelnicy również w pobliskim centrum handlowym.
"Kara nie może być odwetem"
Prokuratura oraz oskarżyciel posiłkowy wnioskowali o najwyższy wymiar kary. Oskarżony przyznał się do zabicia instruktora, jednak nie do zamiaru dalszej strzelaniny.
W grudniu 2016 roku Sąd Okręgowy w Katowicach zdecydował orzec 25 lat więzienia za zabójstwo z rozbojem, 15 lat pozbawienia wolności za usiłowanie zabójstwa oraz karę łączną 25 lat pozbawienia wolności z możliwością warunkowego zwolnienia po 20 latach.
- Kara musi być naturalną konsekwencją czynu, ale nie może być odwetem, wymierzanym przez społeczeństwo. Dożywotnie pozbawienie wolności byłoby uznaniem, że nie ma żadnej nadziei na resocjalizację sprawcy - mówiła w uzasadnieniu Renata Marmol, przewodnicząca sędziowskiego składu orzekającego. Dodatkowo sąd przyznał po 50 tys. zł zadośćuczynienia dla żony oraz dwójki dzieci zabitego instruktora.
A gdzie motywacja?
Po apelacji prokuratury proces ruszył od nowa 5 grudnia 2016 roku.
Sąd apelacyjny uznał, że sąd okręgowy pominął motywację skazanego.
Po ponownym procesie sąd potwierdził dzisiaj, że Ch. nie jest osobą całkowicie zdrową - miał zaburzenia psychiczne - ale nie cierpiał na chorobę, która wykluczałaby odpowiedzialność karną.
- Zdaniem sądu poczytalność oskarżonego nie budzi wątpliwości – wskazał sędzia. Sądu nie przekonały wyjaśnienia oskarżonego, który mówił, że nie pamięta, co nim kierowało. Uznał, że to tylko przyjęta linia obrony.
Odnosząc się do kary dożywocia, sędzia Józef Kapuściok podkreślił, że Ch. zabił całkowicie niewinnego człowieka, by zrealizować swój plan, którego szczegółów nie chciał zdradzić. - Dla niego życie nie miało żadnej wartości – powiedział.
Prokurator Marzanna Misiak wniosła o wymierzenie oskarżonemu takiej kary, jaką orzekł sąd. Wniosek poparła pełnomocniczka rodziny zastrzelonego mec. Amelia Zembaczyńska. Podkreślała, że była to zbrodnia z premedytacją, która zostawia bliskich Ż. z bólem, smutkiem i cierpieniem na całe życie. Adwokat podkreślała, że Ch. stanowi zagrożenie dla społeczeństwa.
- Za problemy finansowe i osobiste chciał wziąć odwet nie na konkretnym człowieku, ale na społeczeństwie. Wziął ze strzelnicy broń, aby "zabić trochę ludzi” – powiedziała Zembaczyńska i dodała, że gdyby Ch. udało się opuścić strzelnicę, mógł zabić dziesiątki ludzi. Jego zamiary porównała do zbrodni popełnionej przez Andersa Breivika.
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice/ PAP
Źródło zdjęcia głównego: archium Fakty TVN