Nic nie pamięta. Dopiero co zrobił prawo jazdy. Na prostym odcinku drogi zjechał na pobocze i uderzył w drzewo. Był w ciężkim stanie. Matka i 14-letnia siostra, które z nim jechały, zmarły. W miejscu wypadku obowiązywała prędkość 90 km/h. On jechał dużo wolniej. Mimo to stanie przed sądem.
Prokuratura Rejonowa w Częstochowie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 22-letniemu Kamilowi K. W akcie oskarżenia prokurator zarzucił mu spowodowanie wypadku drogowego, w którym śmierć poniosły jego matka i siostra - poinformował w piątek prokurator Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Na prostym odcinku uderzył w drzewo
Do wypadku doszło 28 października 2022 roku około godziny 17.25 na drodze powiatowej pomiędzy Wręczycą Wielką a Borowem pod Kłobuckiem.
Policjanci z kłobuckiej drogówki wstępnie ustalili, że kierujący nissanem 21-letni wówczas mieszkaniec gminy Wręczyca Wielka, jadąc w kierunku miejscowości Borowe, z nieznanej przyczyny na prostym odcinku drogi zjechał na prawe pobocze, a następnie uderzył w przydrożne drzewo.
Podróżowały z nim jego 39-letnia matka i 14-letnia siostra, mieszkające w tej samej co on gminie. W wyniku odniesionych obrażeń obie pasażerki nissana zmarły na miejscu, a kierowca w stanie ciężkim został przewieziony do szpitala.
Ne przekroczył dopuszczalnej prędkości
- Na tej drodze obowiązywała prędkość 90 km/h. Biegły ustalił, że kierowca jechał z prędkością około 63 km/h - powiedział nam Tomasz Ozimek.
Z opinii biegłego do spraw ruchu drogowego wynika, że nie było żadnych okoliczności niezależnych od kierowcy, które mogłyby się przyczynić do wypadku, na przykład zachowanie innych kierowców, pieszych czy zwierząt leśnych.
Biegły stwierdził, że kierowca nie przekroczył dopuszczalnej prędkości. Ale naruszył przepisy ruchu drogowego w ten sposób, że nie dostosował prędkości zapewniającej panowanie nad pojazdem. - Nie ma tutaj znaczenia, jaka była prędkość dopuszczalna. On powinien jechać z bezpieczną prędkością. To był niedoświadczony kierowca, miał prawo jazdy od kilku tygodni. Gdy zjechał na pobocze, koła straciły przyczepność. Nie potrafił znaleźć się w tej sytuacji - wyjaśnia nam Ozimek.
Przyznał się, nic nie pamięta
Kamil K., przesłuchany przez prokuratora, przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa i jednocześnie oświadczył, że nie pamięta okoliczności tragicznego zdarzenia. Nie był wcześniej karany. Jak wyjaśnił rzecznik Ozimek, przestępstwo spowodowania wypadku drogowego, którego następstwem jest śmierć innej osoby, zagrożone jest karą więzienia od sześciu miesięcy do ośmiu lat.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24