Franek wpadł do studzienki na terenie szkoły, utknął na głębokości prawie trzech metrów, zanurzony po szyję w wodzie. Strażacy nie mieścili się w wąskiej rurze. Policjantka Agata Haluch-Willmann zaproponowała, że ona zejdzie po chłopca. Spuścili ją do przepustu na uprzęży głową w dół. Za uratowanie życia dziecku dostała dyplom komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej.
Z okazji obchodów Narodowego Święta Niepodległości w roku 30-lecia Państwowej Straży Pożarnej w katowickiej komendzie wojewódzkiej PSP odbyła się w środę uroczystość. Wręczano odznaczenia, nagrody, wyróżnienia. Złotym Medalem "Za Zasługi dla Pożarnictwa" odznaczony został marszałek województwa śląskiego Jakub Chełstowski oraz zastępca śląskiego komendanta wojewódzkiego PSP brygadier Arkadiusz Krzemiński
Sierżant sztabowy Agata Haluch-Willmann - policjantka z komisariatu w Jasienicy w powiecie Bielsko-Biała, która uratowała życie trzyletniemu Frankowi, odebrała dyplom komendanta głównego PSP.
Franek wpadł do studzienki. "Tak się złożyło, że się zmieściłam"
Do wypadku doszło 2 listopada na terenie Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Wieszczętach pod Jasienicą. Trzyletni Franek wybiegł ze szkoły i wpadł do studzienki prowadzącej do separatora nieczystości odprowadzanych ze szkolnej kuchni. Utknął na głębokości prawie trzech metrów, po szyję zanurzony w wodzie. Był przytomny i bardzo wystraszony, płakał. Pierwsza próbowała go ratować mama, spuszczając do rury linę. Ale chłopiec nie miał siły się podciągnąć.
Przepust miał niewiele ponad 30 centymetrów średnicy. Żaden strażak nie był w stanie dostać się do środka, by wyciągnąć chłopca. Będąca na miejscu Agata Haluch–Willmann podjęła decyzję, że sama wejdzie w głąb rury po dziecko. - Tak się złożyło, że ja mogłam tam wejść i się zmieściłam. To była najlepsza decyzja w tym momencie, najszybsza - mówiła w środę dziennikarzom.
Żeby się zmieścić, musiała zdjąć część umundurowania i wyposażenia. Strażacy założyli jej uprząż alpinistyczną i spuścili ją na linie głową w dół.
Policjantka złapała dziecko za ręce i z pomocą strażaków wyciągnęła je na powierzchnię. Chłopiec w dobrym stanie trafił na badania do szpitala.
"Pewnie pani sierżant sztabowa nie myślała, że spłynie na nią tyle zaszczytów, tyle nagród, bo to jest skromna osoba"
Po wyciągnięciu dziecka policjantka usłyszała od strażaków miłe słowa, przytulali ją i gratulowali świetnej roboty. Strażacy podkreślają, że odważna decyzja i szybko podjęta akcja ratownicza przez policjantkę przyczyniła się do szczęśliwego zakończenia akcji ratowniczej.
Haluch-Willmann przyznała dziennikarzom, że przed środową uroczystością trochę się stresowała, ale wyróżnienie jej przez strażaków uważa za niezwykle miłe. Mówiła, że akcja była dla niej bardzo trudna, musiała przełamać swój strach. - W środku wiele emocji i gdzieś tam z tyłu głowy myśli, co się może wydarzyć, bo też mam dzieci. Brałam pod uwagę, że może się coś złego stać - wspominała i zaznaczyła, że teraz bardzo cieszy się, że wszystko skończyło się dobrze.
Komendant wojewódzki PSP w Katowicach nadbrygadier Jacek Kleszczewski, który wręczył wyróżnienie Agacie Haluch-Willmann w towarzystwie jej przełożonych ze śląskiego garnizonu powiedział, że akcja sprzed kilku dni pokazuje, jak ważna jest współpraca służb i obywatelska postawa. - Pewnie pani sierżant sztabowa w tamtym momencie w ogóle nie myślała, że spłynie na nią tyle zaszczytów, tyle nagród, bo to jest skromna osoba - dodał. Podkreślił, że policjantka wykazała się dużym poświęceniem i odwagą, aby uratować dziecko.
Nagrodę dla policjantki zapowiadają także jej przełożeni.
Źródło: TVN24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PSP