Bezpośrednią przyczyną katastrofy lotniczej, która pochłonęła 11 ofiar, było "uszkodzenie sprzęgła prawego silnika, skutkujące brakiem przekazywania napędu od silnika do śmigła". W efekcie samolot spadł i spłonął. Prokuratura uznała, że właściciele za bardzo go eksploatowali, wlewali paliwo samochodowe, źle rozmieszczali pasażerów. Ale oni też zginęli. Śledztwo zostało umorzone.
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie katastrofy lotniczej, do której doszło w 2014 roku w Topolowie w okolicy Częstochowy. Rozbił się wtedy samolot należący do prywatnej szkoły spadochronowej. Zginęło 11 osób.
Jak ustalili śledczy, bezpośrednią przyczyną katastrofy było uszkodzenie sprzęgła prawego silnika. Dopatrzyli się także nieprawidłowości w eksploatacji i konserwacji samolotu oraz błędów w pilotażu. Umorzyli śledztwo, bo zarówno właściciel szkoły, jak i pilot zginęli w katastrofie.
Ósmy lot
Do tragedii doszło 5 lipca 2014 roku. Samolot Piper PA 31P Navajo wystartował ok godzinie 16 z lotniska w Rudnikach koło Częstochowy, by zrzucić spadochroniarzy. Był to ósmy lot samolotu tego dnia. Po kilku minutach od startu runął na ziemię na sad przy ulicy Częstochowskiej w miejscowości Topolów, a następnie stanął w płomieniach. Na pokładzie samolotu znajdował się 29-letni pilot oraz 7 skoczków spadochronowych, 2 pilotów tandemów i 2 pasażerów tandemów.
Wypadek przeżył jeden ze skoczków - pan Marek, który w ciężkim stanie został przetransportowany do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. Został odciągnięty od palącego się wraku samolotu przez mieszkańca Topolowa oraz dwóch mężczyzn przebywających na urlopie w tej miejscowości.
- Cały czas nie potrafię odgadnąć ani odpowiedzieć sobie, niby dlaczego ja. Byłem jedną ze starszych osób w tym samolocie, byli tam młodzi ludzie, przed którymi naprawdę całe życie było - mówił pan Marek w "Faktach" TVN dwa lata temu.
Właścicielem samolotu była szkoła spadochronowa "Omega" z woj. podkarpackiego, należąca do Rafała G. W ramach działalności gospodarczej prowadził on szkolenia spadochronowe, wynajmując teren i hangar na lotnisku Rudniki. Był jedną z osób, które zginęły w katastrofie.
Ponad stu świadków
Jak przekazał Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, w sprawie zgromadzono obszerny materiał dowodowy, a w szczególności opinię biegłego z zakresu lotnictwa, raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych oraz zeznania ponad 100 świadków.
- Na podstawie analizy tego materiału stwierdzono, że bezpośrednią przyczyną katastrofy było uszkodzenie sprzęgła prawego silnika, skutkujące brakiem przekazywania napędu od silnika do śmigła. Spowodowało to pogorszenie właściwości aerodynamicznych samolotu i jego upadek w locie niesterowanym. Zaznaczyć również należy, że użytkowanie samolotu odbywało się bez ważnego Świadectwa Zdatności do Lotu – poinformował prokurator.
- Ponadto uznano, że okolicznościami, które przyczyniły się do katastrofy były m.in. niewłaściwa obsługa techniczna samolotu, stosowanie paliwa samochodowego, niewłaściwe posadowienie pasażerów, intensywne eksploatowanie w sposób odbiegający od normalnej praktyki, częste starty i lądowania oraz wysoka temperatura powietrza - około 30 stopni Celsjusza – dodał Ozimek.
Według biegłego do spraw lotnictwa, osobami odpowiedzialnymi za nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu powietrznym był właściciel szkoły spadochronowej Rafał G., który dopuścił się zaniedbań w konserwacji i eksploatacji samolotu oraz pilot samolotu, który popełnił błędy w pilotażu z powodu braku wymaganego doświadczenia.
- Z uwagi na fakt, że sprawcy przestępstwa ponieśli śmierć w wyniku zdarzenia, prokurator wydał postanowienie o umorzeniu śledztwa - podała prokuratura.
Postanowienie o umorzeniu postępowania jest nieprawomocne.
Źródło: TVN 24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24