- Nie chcemy być śmietnikiem świata - denerwują się mieszkańcy Dąbrowy Górniczej, która wkrótce ma przyjąć kilkadziesiąt ton toksycznych odpadów z Salwadoru. Śmieci już płyną do Polski. Firma, która ma je utylizować zapewnia, że wszystko odbywa się z zachowaniem ostrych rygorów, ale mieszkańcy nie są przekonani do pomysłu i organizują protesty.
Protesty przeciwko przywozowi niebezpiecznych odpadów trwają już od kilku miesięcy. W niedzielę mieszkańcy urządzili pikietę przed bazyliką Najświętszego Serca Pana Jezusa w Strzemieszycach (dzielnica Dąbrowy Górniczej).
Zebrani mieli transparenty z napisami: "Strzemieszyce to nie śmietnik dla regionu!", "Był zielony gród jest pył i smród!" czy "Były Strzemieszyce są Śmieciowice”. Zapowiadają jednak, że to nie koniec.
- Dowiadujemy się, że przyjeżdżają do nas nowe śmieci, a to tak naprawdę nowe zagrożenie dla nas - mówi Grzegorz Walotek, uczestnik protestów. 70 ton niebezpiecznych odpadów, które płyną do Polski z Salwadoru, ma trafić do lokalnego zakładu utylizacyjnego należącego do firmy Sarpi.
"Były Strzemieszyce są Śmieciowice”
Perspektywa przywozu odpadów z Salwadoru to jednak nie jedyny problem mieszkańców Strzemieszyc. Jak sami przyznają, ich dzielnica staje się "wysypiskiem śmieci". – Jest tu już mielarnia i huta szkła, a w planach jest także budowa kompostowni. Jako dzielnica jesteśmy bardzo obciążeni. Jeszcze kilka lat tego procederu i poumieramy – denerwuje się Walotek. - Jesteśmy informowani, że wszystko jest "OK", ale tak nie jest - przekonuje.
Skutkiem nagromadzenia zakładów przemysłowych jest duże stężenie pyłu w okolicy. - Nam towarzyszą wszelakiego rodzaju pyły, a Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach odpowiada nam, że nie może ustalić konkretnego emitenta pyłów, tak jest ich tu dużo - zwraca uwagę Jacek Sobczyk ze Stowarzyszenia Samorządne Strzemieszyce, jeden z organizatorów protestów.
Z koeli Piotr Matyjasik, inny mieszkaniec Strzemieszyc dodaje, że "to środowisko jest tak zanieczyszczone, że dzieci od urodzenia cierpią na różnego rodzaju alergie". - Jeśli nic nie zrobimy w kierunku ochrony środowiska i nas mieszkańców, trzeba będzie się wyprowadzić się z rejonu, bo zanieczyszczenie jest bardzo duże - podsumował.
Toksyczna niespodzianka
13 listopada niebezpieczne materiały wyruszyły ze składowiska w regionie San Luis Talpa do portu w Acajutla. Specjalny konwój aut poprowadziła sama minister Środowiska Lina Pohl.
Magda Gosk z Wydziału Transgranicznego Przemieszczania Odpadów Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska potwierdza, że zgoda na transport niebezpiecznych odpadów z Salwadoru została wydana na okres od 20 października do 31 grudnia, a statki z kontenerami zawierającymi odpady już płyną.
Śmieci jeszcze w tym roku mają trafić do portu w Gdyni. Tam, zgodnie z procedurami, odbierze je i skontroluje Izba Celna w Gdyni. Nie wiadomo jednak kiedy dokładnie statki wpłyną do portu.
Potem kontenery zostaną przetransportowane na Śląsk. Nie podoba się to nie tylko mieszkańcom, ale i władzom miasta: - Dlaczego Główny Inspektor Ochrony Środowiska pozwala na sprowadzanie do Polski odpadów z drugiego końca świata? - dopytuje prezydent Dąbrowy Górniczej, Zbigniew Podraza i prosi o wyjaśnienia: - Oczekuję od GIOŚ podania do publicznej wiadomości informacji o procedurze zabezpieczenia transportu, sposobie transportu oraz procedurach awaryjnych na wypadek zdarzeń, jakie mogą zaistnieć w czasie transportu pestycydów na terytorium Polski. W jego opinii nie ma jednak obaw do niepokoju. - Firma mająca zająć się utylizacją jest odpowiednio do tego przygotowana, więc myślę że powinniśmy być spokojni – powiedział w rozmowie z TVN24.
Transport z Salwadoru to około 72 tony odpadów, na które składa się 21 ton odpadów ciekłych spakowanych w beczki, 46 ton odpadów stałych i 4 tony opakowań. Przetarg na ich utylizacje wygrała działająca od kilkunastu lat w Dąbrowie Górniczej firma Sarpi. - Te substancje są niebezpieczne, ale tylko jeśli nie są unieszkodliwione, a my jesteśmy w stanie to zrobić w sposób w pełni zabezpieczający środowisko i ludzi – uspokaja Barbara Farmas, wiceprezes zarządu spółki. - Nie ma zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi – zapewnia.
Toksyczne odpady mają trafić do zakładu w Dąbrowie Górniczej:
Do Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: rf / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice