Wjechał w tył poprzedzającej go ciężarówki, która się zatrzymała. 32-letni kierowca zginął na miejscu. - Nie wiadomo, czy zasnął. Biegły oceni, z jaką jechał prędkością - mówi policjant. W tym roku na przebudowywanym 80-kilometrowym odcinku krajowej jedynki doszło już do ponad 500 kolizji i wypadków.
Czwartek, około godziny 14. Na drodze krajowej numer 1 w Bogusławicach w powiecie częstochowskim 51-letni kierowca cysterny patrzy w boczne lusterko. Widzi dym, wydobywający się z jego auta - tak to przedstawi śledczym. - Skupił się na tym i ta chwila nieuwagi doprowadziła do wypadku - ocenił Krzysztof Budzik z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Poniedziałek, 4.15 nad ranem. Szczepocice Rządowe przy tej samej trasie, w powiecie radomskim, 12 kilometrów od Bugusławic. 32-latek za kierownicą dostawczego iveco wjeżdża w ciężarówkę scania, która - według ustaleń policji - zatrzymała się na czerwonym świetle. Już nie wyjaśni, jak to się stało. Zmarł na miejscu. Kabina jego samochodu była zmiażdżona. - Może zasnął. Biegły z zakresu ruchu drogowego i wypadków wyjaśni, z jaką jechał prędkością - mówi Włodzimierz Czapla z policji w Radomsku.
Do obu wypadków doszło na przebudowywanym odcinku DK1.
Można 70 na godzinę. Jadą nawet 130
Krajowa "jedynka" łączy północ Polski z południem. W drugiej połowie 2016 roku rozpoczęła się przebudowa 80-kilometrowego odcinka od Częstochowy do Tuszyna pod Łodzią. Trasa ma spełniać standardy autostrady, czyli w każdym kierunku będzie miała po trzy pasy plus awaryjny.
Przekształcanie DK1 w A1 odbywa się, jak mówią drogowcy, "pod ruchem", czyli trasa nie została zamknięta dla kierowców. Ale muszą oni liczyć się z utrudnieniami. W zależności od miejsca prowadzonych robót, w jednym kierunku są dwa pasy ruchu, w przeciwnym - jeden. Wprowadzono ograniczenia prędkości. Na śląskim odcinku, o długości 16 kilometrów, można jechać 60 kilometrów na godzinę. Na łódzkim - 70.
- Przejechałem dzisiaj ten odcinek. Kierowcy jadą na złamanie karku, nawet 130 na godzinę - mówi Maciej Zalewski, rzecznik łódzkiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Prawie 500 zdarzeń w tym roku
Według statystyk policji tylko w tym roku na śląskim odcinku doszło do 183 kolizji i siedmiu wypadków. Na łódzkim, odpowiednio, 301 i pięciu.
Był to najtragiczniejszy wypadek na przebudowywanym odcinku. DK 1
Ale kolizja z 15 listopada 2019 roku w Madalinie niedaleko Mykanowa przysporzyła drogowcom sporo pracy. Po szóstej rano kierowca ciężarówki uderzył w tył drugiej, która przewoziła płynny asfalt. Uderzenie spowodowało rozszczelnienie cysterny i masa bitumiczna wylała się na drogę. Sprzątanie trwało około sześc godzin.
Dziennikarz TVN Turbo po wypadku w Bugusławicach komentował na antenie TVN 24, że przyczyną kolizji jest zła organizacja ruchu. Mówił, że pasy są wąskie, a kierowcy przesuwają samochodami rozdzielające je plastikowe bariery, tak zwane separatory drogowe. Jego zdaniem, separatory powinny być wypełnione wodą lub piaskiem, a często są puste i przez to lekkie. Przesunięte, jeszcze bardziej zawężają drogę i powodują awaryjne hamowanie.
- Na śląskim odcinku bariery są metalowe i zakotwiczone w drodze - mówi Dorota Marzyńska-Kotas, rzeczniczka śląskiego oddziału GDDKiA.
Zdaniem Macieja Zalewskiego bariery celowo nie są obciążane, by robotnicy mogli je przestawiać dla przejazdu maszyn budowlanych. - Wykonawca zarejestrował zdarzenie, jak kierowca lawety, czyli doświadczony, zawodowy, zdjął trzy separatory i wyrzucił do rowu, żeby zawrócić - mówi.
Uważa, że do zdarzeń drogowych przyczynia się brawura kierowców: - Zapominają, że są na placu budowy.
- Ogólnie przyczyną zdarzeń jest niedostosowanie prędkości do prędkości auta poprzedzającego. Kierowcy nie zwracają uwagi na znaki drogowe, informujące o zmianie organizacji ruchu - mówi Marta Kaczyńska, rzeczniczka policji w Częstochowie.
Uwaga, wyrwa
Przebudowa potrwa do 2022 roku. Ale już za pół roku w każdą stronę mają być po dwa pasy ruchu - GDDKiA zapewnia, że kierowcy będą mogli przenieść się ze starego śladu drogi na właśnie budowaną nitkę.
Na razie policjanci i drogowcy zalecają omijanie kłopotliwego odcinka. Zwłaszcza że można tam uszkodzić auto. W lutym tego roku opisywaliśmy, jak w wyrwie w drodze na wysokości miejscowości Kruszyna na pasie z Radomska do Częstochowy co najmniej jedenastu kierowców w ciągu kilku godzin straciło koła.
- Ta droga jest jak szwajcarski ser. Auto miota się w koleinach. To niebezpieczne, można zahaczyć innego kierowcę. Jak się tędy jedzie, trzeba się modlić - mówił nam jeden z poszkodowanych kierowców.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Radomsku