Prokuratura w Pszczynie już wie, do kogo należał seat, który spłonął doszczętnie w miejscowości Studzienice. Zachowała się bowiem jedna z tablic rejestracyjnych. W środku na miejscu kierowcy znaleziono zwęglone zwłoki mężczyzny. Teraz zlecono badania DNA, które mają potwierdzić, kim był. Pożar wybuchł w pobliżu cmentarza, pod lasem, daleko od głównej drogi.
Prokuratora Rejonowa w Pszczynie wszczęła śledztwo w kierunku artykułu 155 Kodeksu karnego, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny, którego zwęglone zwłoki śledczy ujawnili we wraku seata w poniedziałek w miejscowości Studzienice.
Jak informowała nas wczoraj Jadwiga Śmietana, rzeczniczka policji w Pszczynie, samochód spłonął doszczętnie. Nie było wiadomo, kim jest ofiara. Pozostaje to tajemnicą, ale pojawił się trop.
- Zachowała się tablica rejestracyjna. Na podstawie tych numerów ustalono właściciela pojazdu - mówi Marta Kuc, zastępczyni prokuratora rejonowego w Pszczynie. Na tym etapie śledztwa nie ujawnia żadnych informacji na temat właściciela. Nie wiadomo jeszcze, czy to on zginął w pożarze.
Teraz prokuratura zleci badania porównawcze DNA zmarłego mężczyzny i właściciela seata.
Zwęglone zwłoki w spalonym aucie na odludziu naprzeciw cmentarza
Do tragedii doszło w poniedziałek, 14 lutego po godzinie 10. Służby zostały powiadomione o pożarze samochodu w Studzienicach w powiecie pszczyńskim. - Po zakończeniu akcji gaśniczej w środku auta ujawniono zwęglone zwłoki mężczyzny. Siedział na miejscu kierowcy - mówiła wczoraj Śmietana.
W poniedziałek wiadomo było tylko, jakiej marki był pojazd.
Nie był to skutek zdarzenia drogowego
Śledczy wyjaśniają, jak doszło do tragedii. Jak przekazała wczoraj Śmietana, pożar nie był skutkiem zdarzenia drogowego. - Seat stał na odludziu, pod lasem, daleko od drogi głównej, czyli ulicy Jana Pawła II - wyjaśniała rzeczniczka.
Od Jana Pawła II biegnie prostopadła droga, przy której jest cmentarz parafialny, a naprzeciw nieutwardzone miejsce, służące zwyczajowo do parkowania. Właśnie na tym dzikim parkingu znaleziono spalony samochód.
Prokurator Marta Kuc: - Na razie nie ma podejrzeń, by do zdarzenia przyczyniły się osoby trzecie.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja