Od ponad trzech lat toczy się sprawa manifestacji narodowców. Prokuratura umorzyła postępowanie. Teraz Sąd Najwyższy, podzielając zdanie sędziego z Katowic, zdecydował, że subsydiarny akt oskarżenia w sprawie wieszania zdjęć europosłów na symbolicznych szubienicach rozpozna Sąd Okręgowy w Krakowie.
- Sąd Najwyższy podjął decyzję o przekazaniu sprawy do Krakowa, podzielając argumentację katowickiego sądu okręgowego i wskazując na dobro wymiaru sprawiedliwości – powiedział w środę pełnomocnik europosłów mec. Józef Marcinkiewicz. Jak dodał, decyzja Sądu Najwyższego nie jest zaskarżalna.
"Ciekawe komu dalej podrzucą ten gorący kartofel?"
"Prawie 4 lata to za mało, by ukarać winnych zarejestrowanej przez policję +egzekucji+ europosłów. Słyszeli o niej już wszyscy w Polsce i za granicą. Sprawę Sąd Najwyższy wysyła do Krakowa, a rzecz działa się w Katowicach. Ciekawe komu dalej podrzucą ten (dla nich) gorący kartofel?" – napisała europosłanka Róża Thun na Twitterze – jedna z osób, których zdjęcie zawieszono na szubienicy.
Sędzia z Katowic, który w maju zwrócił się do Sądu Najwyższego, w obszernym uzasadnieniu zwrócił między innymi uwagę, że jeden z oskarżonych, Jakub K., w czasie, gdy mała miejsce manifestacja, był asystentem sędziego w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach, sam sędzia był w tym czasie delegowany do orzekania w tym samym sądzie.
Kiedy okazało się, że brał udział w manifestacji, sędziowie Sądu Apelacyjnego, w podjętej wówczas uchwale domagali się rozwiązania stosunku pracy z K. W ocenie sędziego, który wystąpił do Sądu Najwyższego, to wszystko może w opinii publicznej budzić wątpliwości do obiektywizmu Sądu Okręgowego w Katowicach.
Prokuratura umarza postępowania
Sprawa dotyczy zorganizowanej w listopadzie 2017 r. w Katowicach demonstracji środowisk narodowych. Jej uczestnicy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia sześciorga europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce. Wcześniej katowicka prokuratura, która prowadziła śledztwo w tej sprawie pod kątem art. 119 Kodeksu karnego - czyli stosowania groźby bezprawnej z powodu przynależności politycznej - umorzyła je, nie dopatrując się przestępstwa (taka sama kwalifikacja, z art. 119, została przyjęta w subsydiarnym akcie oskarżenia).
O umorzeniu postępowania w tej sprawie - z uwagi na brak znamion czynu zabronionego - Prokuratura Okręgowa w Katowicach poinformowała w połowie listopada 2020 roku - była to już druga taka decyzja katowickich śledczych. Po pierwszej, zaskarżonej przez pełnomocnika europosłów, sąd nakazał kontynuowanie postępowania. Zdaniem śledczych, przedstawiciele środowisk narodowych, którzy powiesili zdjęcia europosłów, nie popełnili przestępstwa.
W grudniu pełnomocnik europosłów przekazał, że zaskarżył tamto postanowienie do Prokuratury Regionalnej w Katowicach - zgodnie z nowymi przepisami, wyznaczającymi taką ścieżkę odwołania. Już wówczas zapowiadał, że w przypadku nieuwzględnienia zażalenia, zostanie złożony subsydiarny akt oskarżenia przeciwko uczestnikom demonstracji. W styczniu PR nie uwzględniła zażalenia i utrzymała decyzję o umorzeniu w mocy.
Umarzając w listopadzie 2020 r. - już po raz drugi - śledztwo prokuratura okręgowa podawała, że w postępowaniu przeprowadzono wszystkie czynności wskazane przez Sąd Okręgowy w Katowicach, który uchylił poprzednie postanowienie o umorzeniu - przesłuchano kilkudziesięciu funkcjonariuszy policji oraz Straży Miejskiej zabezpieczających manifestację.
"Przeprowadzona po wykonaniu uzupełniających czynności całościowa analiza zebranego w sprawie materiału dowodowego wykazała, iż w sprawie zasadnym jest umorzenie postępowania. Podstawą umorzenia jest brak znamion czynu zabronionego" – podała wówczas prokuratura w komunikacie.
Zdjęcia europosłów na szubienicach
Parlament Europejski przyjął w połowie listopada 2017 r. rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności. Parlament Europejski wyraził między innymi zaniepokojenie proponowanymi zmianami w przepisach dotyczących polskiego sądownictwa, które "mogą strukturalnie zagrozić niezawisłości sądów i osłabić praworządność w Polsce". W dokumencie znalazł się też apel Parlamentu Europejskiego do polskiego rządu, by potępił - jak napisał Parlament Europejski - ksenofobiczny i faszystowski Marsz Niepodległości.
Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS, SLD wstrzymało się od głosu, eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Większość PO wstrzymała się od głosu, ale sześciu europosłów poparło ten dokument. Byli to: Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Róża Thun (w połowie maja br. oświadczyła, że opuszcza PO). To ich zdjęcia uczestnicy manifestacji zawiesili na szubienicach.
Podczas śledztwa przesłuchano w charakterze świadków uczestników i organizatorów manifestacji oraz funkcjonariuszy policji, Straży Miejskiej, a także pokrzywdzonych europosłów. Mówili oni, że po happeningu otrzymywali maile i telefony kierowane do ich biur poselskich zawierające treści znieważające lub o charakterze gróźb. Uważają, że uczestnicy zgromadzenia powinni byli usłyszeć zarzuty. Zarzucali też śledczym opieszałość, skarżyli się na przewlekłość postępowania.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Silesia Flesh TVS