Trudna sytuacja śląskich szpitali powiatowych. Ciągłe braki kadrowe odbijają się na kondycji placówek, ale to tylko jeden z wielu problemów gnębiących służbę zdrowia. Brak specjalistów powoduje, że pacjenci muszą czekać w długich kolejkach. Niedoszacowanie wycen procedur skutkuje coraz większymi długami. Są też obawy, że nowy rząd nie weźmie pod uwagę głosu szpitali powiatowych w planie naprawy coraz gorszej sytuacji w polskim lecznictwie.
Szpitale powiatowe są na pierwszej "linii frontu". To tam najczęściej w pierwszej kolejności trafiają pacjenci po pierwszą pomoc. Kierownicy placówek od lat alarmują, że sytuacja szpitali powiatowych jest kiepska, brakuje pieniędzy i personelu - zarówno lekarzy, jak i pielęgniarek, a ci, którzy leczą i tam pracują, są w "zaawansowanym" wieku. Sytuacja nie ulega poprawie, mimo że pieniędzy w systemie jest więcej.
Jest więcej pieniędzy i lekarzy, ale sytuacji to nie poprawia
W 2016 roku w budżecie polskiej służby zdrowia były 83 miliardy złotych, w tym roku to już 185 mld zł. Mimo tego - jak podkreślił na antenie TVN24 reporter stacji Jerzy Korczyński - szpitale leczą mniej pacjentów, a największy problem mają placówki powiatowe.
Więcej kształci się też lekarzy: w 2016 roku naukę zawodu rozpoczęło 10 tysięcy osób, w tym roku prawie dwa razy więcej - 10 tysięcy, ale jak przekazał reporter TVN24 powołując się na informacje od menadżerów służby zdrowia, jakość wyszkolenia tych lekarzy "będzie pozostawiała wiele do życzenia", dlatego że spora część uczelni nie ma własnego prosektorium, a niektóre nie mają dostępu do szpitali klinicznych.
"Zarządzają kryzysem zamiast szpitalami"
- Tutaj jest duża rola dyrektorów, którzy nie zarządzają dzisiaj szpitalami, a zarządzają permanentnym kryzysem i udaje się jeszcze dzisiaj utrzymać status quo naszych szpitali. Mówię tu o naszych szpitalach powiatowych, które są na tak zwanej pierwszej linii frontu - powiedział na antenie TVN24 Władysław Perchaluk, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego.
- Czy wytrzymamy do końca roku i jak rozpocznie się przyszły rok, to wszystko będzie zależało od tego jak - mam nadzieję - nowe ministerstwo podejdzie do finansowania szpitali powiatowych - dodał.
Spirala zadłużenia
Kluczowa wydaje się wycena procedur. Dyrektor Szpitala Powiatowego w Mysłowicach mówi wprost, że na większości pacjentów po prostu traci. - O ile dostanie z NFZ 2000 złotych za pacjenta, to leczenie i utrzymanie tego pacjenta w szpitalu kosztuje go średnio 2700, więc wpada w spiralę zadłużenia. Do tego dochodzą ustawowe podwyżki dla personelu i okazuje się, że nagle ma straty w budżecie dwa miliony złotych, co jest ogromną dziurą, której nie ma skąd "zasypać" - przekazywał na antenie TVN24 Jerzy Korczyński.
"Dramatyczna sytuacja zagrożenia"
Jak podkreśla Grzegorz Nowak, dyrektor Szpitala Powiatowego nr 2 w Mysłowicach, problemy szpitali bezpośrednio przekładają się na bezpieczeństwo pacjentów. - Tu już nie chodzi o kolejki, to jest dramatyczna sytuacja zagrożenia możliwości udzielania świadczeń pacjentom, którzy ich potrzebują w pierwszym rzędzie, to znaczy tych, którzy są przywożeni przez karetki pogotowia, którzy trafiają na izby przyjęć, szpitalne oddziały ratunkowe - zwrócił uwagę na antenie TVN24.
Dodał, że "lekarze się starzeją i jest coraz mniej rąk do pracy". - Fizycznie brakuje po prostu lekarzy - powiedział Nowak.
- Jak mówią lekarze, niedoszacowanie wycen procedur to największy problem w odniesieniu do szpitali powiatowych. Mają nadzieję, że nowy rząd jeszcze raz prześwietli sytuacje szpitali powiatowych, które są w kryzysie - podsumował reporter TVN24 Jerzy Korczyński.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock