Sąd aresztował w czwartek na trzy miesiące 39-letniego kierowcę Rafała K., który w miniony weekend w Rędzinach koło Częstochowy z dużą prędkością wyprzedzał kolumnę samochodów na przejściu dla pieszych i omal nie potrącił znajdujących się tam osób. Wcześniej prokuratura postawiła mu dwa zarzuty.
Informację o areszcie przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek. Jak informował prokurator Ozimek, podejrzanemu przedstawiono wcześniej dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy narażenia czwórki pieszych, w tym dwojga dzieci, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a drugi jest związany z naruszeniem sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Miał dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych
Rafał K. był już karany. Jak powiedział Ozimek, w 2011 roku skazany został na siedem lat i sześć miesięcy pozbawienia wolności za spowodowanie śmiertelnego wypadku oraz ucieczkę z miejsca zdarzenia. Był wtedy pod wpływem alkoholu. Sąd orzekł mu wówczas dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Rok wcześniej był skazany za prowadzenie roweru pod wpływem alkoholu.
"Zacząłem trąbić, myślałem o bezpieczeństwie tej rodziny"
W niedzielę wieczorem w Rędzinach pod Częstochową czteroosobowa rodzina pokonywała przejście dla pieszych na ulicy Wolności - fragmencie drogi krajowej 91. Rodzice prowadzili rowery z dzieckiem na bagażniku, drugie dziecko jechało na hulajnodze.
Pan Maciej, który akurat wracał autem z Łodzi do Częstochowy zobaczył ich jeszcze na chodniku i jako pierwszy ze sznura zbliżających się samochodów zwolnił, by ich przepuścić. Widać to na monitoringu. Kierowca zatrzymał się, a za nim kolejne trzy samochody. Pan Maciej obserwował ich w lusterku.
- Ale widziałem z daleka, że czwarty samochód zaczął wyprzedzać z bardzo dużą prędkością, zacząłem trąbić. Myślałem tylko o bezpieczeństwie rodziny na przejściu - opowiada pan Maciej. - Matka pierwsza weszła na przejście. Dziecko weszło później. Dopiero gdy zacząłem trąbić, to matka się zatrzymała. Ale dziecko na hulajnodze nie zdążyło od razu wyhamować.
Na nagraniu z monitoringu widać, że chłopiec przejechał na hulajnodze pierwszy pas jezdni i gdy był już na drugim, rozpędzony samochód uderzył w hulajnogę, wyrywając mu ją spod nóg. Chłopiec odskoczył i nic mu się nie stało.
- To był ogromny szok, ogromne emocje. Niezbyt długo mam prawo jazdy i to była pierwsza taka sytuacja - opowiada pan Maciej. - Matka była w szoku i nie mogła dojść do siebie, widziała jak jej dziecko omal nie zginęło. Dziecko płakało i to tak histerycznie. Chłopiec w ogóle nie zrozumiał co się stało, zaczął płakać i przepraszać mamę tak jakby on coś złego zrobił.
Zatrzymany cztery dni później
Nagranie z groźnego zdarzenia udostępnił najpierw urząd gminy w Rędzinach, a wczoraj policja. Poszukiwała kierowy volkswagena, który wyprzedzając na przejściu i jadąc pod prąd omal nie potrącił dziecka. Nie zatrzymał się po zdarzeniu.
- Stworzył realne i bezpośrednie zagrożenie dla pieszych znajdujących się na przejściu. Na szczęście w tym zdarzeniu nikt nie ucierpiał – mówiła podkomisarz Sabina Chyra-Giereś, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.
Kierowcę udało się zatrzymać w środę po południu. - Naraził pieszych na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, został zatrzymany i trafi do policyjnego aresztu – mówiła Chyra-Giereś.
Wójt walczy o fotoradar
Jak mówią mieszkańcy Rędzin, do podobnych zdarzeń dochodzi w tym miejscu często. Wójt gminy w rozmowie z nami powiedział, że w ciągu ostatnich pięciu lat doszło tutaj do ponad 150 niebezpiecznych sytuacji na drodze krajowej nr 91.
- Przeprowadziliśmy kilka rozmów w sprawie fotoradarów, ale niestety zawsze wszędzie liczy się statystyka: musi być ofiara śmiertelna, jakaś liczba ofiar śmiertelnych i dopiero wtedy pojawia się czarny punkt na mapie. W tym roku mamy jedną ofiarę śmiertelną – mówi Paweł Militowski, wójt gminy Rędziny.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Urząd Gminy w Rędzinach