Strażacy pojechali gasić pustostan. Okazało się, że w środku był 43-letni mężczyzna. Płonął. - Brat mnie podpalił - miał powiedzieć policjantom. W tym samym dniu zatrzymano 29-latka. Ma zarzut usiłowania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Budynek płonął w Parku Górnik w Siemianowicach. Strażacy byli na miejscu po 6 minutach od zgłoszenia.
- Pożar był niewielki, bo został szybko zauważony, a strażacy akurat byli w pobliżu i mieli dobry dojazd na miejsce - mówi Marcin Wyrzykowski, rzecznik PSP w Siemianowicach.
Gdyby nie te okoliczności, 43-letni mężczyzna mógłby spłonąć. Strażacy znaleźli go w pustostanie. Jak mówią, miał problem z samodzielnym poruszaniem się. Płonął. Wezwali pogotowie i policję.
- Powiedział, że to brat go podpalił. Mieli pokłócić się o pieniądze - mówi Tatiana Lukoszek, rzeczniczka policji w Siemianowicach.
29-latek żądał pieniędzy od starszego brata, a ten nie chciał z nim rozmawiać na ten temat. - Wtedy młodszy zagroził, że go podpali i spełnił groźbę - dodaje Lukoszek.
Mężczyzna podpalił materac, na którym leżał starszy brat, a także jego kołdrę i wyszedł z pustostanu.
Starszy w szpitalu, młodszy w areszcie
Policjanci już po kilkudziesięciu minutach zatrzymali podpalacza. Według ich ustaleń obaj bracia są bezdomni i w chwili zdarzenia byli pijani.
43-latek ma poparzone nogi, jest w szpitalu.
29-latek w poniedziałek stanął przed prokuratorem. Ze względu na brutalność swojego działania usłyszał on zarzut usiłowania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu nawet dożywotnie więzienie.
Siemianowicki sąd zastosował wobec zatrzymanego trzymiesięczny areszt. Wcześniej 29-latek odbywał już karę pozbawienia wolności.
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja