Wybuch i pożar w kopalni Pniówek w Pawłowicach zabił cztery osoby. Siedem osób jest wciąż poszukiwanych, ponad 20 rannych, wielu ciężko poparzonych. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach wszczęła w środę śledztwo w sprawie nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach w postaci wybuchu, które skutkowało śmiercią.
Gliwicka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie katastrofy w kopalni Pniówek w Pawłowicach, gdzie minionej nocy doszło prawdopodobnie do dwóch wybuchów metanu. Według dotychczasowych informacji, w wyniku wypadku zginęły cztery osoby.
W kopalni trwa akcja ratownicza, której celem jest odnalezienie siedmiu pozostających w wyrobiskach zaginionych - wynika z informacji Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), do której należy kopalnia.
Prokuratura zabezpiecza dokumentację
Karina Spruś z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach powiedziała, że wszczęte w środę postępowanie będzie prowadzone pod kątem artykułów 163 i 220 Kodeksu karnego.
Jak wynika z przyjętej przy wszczęciu śledztwa kwalifikacji, chodzi o nieumyślne sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach w postaci wybuchu, które skutkowało śmiercią. Artykuł 220 Kk mówi natomiast o niedopełnieniu obowiązków w zakresie bhp i narażeniu w ten sposób pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
- Na miejscu są wykonywane czynności pod nadzorem prokuratora. Już na tym etapie zabezpieczana jest dokumentacja. Te prace są oczywiście warunkowane trwającą akcją ratunkową - nie możemy wykonywać czynności, które by ją w jakikolwiek sposób zakłócały - zaznaczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Joanna Smorczewska.
Niezależnie od prokuratury przyczyny i okoliczności wypadku będzie wyjaśniał Wyższy Urząd Górniczy. Śledczy będą korzystali z dokumentacji i ustaleń nadzoru górniczego w prowadzonym przez siebie postępowaniu.
Nocny wybuch i zapalenie metanu, cztery osoby nie żyją
W środę kwadrans po północy w kopalni Pniówek doszło do wybuchu i zapalenia metanu. Zgodnie z informacjami Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia, w rejonie ściany N-6 na poziomie 1000 metrów było 42 pracowników.
W czasie, gdy w rejonie akcji przebywały dwa zastępy ratowników, poszukujące trzech pracowników, doszło do kolejnego, wtórnego wybuchu. JSW informowała następnie o dziesięciu poszkodowanych lub poszukiwanych pracownikach i ratownikach. Do godz. 11 kopalniany lekarz stwierdził zgon trzech poszkodowanych, jeden z rannych zmarł też w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
W szpitalach około 20 osób, najbardziej poparzeni - w oparzeniówce
Według informacji ratowników do godzin przedpołudniowych do szpitali przewieziono ok. 20 osób. Ranni w średnio ciężkim stanie trafili do szpitali w Rybniku, Jastrzębiu-Zdroju, Żorach i Wodzisławiu Śląskim. Najmocniej poparzeni zostali przewiezieni do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Jeden z nich - śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
W środę rano na miejscu były dwa śmigłowce LPR, jednak pogoda nie pozwoliła na start jednej maszyny; tego rannego przewieziono ambulansem do Centrum Urazowego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu. Ratownicy relacjonowali, że poszkodowani mieli oparzenia, ale też inne urazy ciała, w tym złamania. Obrażenia niektórych poszkodowanych zostały zaopatrzone na miejscu; te osoby wróciły już do domów.
Zgodnie z informacjami spółki do akcji ratowniczej skierowano 13 zastępów, ponad 60 osób. W sztabie akcji pracują m.in. przedstawiciele zarządu JSW oraz Wyższego i Okręgowego Urzędu Górniczego. Rodziny poszkodowanych górników zostały objęte opieką psychologów.
Źródło: PAP