Pijany kierowca, który 10 sierpnia jechał wężykiem po krajowej jedynce usłyszał zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, a policjanci, którzy nie przyjęli tego zgłoszenia od innego kierowcy nie pracują już przy telefonie alarmowym. - Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć - zaznacza Joanna Lazar, rzeczniczka policji w Częstochowie.
Prokuratura rejonowa Częstochowa Północ przedstawiła 52-letniemu Remigiuszowi S. zarzut bezpośredniego sprowadzenia niebezpieczeństwa w ruchu lądowym, a także prowadzenia w stanie nietrzeźwości. Grozi za to nawet 12 więzienia.
25-kilometrowy rajd Remigiusza S. za kierownicą forda 10 sierpnia po krajowej "1" śledził inny kierowca i dwukrotnie zawiadomił policję. Nagrał też zdarzenie i wysłał na Kontakt24.
Jednak policjanci, którzy przyjmowali zgłoszenie, nie zareagowali. Kierowca forda został zatrzymany dopiero po trzech dniach.
Jechałem wężykiem, bo byłem pijany
S. w chwili zatrzymania był pijany. - Przyznał się przed policją i prokuraturą do przedstawionego zarzutu i wyjaśnił, że wypił wtedy znaczną ilość alkoholu, a samochód prowadził sam - mówi Tomasz Ozimek z prokuratury okręgowej w Częstochowie.
Wobec Remigiusza S. zastosowano poręczenie majątkowe i dozór policyjny. Za jazdę slalomem grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat. A przez to, że jechał pod wpływem alkoholu, sąd może podnieść ten wyrok o połowę.
Prokuratura sprawdza też, czy kierowca forda mia prawo jazdy, czy nie zostało mu odebrane za inne przestępstwa drogowe.
Czy policjanci popełnili przestępstwo?
W związku z doniesieniami mediów o niewłaściwym postępowaniu policjantów prokuratura zajęła się również tą sprawą. - Prokurator dokonał wstępnej analizy materiałów złożonych przez policję. Zachowanie policjantów było niewłaściwie, ale na obecnym etapie dowody nie pozwalają na jednoznaczne twierdzenie, że było to przestępstwo niedopełnienia obowiązków przez policjantów - mówi Ozimek.
Policja prowadzi własne, wewnętrzne postępowanie dyscyplinarne wobec funkcjonariuszy.
- Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć. Komendant policji podjął decyzje o przesuniecie policjantów na inne stanowiska i powierzenie innych obowiązków niż z obsługa telefon alarmowych - mówi Joanna Lazar, rzeczniczka śląskiej policji.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice