- Nie jestem z tego dumna, nie to było moim zamiarem, ale to był akt rozpaczy - tłumaczyła w rozmowie z TVN24 mieszkanka wsi Cudków, która odpiłowała 4,5-metrowy metalowy krzyż stojący przed jej domem. Wraz z otaczającym płotkiem przeniosła go i ukryła na terenie swojej posesji. Jak twierdzi policja, kobiecie przeszkadzały zbiorowe modlitwy pod krzyżem.
Policjanci z Koniecpola otrzymali zgłoszenie o kradzieży metalowego krzyża o wysokości 4,5 metra w Cudkowie w gminie Dąbrowa Zielona, ok. 40 km od Częstochowy. Gdy dotarli na miejsce, pies tropiący zaprowadził ich do zguby ukrytej na terenie pobliskiej posesji. Jej 57-letnia właścicielka przyznała, że osobiście odpiłowała krzyż za pomocą piłki do metalu, a następnie przeniosła. Odmówiła oddania skradzionych przedmiotów funkcjonariuszom.
"Nie chodzi o względy religijne"
Policja poinformowała w oficjalnym komunikacie, że powodem takiego działania kobiety były przeszkadzające jej zbiórki mieszkańców pod krzyżem i ich głośne modlitwy. 57-latka twierdzi jednak, że nie o względy religijne tutaj chodzi. - Ja po prostu tego krzyża nie uznaję. Moim zdaniem, nie był nawet poświęcony, a oskarża się mnie w tej chwili o profanację - mówi Halina Krzesicka.
Do śląskiej i częstochowskiej policji wysłała dzisiaj skargę na kłamliwe jej zdaniem informacje, które na jej temat zamieściła na swojej stronie internetowej policja w Częstochowie. - Bez zadawania jakichkolwiek pytań oskarżono mnie o kradzież - oświadcza.
57-latka twierdzi, że nie była przesłuchiwana przez policję. - Nie udzielałam żadnych informacji. Na stronie policji wyrok już wydano - żali się kobieta.
Rzeczniczka częstochowskiej policji deklaruje z kolei, że komunikat jest prawdziwy i nie zostanie zmieniony. - Opiera się na wstępnych ustaleniach. Nie ma tam żadnych danych, które mogłyby ją (Halinę Krzesicką) zidentyfikować. To, co pojawiło się w komunikacie, oparte jest na dokumentacji sporządzonej przez policjantów, którzy byli na miejscu - mówi Joanna Lazar.
"Nie jestem z tego dumna"
Halina Krzesicka opowiada, że krzyż postawił i ufundował w latach 60. jej dziadek. Początkowo był drewniany, ale kiedy z czasem zaczął niszczeć, mieszkańcy wsi postawili nowy, metalowy. Kobiecie już wtedy nie podobało się to, że - jak twierdzi - krzyż został zmieniony bez jej zgody.
Zaznacza, że 2 miesiące temu była u księdza, prosząc go o przeniesienie krzyża w inne miejsce. Denerwowało ją, że płot przy jej domu dwukrotnie został zniszczony przez zdobiące krzyż kobiety. - Ja nie jestem z tego dumna, nie to było moim zamiarem, ale to był akt rozpaczy - tłumaczy.
Działanie kobiety zostało wstępnie uznane za kradzież oraz obrazę uczuć religijnych. Za powyższe przestępstwa mieszkanka Cudkowa może trafić do więzienia nawet na 5 lat.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: PŁ, kg, ns//gak/i / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Paweł Sklaski