W piątek Anita rozmawiała z siostrą przez telefon. Była wtedy na przystanku tramwajowym. Następnego dnia miała z matką jechać do swoich dzieci, kupiła im prezenty. - Czemu mama nie przyjechała? - córka Anity zadzwoniła z płaczem do cioci w sobotę. Poszukiwania miały tragiczny finał.
31 stycznia śledczy znaleźli w mieszkaniu w Chorzowie ciało 31-letniej Anity K., zaginionej 11 stycznia. W mieszkaniu nikogo więcej nie było. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa, ale nikomu jeszcze nie stawia zarzutów.
Kobieta nie miała żadnego tytułu prawnego do tego lokalu. Ostatnio mieszkała w Bytomiu, a pochodziła z innego miasta na Śląsku, gdzie żyją jej rodzice.
- Policja zna personalia właściciela mieszkania i poszukuje osoby, która je wynajmowała, by wykonać z nią czynności procesowe. W tym zakresie nie mogę ujawniać żadnych okoliczności więcej - mówi Katarzyna Małecka-Kowalczyk, prokurator rejonowy w Chorzowie
- Nie wiemy, kto to jest - mówi siostra zmarłej. Anita rozeszła się z mężem, ojcem trójki swoich dzieci, a ostatnio spotykała się z mężczyzną z Bytomia, który jest pozbawiony wolności. Bytomska policja potwierdza te informacje. W sobotę miała odwiedzić dzieci w domu dziecka, w niedzielę partnera w więzieniu.
Anita K. wyszła po prezenty dla dzieci
W piątek 11 stycznia wyszła od rodziców, którzy widzieli ją wtedy ostatni raz. Tego dnia wieczorem rozmawiała jeszcze przez telefon z siostrą.
- Następnego dnia miała być u rodziców, miała jechać w sobotę z mamą do swoich dzieci - opowiada siostra.
Anita stała wtedy na przystanku tramwajowym, prawdopodobnie wracała do swojego mieszkania w Bytomiu.
- O 15 w sobotę zadzwoniła do mnie z domu dziecka córka siostry. Pytała z płaczem, czemu mama nie przyjechała. Skontaktowałam się z rodzicami. Od 10 nie odbierała od nich telefonu - opowiada dalej siostra.
To było niepokojące. Anicie ograniczono prawa rodzicielskie do trójki dzieci z powodu nadużywania alkoholu, ale starała się je odzyskać. Najstarsze ma 11 lat, najmłodsze - trzy. Zaczęła pracować, planowała remont mieszkania.
- Jak się umawiała, to zawsze była albo dzwoniła, czy pisała na messengerze, że nie przyjdzie - mówi siostra. Tym razem nie pojawiła się ani nie uprzedziła o tym.
- W sobotę o 9 widziała ją koleżanka. Siostra mówiła jej, że idzie do domu po prezenty dla dzieci, cieszyła się, że do nich jedzie. Ale chyba nigdy nie dotarła do swojego mieszkania, bo sąsiedzi jej nie widzieli.
Rodzina zgłosiła na policji zaginięcie.
Sekcja zwłok Anity K.
- Ciało znajdowało się w szafie w pomieszczeniu mieszkalnym. Ze względu na panującą temperaturę, która utrzymywała się w tym czasie na poziomie około zera stopni - było zachowane w bardzo dobrym stanie, dlatego trudno jest ustalić datę zgonu. Ujawniono niewielkie obrażenia na ciele denatki, jednak nie wskazują one na mechanizm nastąpienia śmierci - mówi prokurator Katarzyna Małecka-Kowalczyk.
W poniedziałek 4 lutego odbyła się sekcja zwłok, która wciąż nie odpowiedziała na pytanie o przyczyny zgonu. Prokurator: - Brane są pod uwagę różne koncepcje, jednak cały czas przyjmowane jest, że było to zabójstwo, a nie śmierć naturalna.
Konieczne są dalsze badania histopatologiczne i toksykologiczne.
Co z dziećmi Anity? Z informacji od rodziny wynika, że ich ojciec ma odebrane prawa rodzicielskie. Małecka-Kowalczyk informuje, że w tej sprawie będzie prowadzone osobne postępowanie, dotyczące zapewnienia małoletnim opieki prawnej, "by czuły się bezpieczne i znalazły godziwe warunki".
21 lutego podejrzany o jej zabójstwo został tymczasowo aresztowany. Grozi mu dożywocie. (http://www.tvn24.pl)
21 lutego podejrzany o jej zabójstwo został tymczasowo aresztowany. Grozi mu dożywocie. (http://www.tvn24.pl)
21 lutego podejrzany o jej zabójstwo został tymczasowo aresztowany. Grozi mu dożywocie. (http://www.tvn24.pl
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice