Zdjęcie rozkładu sygnalizacji świetlnej, zawieszonego na słupie ze światłami podbija internet. Prawda to czy żart? - To żart z podtekstem, bo na zielone w Bytomiu trzeba czekać, a potem szybko przebiegać po pasach, bo zaraz czerwone - odpowiadają aktywiści, którzy chcą odzyskać miasto dla pieszych.
Rozkład sygnalizacji świetlnej "zawisł" na pl. Wolskiego w Bytomiu.
"Sorry, muszę już lecieć, bo mi zielone o 13.15 ucieknie" - żartuje Natalia pod zdjęciem zamieszczonym na Facebooku.
Irek proponuje dopisać regulamin: "Przejście z sygnalizacją świetlną nieczynne w niedziele i święta. Najbliższe czynne przejście z sygnalizacją świetlną znajduje się we Wrocławiu."
Inni dopytują: " Ile kosztuje bilet na drugą stronę jezdni? A kanary są? A rozkład czerwonego?"
Pojawiają się anegdotki: "A gdzie Franek? - Nie ma. - Czemu? - Na Kamieńskiego wpadł pod czerwone, co jedzie o 16:23."
Domysły (na półserio): "Może to most zwodzony?"
I poważne pytania: "To jest prawdziwe? Gdzie taki porządek?"
Zdjęcie wprawia internautów w osłupienie. Prawda to czy żart? - dopytują w komentarzach.
Zielone na kilka sekund
To fotomontaż facebookowej społeczności Bytom Pieszy. - To żart z podtekstem - podkreśla autor fotomontażu.
Prawdziwa jest ulica, słup ze światłami stoi tam naprawdę i rzeczywiście istnieje problem z przedostaniem na drugą stronę ulicy. - Zielone zapala się rzadko, tylko na kilka sekund - mówi krótko Dobromir Kaźmierczak, założyciel profilu Bytom Pieszy.
Społeczność - kilka osób, w tym, co ważne, kierowcy - walczą o odzyskanie miasta dla pieszych. Zabawne fotomontaże to jedna z ich broni. To oni "umieścili" kanapę na wysepce, oddzielającej przejście dla pieszych. Połowę ulicy człowiek przebiegnie i znowu musi czekać.
Tyle fotomontaży. Reszta zdjęć społeczności Bytom Pieszy jest autentyczna.
Dzieci bawiące się przy krawężniku ulicy niektórych mogą przerażać. Nie Kaźmierczaka i jego przyjaciół. Oni uważają, że to naturalne (tym bardziej, że w pobliżu nie ma placów zabaw, na podwórzach parkują samochody, więc dzieci bawią się w superbohaterów na śmietnikach).
Na tych zdjęciach - ich zdaniem - nie powinno być barierek. Walczą ze wszędobylskimi barierkami w mieście. Chociaż z drugiej strony żartują - tym razem autentyczną fotografią - że gdyby nie barierki, człowiek pieszy nie miałby gdzie usiąść. Na przystanku przy wyremontowanej ul. Strzelców Bytomskich zapomniano o ławce.
Bytom Pieszy za cel postawił sobie zniesienie wyraźnych granic między przestrzenią pieszą i kołową. I podporządkowanie ruchu samochodowego pieszym.
Na razie społecznicy uważają, że przestrzeń organizowana jest wyłącznie dla samochodów, a pieszy jakoś musi się do niej dopasować. Jest lekceważony w mieście. - Też dlatego, że nie jest zorganizowany, nie tworzy lobby - mówi Kaźmierczak.
Kolejne zdjęciowe przykłady (prawdziwe):
Jak obliczyli społecznicy, na jednego bytomianina statystycznie przypadają miejsca siedzące: 2,00 w samochodzie i 0,03 w autobusie. "Znamienne - zaznaczają - że miejsc w samochodach jest dwukrotnie więcej niż samych bytomian".
Kaźmierczak: - Kiedyś, co widać np. na starych fotografiach, chodnik był tylko dla pieszych, a jezdnia przestrzenią wspólną dla pieszych i pojazdów. Dzisiaj jezdnia jest raczej tylko dla pojazdów, a chodnik przestrzenią wspólną dla pojazdów i pieszych.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Bytom pieszy/Facebook