O kolejny miesiąc przedłużono areszt matki ciężko pobitego czterolatka z Bytomia - informuje prokuratura. 28-latka jest podejrzana o podżeganie do zabójstwa, a jej partner - o usiłowanie go. Skatowany pod koniec grudnia chłopiec przebywa teraz w katowickim Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. Jak podają lekarze, ma niedowład czterech kończyn, nie mówi i prawdopodobnie nie widzi.
W sprawie skatowanego Kacpra zatrzymano w grudniu 28-letnią matka chłopca i jej 26-letniego partnera. Oboje zostali aresztowani, mężczyzna na trzy miesiące, kobieta na dwa. W czwartek – jak podaje bytomska prokuratura - kobiecie przedłużono areszt o kolejny miesiąc.
Oprócz matki i jej partnera, wśród zatrzymanych była również 65-letnia matka mężczyzny. Postawiono jej zarzuty: znęcania się nad czterolatkiem i nieudzielenia mu pomocy. W lutym doszedł do tego kolejny zarzut o znęcanie się - tym razem nad starszym bratem pobitego dziecka.
Usiłowanie zabójstwa i podżeganie do niego
Postawione w grudniu zarzuty, w lutym zostały częściowo zmienione. Mężczyźnie zarzut zmieniono na usiłowanie zabójstwa (poprzednio był podejrzany o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka), a kobiecie na podżeganie do zabójstwa dziecka (poprzednio było to nieudzielenie synowi pomocy).
- Materiał dowodowy pozwolił na zmianę tych zarzutów na usiłowanie zabójstwa i podżeganie do zabójstwa. Taka kwalifikacja wiąże się z kwestią zbadania poczytalności. Należy liczyć się także z obserwacją psychiatryczną. W ciągu około miesiąca prokurator będzie dysponował, na podstawie dokumentacji lekarskiej, pełną opinią i opisem mechanizmów, które spowodowały obrażenia u dziecka - tłumaczy Artur Ott z bytomskiej prokuratury rejonowej.
"Nie mówi, prawdopodobnie nie widzi"
Od 3 lutego czterolatek przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. - Ma niedowład spastyczny czterokończynowy, nie mówi, prawdopodobnie nie widzi. Słyszy. Dość dobrze reaguje na bodźce dotykowe - mówiła na konferencji zorganizowanej 20 lutego w szpitalu kierownik oddziału rehabilitacji neurologicznej Krystyna Stańczyk. GCZD poinformowało w czwartek PAP, że stan chłopca się nie zmienił.
Zdrowiem czterolatka i sytuacją jego rodzeństwa interesuje się wiele osób. Jak mówi Katarzyna Dębska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Bytomiu, z kraju i zagranicy przychodzą paczki z ubraniami, zabawkami, obuwiem, książkami. - Zaangażowanie ludzi jest ogromne. Dotąd przyszło ok. 400 paczek, mnóstwo osób pyta o zdrowie chłopca, a dzieci z przedszkola zrobiły dla niego album - opowiada Dębska.
Prokurator wstrząśnięty
Informacje o skatowanym Kacperku pojawiły się pod koniec grudnia ub. roku. Pogotowie ratunkowe, które zabrało dziecko z mieszkania przy ul. Zabrzańskiej w Bytomiu i przewiozło do szpitala, powiadomiło o sprawie policję. Chłopiec ma dwoje rodzeństwa - brata i siostrę. Oboje przebywają u osoby, która tymczasowo sprawuje nad nimi opiekę.
Po rozmowach z rodzeństwem Kacpra prokurator prowadzący sprawę był wstrząśnięty. - Długoletni prokurator praktycznie nadawał się tylko na odesłanie do domu, żeby mógł się oderwać od tego. W takim stanie psychicznym nawet nie bardzo nadawał się do pracy. I to mówię o długoletnim prokuratorze, a nie o kimś, kto dopiero rozpoczyna karierę - mówił w rozmowie z reporterem "Faktów" Online Artur Ott.
Pobity chłopczyk przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: jsy/mieś / Źródło: PAP/tvn24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Archiwum