Do silnego wybuchu doszło w wytwarzającym materiały wybuchowe zakładzie w Krupskim Młynie (województwo śląskie). Poszukiwani są dwaj pracownicy - poinformował rzecznik firmy Krzysztof Maciejczyk. Szanse na znalezienie żywych osób są niewielkie - oświadczyli w poniedziałek wieczorem przedstawiciele zakładów Nitroerg. We wtorek rano akcja poszukiwawcza wciąż trwała.
Należący do Grupy KGHM Nitroerg to największy w Polsce i jeden z największych w Europie producentów materiałów wybuchowych oraz systemów inicjowania do użytku cywilnego.
- Około godziny 17 na terenie zakładu w Krupskim Młynie doszło do detonacji w jednym z budynków produkcyjnych. Poszukiwane są dwie osoby, pracownicy naszego zakładu, którzy nie stawili się na miejsce zbiórki po zdarzeniu - poinformował rzecznik firmy Krzysztof Maciejczyk.
Jak podała straż pożarna, do wybuchu doszło podczas procesu technologicznego mieszania 800 kg nitrogliceryny. Wybuch w zakładzie był słyszalny w odległości wielu kilometrów od fabryki. Doszczętnie zniszczony został jeden z budynków produkcyjnych, tworząc rumowisko złożone z fragmentów zawalonej konstrukcji obiektu oraz jego wyposażenia. Niewielkie ogniska pożaru po detonacji szybko ugaszono.
Nitroerg: bądźmy myślami z najbliższymi naszych kolegów
Według informacji firmy Nitroerg podanych w wieczornym komunikacie, do detonacji doszło w jednym z budynków służących do produkcji materiałów wybuchowych. "Po zdarzeniu ogłoszono zbiórkę, na którą nie stawiło się dwóch pracowników naszej Spółki pracujących w tym budynku. Natychmiast rozpoczęto akcję poszukiwawczą. Na miejscu pracują m.in. straż pożarna, policja i prokuratura. Deklarujemy pełną współpracę ze wszystkimi służbami" - poinformowała spółka.
"W tym trudnym czasie bądźmy myślami z najbliższymi naszych kolegów. Dla Zarządu Nitroergu bezpieczeństwo pracowników to priorytet, a każdy wypadek i każdy poszkodowany pracownik to tragedia" - czytamy w komunikacie, opublikowanym przed północą w mediach społecznościowych oraz na stronie internetowej spółki.
Zaginieni pracownicy to mężczyźni w wieku 32 i 43 lat. Psy, wykorzystane przez strażaków do ich poszukiwań w rumowisku, nie podjęły żadnego tropu.
W akcji na miejscu katastrofy uczestniczyło w poniedziałek wieczorem ok. 30 zastępów straży pożarnej oraz funkcjonariusze innych służb.
Jak przekazał zarząd Nitroergu w komunikacie opublikowanym we wtorek o godz. 6.30, "akcja poszukiwawcza nadal trwa".
"Już wczoraj swoje prace rozpoczęła komisja. W skład tego zespołu weszli technolodzy, specjaliści w zakresie chemii materiałów wybuchowych oraz osoby zajmujące się bezpieczeństwem pracy. Jednocześnie w nocy podjęto działania w celu zabezpieczenia wydziału produkcji. Pozostajemy w kontakcie z rodzinami naszych poszukiwanych kolegów. Bądźmy myślami z ich najbliższymi, tym bardziej, że aktualnie szanse na znalezienie żywych osób wydają się niestety niewielkie" - poinformowano.
Zakład w Krupskim Młynie jest częścią spółki Nitroerg SA, w skład której wchodzi też fabryka w Bieruniu. Firma wytwarza m.in. materiały wybuchowe emulsyjne, nitroglicerynowe i amonowo-saletrzane, nieelektryczne systemy inicjowania i zapalniki elektryczne.
W przeszłości w zakładach spółki dochodziło już do wypadków, także śmiertelnych. W styczniu 2021 roku w wyniku eksplozji zginął 49-letni pracownik zakładu w Bieruniu.
W marcu 2017 r. w Krupskim Młynie w wyniku niewielkiego wybuchu zginął 59-letni pracownik, wykonujący prace remontowe. Dwaj inni robotnicy w wieku 45 i 58 lat trafili wówczas do szpitala. W październiku 2004 r. w zakładach w Krupskim Młynie zginęły dwie kobiety w wieku 45 i 50 lat. Eksplozja nastąpiła podczas produkcji stosowanego w górnictwie materiału wybuchowego - metanitu.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Ewa Cichos